sobota, 31 grudnia 2011

Życzenia noworoczne


W nowym roku 2012 Życzymy Wam wszystkim :
Szczęścia , Pokoju, Miłości, Wolności
Życzymy Wam, żebyśmy wszyscy razem zmienili klimat na lepsze.
Życzymy Wam, by wszyscy ludzie i zwierzęta były wolne od okrucieństwa,
deportacji, prześladowań, wyzysku i wszystkich złych rzeczy.
Życzymy Wam spełnienia waszych Dobrych marzeń.
Życzymy Wam udanych akcji
Życzymy Wam życiowej satysfakcji

Byśmy wrzucili holenderski zakaz skłotowania do śmietnika historii

By bogaci zapłacili za swój kryzys

By cięcia budżetowe dotyczyły banków i kapitalistów, a nie zwykłych ludzi

Jeszcze bardziej Wam życzymy, byście zrobili wszystko, by zrealizować te marzenia.
Byście nigdy się nie poddali w walce o nie.
Byście zawsze dążyli, by stały one się prawdą.
Jeśli to uczynicie, wierzymy, że osiągniecie piękne zwycięstwo.
Wygracie samych Siebie.
Największe zmiany zaczynają się od zmiany jednostek
Zmiany samych Siebie
Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku.
Tego Wam właśnie życzymy.
Zmiany Waszych wszechświatów na lepsze.
Potem to już będzie tylko z górki.

Jednak najbardziej ze wszystkiego Wam życzymy Miłości

Bo miłość to moc przeogromna.

Uczcie się ją rozwijać, Uczcie się jej używać, Bawcie się nią, Nie przestawajcie

Nie bójcie się sięgać po nauki o niej.

Tantra, Tao, Kamasutra i inne niech wniosą dożo radości w wasze życie.

Niech naprawią wasze związki. Niech was uzdrawiają, wzmacniają.

Niech dadzą wam wolność, równość i Miłość.

A Miłość przezwycięży wszystko !



http://positi.blogspot.com

http://aktywnatantra.blogspot.com

http://www.youtube.com/user/spiritofsquatters

http://ourmediaindymedia.blogspot.com

http://spiritofsquatters.com




Podsumowanie 2011: Kulturalnie na i dookoła Rozbratu

rozbrat.org


Rok 2011 przyniósł niemało „atrakcji" odbiorcom szukającym czegoś więcej niż tylko bezrefleksyjnej rozrywki. Na poznańskim skłocie zagrano kilkadziesiąt koncertów, najczęściej tych zespołów, które w swoich tekstach mówią o prawach zwierząt i ludzi, anarchizmie, szeroko pojętym aktywizmie, ekologii, są stright edge, weganami, społecznikami czy członkami związków zawodowych. Odwiedzili nas muzycy z USA, Niemiec, Bośni i Hercegowiny, Chorwacji, Norwegii, Czech, Francji, Rosji, Białorusi czy Nowej Zelandii. Odbyło się mnóstwo imprez tanecznych, projekcji filmowych, wykładów… Można było również zobaczyć kilka ciekawych wystaw oraz wziąć udział w najróżniejszych warsztatach i innych projektach. Natomiast dla miłośników X muzy w czasie wakacji otworzyliśmy kino letnie pod chmurką.

Nie zapominamy również o tych wydarzeniach kulturalnych, które organizowane  były w 2011 roku przez nasz Kolektyw i osoby z Rozbratem związane  w przestrzeni miejskiej poza skłotem oraz innych miejscach w Poznaniu. Warto też wspomnieć o tych zdarzeniach, których nie organizowaliśmy, ale na pewno wspieraliśmy i braliśmy udział jako słuchacze, widzowie, odbiorcy czy w końcu zaproszeni do współpracy goście.

Czas na krótkie podsumowanie, dotyczyć ono będzie jednak tylko najważniejszych i najciekawszych wydarzeń.

Styczeń: Formy zamieszkiwania. Galeria Miejska Arsenał. 10.01-30.01.

Ciekawy projekt stworzony wspólnymi siłami przez artystów, humanistów i socjologów. Kurator wystawy, Piotr Wołyński, opisuje przedsięwzięcie tymi słowy: „Ekspozycja jest częścią interdyscyplinarnego projektu, do którego realizacji oprócz artystów zaproszeni zostali przedstawiciele nauk humanistycznych i społecznych. Miasto jest szczególną przestrzenią interakcyjną, symboliczną i emocjonalną. Doświadczenia z nimi związane są ważnym składnikiem współczesnej sztuki. Podejście teoretyczne odkrywa i uzmysławia przełomowe zmiany, jakie dokonują się dziś w sposobie funkcjonowania i rozumienia przestrzeni miejskiej".

W przedsięwzięciu wzięła udział aktywistka i filmowiec Magdalena Malinowska związana Kolektywem Rozbrat. W ramach Form zamieszkiwania wyświetlany był jej film dokumentalny Nomadowie mimo woli.

Więcej na temat wystawy TUTAJ.

Marzec: Dzień Sztuki DIY, Rozbrat, 19.03.

Jednodniowy „Festiwal Sztuki D.I.Y" został przyjęty przez wszystkich z olbrzymim entuzjazmem. Natomiast organizatorzy – Galeria @ oraz Rozbratowa Pracownia Sitodruku przygotowali dla licznych uczestników wydarzenia obszerny program. Uczyliśmy samodzielnie robić nadruki na tkaninie i papierze, zorganizowaliśmy pchli targ dla wszystkich diy'owych twórców, pokazaliśmy ciekawe prace Bartka Storoża (o wystawie więcej TUTAJ), opowiedzieliśmy o historii street artu, a całość zakończyliśmy wyborną imprezą taneczną.

Galerie zdjęć TUTAJ  oraz TUTAJ

Kwiecień: Graffiti Fest 2011, Rozbrat, 14-16.04.

Po raz kolejny zorganizowaliśmy na skłocie festiwal graffiti. To już chyba tradycja

Festiwal w swoich założeniach miał pokazać sztukę społecznie i politycznie zaangażowaną oraz jej odczuwalny brak na NASZYCH ULICACH. Z tej okazji zaprosiliśmy do współpracy ludzi z różnych ekip grafficiarskich i nie tylko, którzy próbowali swoich sił na ROZBRATowych murach. Grafficiarze i grafficiarki prezentowali różne techniki i style wykonywania wrzutów. Od dużych prac na całe ściany po niewielkie szablony.  Pokazano, że to nie tylko kompozycje kolorów ożywiające szare mury, ale i przekaz mogący zmieniać świadomość innych i sposób patrzenia na rzeczywistość. Hasłem przewodnim było znane (i pojawiające się na ścianach Poznania): MIASTO JEST NASZE. W ramach festu można było także zobaczyć dwie wystawy w Galerii @ jak też usłyszeć legendarny już skład Nagły Atak Spawacza. Festiwal wypad naprawdę świetnie!

Więcej na temat wydarzenia TUTAJ.

Maj: Trzecie Dni Weganizmu, Rozbrat, Ekowiarnia, Stary Rynek, 12-15.05.

Kolejny raz starliśmy się przybliżyć Poznaniakom drogę, jaką jest weganizm – życie odrzucające jakikolwiek wyzysk zwierząt. Nie zawiedliśmy się, bo organizowane przez nas wydarzania spotkały się ze sporym zainteresowaniem osób w różnym wieku i wywodzących się z różnych środowisk.

W ramach Dni Weganizmu obejrzeliśmy dwa filmy: bezkompromisowy dokument Handel skórą oraz fabularny film o ALF Bold Native, wysłuchaliśmy moc ciekawych wykładów na temat łamanych praw zwierząt, zobaczyliśmy kontrowersyjną wystawę fotografii Patryka Zdrojewskiego oraz usłyszeliśmy akustyczny i bardzo emocjonalny koncert amerykańskiego zespołu XTrue NatureX.

Więcej TUTAJ.

Maj: Pożegnaliśmy legendarny zespół Apatia, Rozbrat, 28.05.

Tak, to prawda! Powstała na gruzach H.C.P. legenda muzyki hc/punk po 21 latach zakończyła swoją działalność.  Koncert odbył się pod hasłem : Przeciwko Państwu i Represjom. Na pożegnanie swoich przyjaciół zagrały również zespoły All Whell Drive i Epileptic Walk a także DJ LeninGrad. Koncert cieszył się olbrzymią frekwencją!

Tutaj wywiad z zespołem na temat wydarzenia.

Lipiec, Malta Festival 2011, różne miejsca w Poznaniu (w tym pustostan Drukarni obok Rozbratu), 4-9.12.

Udział Kolektywu Rozbrat w międzynarodowym festiwalu teatrów ulicznych można uznać za dość kontrowersyjny. Czasem po prostu wykorzystujemy różne sposoby żeby „zamieszać" w mieście, dlatego zaproszenia organizatorów nie odrzuciliśmy i w ramach Malty zorganizowaliśmy panel dyskusyjny o wykluczaniu władzy.

„Ironia losu polega na tym, że 2010 został ogłoszony przez UE Rokiem Walki z Ubóstwem i Wykluczeniem Społecznym a Fundacja Malty skwapliwie podchwyciła to, by „wykluczenie" uczynić tematem przewodnim festiwalu na przyszły rok. Rozbrat został zaproszony do wzięcia udziału w tym wydarzeniu, jako ci właśnie „wykluczeni". Postanowiliśmy wejść w to z własnym przekazem, mówiąc, że dopóki nie mamy realnego wpływu na własne życie i otoczenie, wszyscy jesteśmy wykluczeni przez władzę i kapitał. Trzeba być jednak też świadomym, że literalnie „wykluczenie" dotyczy ubóstwa jednej piątej społeczeństwa i nic nie wskazuje, by miało się ono pomniejszyć"- dodaje autor tekstu Luk na stronie www.rozbrat.org. Więcej TUTAJ

Wrzesień/Październik, Siedemnaste urodziny skłotu Rozbrat, Rozbrat, 30.09.-1.10.

Kolejna wiosna za nami. Świętowaliśmy już siedemnastą rocznicę naszej działalności. Oprócz tańców i hulańców można było zakupić ciekawą prasę anarchistyczną i nie tylko, koszulki, płyty i dobre wegańskie jedzonko z grilla.  Imprezie towarzyszyły również dwie wystawy: Underfire Gallery, którą można było oglądać w plenerze oraz fotografie Dawida Chlimoniuka o osiedlach kontenerowych w Galerii@.

STO LAT, STO LAT ROZBRAT!

Linki TUTAJ i TUTAJ

Wrzesień/Październik: Niewidzialne Miasto, Galeria Miejska Arsenał, 23.09.-30.10.

Idea:
Wystawa pokazała przejawy pozainstytucjonalnych, oddolnych aktywności mieszkańców dużych polskich miast, mających na celu lub powodujących zmiany w przestrzeniach półprywatnych, półpublicznych i publicznych, poddane analizie przez artystów i badaczy kultury. Dokumentacja i refleksja nad takimi aspektami życia w mieście wydaje się istotna o tyle, że tworzone przez mieszkańców ogródki i upiększenia, ręcznie wykonywane szyldy i reklamy, zakładane przez sąsiedzkie wspólnoty miniparki i miejsca spotkań, napisy na murach, to nie tylko dowód na to, że miasto żyje, ale też świadectwo tego, jak żyje. Pokazaliśmy zapis gustów i upodobań, mentalności i spraw centralnych dla określonego czasu i miejsca, przejaw ludzkiej wyobraźni i (czasami) jej braku oraz, przede wszystkim tego, że miasto to nie dzieło urbanistów i architektów, kontrolowane przez miejskich urzędników i współpracujące z nimi służby, ale ludzi, którzy w nim żyją, czyli jego mieszkańców. Wystawa udokumentowała ślady oddolnych, kreatywnych działań mieszkańców, bo są one wypychane na obrzeża miasta, bo coraz trudniej znaleźć je w centrum, ale też dlatego, że są one dziś wypierane przez profesjonalne usługi i rynek, zdolne do zaspokojenia najbardziej unikalnych potrzeb.

Kuratorem wystawy był znany socjolog z Poznania, Marek Krajewski. Warto dodać, że w zbieraniu materiałów badawczych brała udział związana z Rozbratem socjolożka Magdalena Balicka.

Więcej info TUTAJ. 

Wrzesień/Październik/Listopad, Dni Antyfaszyzmu, cała Polska, 19.09. – 12.11.

Dni Antyfaszyzmu to cykl imprez w ramach kampanii walczącej z neofaszyzmem i nacjonalizmem. Organizuje je Porozumienie 11 Listopada. Dni Antyfaszyzmu mają za zadanie zachęcić jak największą ilość osób na blokadę 11 listopada w Warszawie, która ma zatrzymać próbujący maszerować centrum miasta pochód skrajnej prawicy.

Idea: Co roku, 11 listopada, nacjonaliści i neofaszyści organizują swoje marsze ulicami Warszawy. Od zeszłego roku próbują to czynić pod hasłem Marszu Niepodległości. Z ważnym świętem odzyskania Niepodległości nie ma to jednak nic wspólnego, a organizatorzy, ONR i Młodzież Wszechpolska wykorzystują marsz dla szerzenia postaw rasistowskich, ksenofobicznych i autorytarnych.

W czasie kampanii kolektyw Rozbrat zorganizował koncerty niemieckiej legendy street punk Stage Bottles wraz z polskimi Core Ball i Good Old Days oraz rap składu AJKS i zespołów We Are Idols i Finisterre. W ramach Czwartkowych Spotkań Filmowych pokazaliśmy świetny duński film „Braterstwo". Zorganizowaliśmy również ogólnopolską trasę ACK Moskwa, czyli serię wykładów na temat współczesnego ruchu faszystowskiego w Rosji, którym towarzyszyła  projekcja filmu „Principle of hate".

Więcej na temat Porozumienia 11 listopada i Dni Antyfaszyzmu TUTAJ 

Grudzień: Poznański Kongres Kultury, Polska Akademia Nauk, 1-3.12.

„Poznański Kongres Kultury zaplanowany został jako kulminacja społecznego procesu, który wpisuje się w szerszy kontekst zmian w podejściu do kultury i demokracji. U podstaw jego organizacji stoi wspólne doświadczenie kilkuletniej dyskusji na temat rozumienia roli kultury, budowanej konsekwentnie przynajmniej od kiedy polskie miasta wystartowały w konkursie o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury a w Krakowie odbył się Kongres Kultury Polskiej.

Całość zwracać ma uwagę na zmianę paradygmatu funkcjonowania kultury, w ramach którego wieloznaczność idei „prawa do kultury" oraz „kultury uczestnictwa" wybrzmieć ma zarówno w kontekście nowego definiowania fenomenu zarówno uczestnictwa w kulturze, jak i obywatelskiej partycypacji w procesach zarządzania, aktywnego udziału mieszkańców w sferze publicznej".

Cytowana tu pięknie brzmiąca idea Kongresu mało ma niestety wspólnego z rzeczywistością. Przez trzy grudniowe dni ludzie kultury ospale dyskutowali o kulturze i modernizacji tej sfery życia społecznego. Wydaje się, że raczej bezpłodnie. Przez cały czas trwania obrad odnieśliśmy wrażenie, że osoby biorące w nich udział (na szczęście nie wszystkie) tak dalece odpłynęły w swych filozoficznych i akademickich rozważaniach, że zapomniały o tym, co najważniejsze, czyli o faktycznej sytuacji ekonomicznej w kraju, i co najważniejsze, o kontekście społecznym (sic!). W tych okolicznościach odwoływanie się przez jednego z wykładowców do szlachetnych słów św. Augustyna „Miasto to nie tylko budowle i mury, ale też ludzie i ich marzenia" okazało się być już tylko estetycznym pustosłowiem…

O Kongresie więcej TUTAJ 

A tu bardziej krytycznie na ten temat TUTAJ.  

Do dyskusji pt.: Jakimi językami mówimy o kulturze? został zaproszony Marek „Sanczo" Piekarski z Kolektywu Rozbrat / Federacji Anarchistycznej - sekcja Poznań. W rozmowie wzięli udział również Ewa Rewers, Rafał Jakubowicz, Izabela Cywińska, Przemysław Czapliński i Jerzy Hausner. Dyskusja była burzliwa, chaotyczna acz momentami konstruktywna.

Równie ciekawa, acz mniej burzliwa, okazała się rozmowa w ramach debaty pt.:Kultura dla zmian, o uczestnictwie i obywatelskim potencjale kultury , w której wzięli udział m.in. Ewa Wójciak i Lech Mergler.

 * Inne ciekawe wydarzenia kulturalne w Poznaniu, którym z całego serca kibicowaliśmy i kibicujemy to m.in. 11 Objazdowy Festiwal Filmowy Prawa Człowieka w Filmie Watch Docs  czy bardzo krytyczny i społecznie/politycznie zaangażowany spektakl na podstawie sztuki utalentowanego Michała Kmiecika Śmierć Pracownika, który od 16 grudnia oglądać można w Teatrze Polskim w Poznaniu  (recenzja oraz wywiad z autorem już w krótce na stronie www.rozbrat.org).

Podsumowanie 2011: Represje wobec ruchu wolnościowego w Poznaniu



4ea68ee1bac66_oJak co roku, również w 2011 poznański Anarchistyczny Czarny Krzyż /ACK/ na kilku frontach prowadził walkę z represjami. A tych nie brakowało. Wszędzie tam gdzie zaogniają się konflikty, wybuchają protesty, słychać głosy społecznej dezaprobaty dla polityki władzy, wysyła się oddziały prewencji by zaprowadziły „porządek”. Spisać, zatrzymać i znaleźć taki paragraf by zniechęcić do kolejnych protestów. Pod tym względem nic się nie zmieniło. Represje za niewygodne poglądy wciąż dotykają poznańskich aktywistów. Poniżej podsumowanie minionego roku.

Eksmisja w Nowej Soli

14 grudnia 2010 o godz. 9.00 komornik dokonał eksmisji domu państwa Ostrowskich w Nowej Soli. Eksmisji próbowało zapobiec ok. 20 działaczy Inicjatywy Pracowniczej i Federacji Anarchistycznej z Nowej Soli i Poznania, zostali jednak zaatakowani przez kilkudziesięciu funkcjonariuszy policji.

Pięciu działaczy zostało oskarżonych o naruszenie nietykalności funkcjonariusza policji oraz utrudnianie czynności organu administracji. Wszyscy wnieśli skargi na działania policji i przekroczenie przez nich uprawnień służbowych. Pomimo odwołań prokuratura w Nowej Soli odrzuciła wszystkie skargi. W efekcie, po ponad rocznym dochodzeniu, przed sądem w Nowej Soli prawdopodobnie na początku 2012 r. rozpocznie się proces karny.

Trzyletni proces

27 stycznia 2011 w Słupsku po blisko 3 latach zakończył się proces karny. Dziewięć osób, uczestników demonstracji przeciwko budowie tarczy antyrakietowej w Słupsku w marcu 2008 roku, zostało uznanych przez Sąd Rejonowy w Słupsku za winnych oskarżeń, jakie postawiła im prokuratura, jednak sprawę umorzono ze względu na niską szkodliwość społeczną. Mieli się oni dopuścić naruszenia nietykalności funkcjonariuszy oraz znieważenia funkcjonariuszy policji, gdy ta w nocy po proteście wdarła się do mieszkania jednego z manifestantów, wpuściła gaz łzawiący, pobiła pałkami część śpiących tam osób i wywiozła 25 osób na pobliską komendę.

Przez 2 lata ciągnęło się także postępowanie w sprawie o wykroczenie przeciwko 5 osobom, które odmówiły przyjęcia mandatu za zakłócanie ciszy nocnej podczas wspomnianej interwencji.  Inne osoby zastraszane i szantażowane uległy presji i przyjęły mandaty dla „świętego spokoju”. 9 osobom oskarżanym o naruszenie nietykalności funkcjonariuszy, w osobnym procesie, sąd umorzył to postępowanie ze względu na niską szkodliwość społeczną. W marcu 2010 r. sprawa została przedawniona. W procesie tym oskarżonych było czterech poznańskich aktywistów.

Podwójnie niewinni w procesie MTP

Nadal toczą się procesy  w związku z protestem jaki odbył się 8 marca 2010 roku na terenie Międzynarodowych Targów Poznańskich w obronie zagrożonego skłotu Rozbrat 

Jeszcze w 2010 roku (23 listopada) Sąd Rejonowy uniewinnił pierwszą aktywistkę związana z poznańską Federacją Anarchistyczną i skłotem Rozbrat oskarżoną o naruszenie nietykalności funkcjonariusza policji. Prokuratura jednak odwołała się od wyroku. 26 sierpnia 2011 r. Sąd Rejonowy w  Poznaniu cofnął wyrok do ponownego rozpatrzenia. Na 16 stycznia 2012 r. wyznaczona jest kolejna rozprawa w Sądzie Grodzkim przy ul. Kamiennogórskiej. Przesłuchiwani będą po raz kolejny świadkowie zatrzymania aktywistki.

23 lutego 2011 r.  Sąd Rejonowy w Poznaniu uniewinnił innego oskarżonego w tej samej sprawie.  W uzasadnieniu sąd uznał zeznania policjantów za niespójne i niejednoznaczne, zestawiając je z rzeczowymi zeznaniami uczestników protestu, którzy byli świadkami wydarzeń,  sędzia - jak stwierdził - nie mógł uznać winy oskarżonego. Od wyroku odwołała się poznańska prokuratura. Jednak 28 lipca sąd apelacyjny w Poznaniu podtrzymał wyrok uniewinniający aktywistę .

Trzeci aktywista w tej sprawie został skazany na 6 miesięcy ograniczenia wolności za naruszenie nietykalności funkcjonariusza policji. Sąd drugiej instancji, ze względu na błędy popełnione w postępowaniu, także cofnął wyrok do ponownego rozpatrzenia.  29 lipca  2011 r. w Sądzie Rejonowym Poznań – Grunwald – Jeżyce sąd uniewinnił oskarżonego. Od tego wyroku z kolei odwołała się poznańska prokuratura.  19  października Sąd Rejonowy w Poznaniu po raz kolejny wydał wyrok uniewinniający działacza.

Przypomnijmy, że 2010 roku (14 października) Sąd Rejonowy uniewinnił 37 osób oskarżonych o nierozejście się na wezwanie funkcjonariusza podczas tego samego protestu.  Aktywiści złożyli wnioski o odszkodowania za bezpodstawne zatrzymania jednak zarówno sąd I instancji, jak i apelacyjny uznały wnioski za przedawnione w stosunku do zatrzymań jakie miały miejsce 8 marca. Obrońca oskarżonych dr Agnieszka Rybak-Starczak złożyła skargę konstytucyjną na przepisy, które pozwalają na taką interpretację ze strony sądu. Spośród wszystkich osób składających wnioski o odszkodowania do tej pory tylko trzem z nich je przyznano.

Demokracja według PO

17 maja przed Biurem Poselskim Platformy Obywatelskiej, przy ulicy Zwierzynieckiej w Poznaniu, odbyła się pikieta przeciwko represyjnej polityce tej partii. Impulsem do protestu stały się wydarzenia z Gdańska i Katowic. W Gdańsku trasę legalnej manifestacji zorganizowanej przez środowiska lokatorów zagrodzili wynajęci przez miasto ochroniarze. W wyniku ich akcji sześć osób odurzonych gazem zabrała karetka, kilkanaście zostało poturbowanych. Katowicki protest przeciwko Europejskiemu Kongresowi Gospodarczemu, również został zmuszony do zmiany swej trasy. Zgłoszona z dopełnieniem wszystkich urzędniczych formalności demonstracja, napotkała na swej trasie policyjny kordon. Doszło do przepychanek i spisywania uczestników manifestacji.

Zebrani w Poznaniu pod siedzibą PO protestujący, przypomnieli o tych incydentach i solidaryzowali się z uczestnikami obu protestów. Wznoszono hasła „Rząd na bruk, bruk na rząd”, „Każda władza zabija wolność”, „Polska państwem policyjnym”. Następnie pikietujący udali się do biura by przekazać ulotki informujące o powodzie protestu. Podczas protestu nie było policji, nikogo nie spisano. Po miesiącu sześć osób, otrzymało wezwania na przesłuchania. Wszystkie odmówiły składania wyjaśnień. Policja oskarżyła protestujących na podstawie porównania nagrań z mediów i nagrań z monitoringu sprawy MTP /opisywanej wyżej/. Cztery z przesłuchiwanych osób otrzymały wyroki nakazowe za zakłócanie porządku publicznego. Pozostałe dwie spodziewają się podobnych zarzutów.  Na skutek wniesionych sprzeciwów od zaocznych wyroków nakazowych 20 stycznia 2012 roku przed Sądem Grodzkim w Poznaniu odbędzie się pierwsza rozprawa.

Przeciw eksmisjom i kamienicznikom

25 października
doszło do eksmisji Katarzyny Jencz, kobiety poważnie chorej, od wielu lat poruszające się na wózku. Dla jej przeprowadzenia zmobilizowano duże siły policji, która zjawiła się na kilka godzin przed zaplanowaną ewikcją, blokując dostęp do kamienicy i lokalu. Zgromadzonych na zewnątrz ok. 70 aktywistów próbowało powstrzymać wysiedlenie, do których dołączyli też mieszkańcy dzielnicy, ale w konsekwencji Katarzyna Jencz z uwagi na stan zdrowia została odwieziona do szpitala wojskowego, a komornik zabezpieczył mieszkanie. Państwo Jencz trafili do miejskiego ośrodka antykryzysowego.

Policja zatrzymała trzech działaczy poznańskiej Federacji Anarchistycznej. Jednemu z nich postawiono zarzut naruszenia nietykalności funkcjonariusza policji. Aktywista złożył skargę na działania policji, a wykonana przez niego obdukcja wyraźnie potwierdziła ślady pobicia jakiego dopuściła się na nim prewencja.

Ponadto dwóm innym aktywistom postawiono zarzuty przewodniczenia nielegalnemu zgromadzeniu. Jedna z aktywistek otrzymała wyrok nakazowy, od którego złożyła sprzeciw. Sprawa trafi na wokandę w najbliższych miesiącach.

28 października grupa lokatorów z ul. Piaskowej pojawiła się na Placu Wolności, aby zaprotestować przeciwko próbie „wyrzucenia” ich z kamienicy przez prywatnego zarządcę. Utworzyli pochód i ruszyli pod urząd miasta, gdzie akurat przebywał prezydent Komorowski. Od magistratu demonstrujących oddzielił szpaler służb porządkowych. Po proteście  policja zaczęła legitymować uczestników zgromadzenia. Dziś grozi założeniem sprawy sądowej i wzywa na przesłuchania. Nie znany jest jeszcze termin rozprawy.

Blokada Marszu ONR i MW

11 listopada w Warszawie po raz kolejny odbyła się blokada marszu skrajnej prawicy. Doszło do ostrych starć grup prawicowych i kibiców z policją. Spalono kilka samochodów transmisyjnych radiowych i telewizyjnych. Prawicowe bojówki napadały też na grupy aktywistów, które zgromadziły się na blokadzie „Kolorowa Niepodległa”.

Z Poznania zatrzymano jedną aktywistkę podczas „szturmu” policji na kawiarnię Nowy Wspaniały Świat gdzie spacyfikowano  100 osób i osadzono w areszcie na 48 h. Otrzymała zarzut zakłócania porządku publicznego. Zaraz po wyjściu z aresztu wniosła skargę na zatrzymanie oraz działania policji. Proces rozpocznie się najwcześniej w połowie 2012 roku. Relacja zatrzymanej

Przed sądem w Warszawie w dalszym ciągu toczy się postępowanie w sprawie aktywisty z poznańskiej Federacji Anarchistycznej oskarżonego o naruszenie nietykalności funkcjonariusza policji podczas blokady marszu 11 listopada 2010 r. Nie zapadł jeszcze termin pierwszej rozprawy. Relacja z zatrzymania

Stop Szczelinowaniu

28 listopada w Warszawie
odbyła się konferencja Shale Gas World Europe 2011 - spotkanie największych energetycznych korporacji świata, które z dala od kamer i dziennikarzy, w ukryciu przed opinią publiczną, dzielą spodziewane zyski z eksploatacji gazu łupkowego w Polsce. Inicjatywa Stop Szczelinowaniu zablokowała główną salę konferencyjną w hotelu InterContinental, zmuszając przedstawicieli korporacji do zgromadzenia się w holu. Blokujący zorganizowali w tym czasie alternatywną konferencję, na której zabrali głos solidaryzując się ze społecznościami w różnych rejonach Polski, gdzie pomimo zorganizowanych protestów odbywają się odwierty i szczelinowanie. Dwanaście protestujących osób (w tym trzech aktywistów związanych z poznańską Federacją Anarchistyczną) zostało usuniętych z sali konferencyjnej przez policji. Wszystkim zatrzymanym osobom zostały postawione zarzuty naruszenia miru domowego, za co grozi pozbawienie wolności do roku. Trwają przygotowania do obrony prawnej.

30 listopada o godzinie 12:00 przed Komisariatem Policji Poznań-Jeżyce na ul. Kochanowskiego odbyła się konferencja prasowa dotycząca represji wobec aktywistów ruchu lokatorskiego związanych z poznańską sekcją Federacji Anarchistycznej. Czworo aktywistów lokatorskich zostało przywitanych przez specjalnie sprowadzony w tym celu oddział policjantów prewencji (około 15 funkcjonariuszy) i w cywilu (6 policjantów). Funkcjonariusze szczelnie otoczyli wejście na komisariat.  Kto wie czy i w tej sprawie nie padną jakieś zarzuty…

W sumie w 2011 roku przed sądami toczyło się około 35 spraw poznańskich aktywistów.

Klejenie plakatów. Jak to robić ?

Gdzie znaleźć wzory plakatów?

Najprościej ściągnąć je z adresu: http://www.multiupload.com/DX492CYIJI i następnie wydrukować na drukarce laserowej. Nie zalecamy drukarek atramentowych, gdyż w większości przypadków ich tusz pod wpływem wilgoci rozpływa się.


Jak zrobić klej?

Do klejenia plakatów możemy wykorzystać kupiony w markecie budowlanym lub sklepie z tapetami specjalistyczny klej do tapetowania w cenie ok 25 zł za paczkę, która powinna nam starczyć na kilka razy.

Jeżeli chcemy wykonać go we własnym zakresie i do tego mieć produkt ekologiczny potrzebujemy jedynie wody i mąki ziemniaczanej (do kupienia w każdym sklepie ok 2 zł). Mąkę ziemniaczaną rozrabiamy w naczyniu z zimną wodą a następnie dodajemy do niej wrzątek wlewając go powoli i mieszając by nie powstały grudki. Proporcje to jedna szklanka rozrobionej mąki z zimną wodą i pół szklanki wrzątku. Uwaga! Klej po wystygnięciu staje się gęstszy, tak więc należy zostawić pewną "rezerwę". Jeśli mimo to jest za gęsty, wystarczy go rozrzedzić ciepłą wodą. "Pierwszy klej" nigdy nie jest idealny, wraz z doświadczeniem dojdziesz do perfekcji. Jeżeli dysponujemy drobno skruszoną jarzeniówką lub żarówkami możemy dosypać je do powstałego kleju co dodatkowo zabezpieczy plakat przed zerwaniem. Tak przygotowany roztwór chłodzimy w lodówce lub czekamy do wystygnięcia (film instruktarzowy http://www.spryciarze.pl/zobacz/jak-zrobic-klej-z-maki). Przygotowany klej przelewamy do niewielkiego wiaderka, które najlepiej włożyć do reklamówki i w ten sposób ruszyć z pędzlem i plakatami w miasto. Możemy również przelać klej do butelek np. po płynie do zmywania „Ludwik” i przez naciskanie na butelkę nanosić go na klejoną powierzchnię. Po przyklejeniu plakatu ważne jest by posmarować go również klejem z zewnątrz co dodatkowo go zabezpieczy. Przygotowany klej nadaje się przez 24h do użytku.


Gdzie i kiedy kleić?

Oczywiście najlepiej kleić plakaty późnym wieczorem gdy ludzi na mieście jest niewielu. Należy pamiętać, że naklejanie ich poza wyznaczonymi do tego celu miejscami (słupy ogłoszeniowe) jest karalne zazwyczaj mandatem w wysokości 100 zł. Dla tego najlepiej udać się na plakatowanie w 3 osoby. Jedna nanosi klej druga przyczepia plakat a trzecia obserwuje czy na horyzoncie nie pojawia się straż miejska lub policja. Warto wiedzieć o tym, że w centrach dużych miast są również kamery i w ten sposób można namierzyć plakatujących. Ubrudzone klejem ubranie w czasie plakatowania bardzo łatwo się spiera i po kleju nie zostaje żaden ślad.

piątek, 30 grudnia 2011

Occupy Ballonfeest.Russkaja.123

Hakerzy z Anonymous okradli wywiad USA

Hakerzy z ruchu Anonymous podali, że włamali się na strony amerykańskiej wywiadowni Stratfor i skradli e-maile oraz dane z kart kredytowych. Ostrzegli, że to dopiero początek świątecznych ataków, zaplanowanych na ten tydzień.

Jeden z hakerów podał, że dane z kart kredytowych posłużą do kradzieży miliona dolarów i rozdania ich w charakterze bożonarodzeniowych datków na cele dobroczynne.

Na profilu na Twitterze grupy, znanej z antykorporacyjnego nastawienia, zamieszono link do - jak twierdzą Anonimowi (Anonymous) - ściśle strzeżonej listy klientów Stratforu. Figurują na niej m.in. armia USA, siły powietrzne USA, organy ścigania, banki, firmy technologiczne jak Apple czy Microsoft.

Anonimowi skradli - jak twierdzą - 200 gigabajtów danych. Anonimowi twierdzą, że do numerów kart kredytowych dostali się z łatwością, ponieważ Stratfor nie zadał sobie trudu, by je chronić szyfrem. Hakerzy na Twitterze podali również link do plików internetowych zawierających dane z 4 tysięcy kart kredytowych, hasła i domowe adresy osób z listy klientów prywatnych Stratforu. Zamieścili też w sieci zdjęcia - jak twierdzą - dowodów wpłat na cele dobroczynne dokonanych poprzez manipulację skradzionymi danymi.

Brazylia: Chevron ukarany finansowo za złamanie obowiązku chronienia środowiska


Brazylia nałożyła na amerykański koncern naftowy Chevron grzywnę 10 mln reali (5,4 mln dol.) za "złamanie obowiązku chronienia środowiska". Sprawa dotyczy braku reakcji koncernu na wyciek ropy, do jakiego doszło na początku listopada u wybrzeży stanu Rio de Janeiro. Policja zapowiada też aresztowania wśród Amerykanów, a prokurator chce gigantycznego odszkodowania 11 mld dolarów za wszystkie "grzechy" Chevronu. Brazylijska państwowa agencja ochrony środowiska poinformowała w sobotę, że koncern "nie dysponował odpowiednim wyposażeniem i po wykryciu wycieku działał zbyt powoli".

Koncern został już wcześniej ukarany przez rządową agencję grzywną 50 mln reali (27 mln dolarów) za wyciek, który rozpoczął się 7 listopada w rejonie próbnego odwiertu, około 370 kilometrów od północno-wschodniego wybrzeża stanu Rio de Janeiro. Odwiert prowadziła jako podwykonawca firma Transocean. Przed kilkoma dniami brazylijska policja federalna zwróciła się do prokuratury o wytoczenie Chevronowi i Transoceanowi zarzutów karnych. Jej zdaniem 17 osób ma być osobiście winnych temu, że policja nie została zawiadomiona na czas o wycieku, za co w razie skazania grozi do 14 lat więzienia. Zarzut taki postawiono między innymi szefowi brazylijskiego oddziału Chevronu, Georgowi Buckowi.

Chevon twierdzi, że podjęta przeciwko niemu akcja prawna jest nieuzasadniona. Brazylijski prokurator federalny wystąpił już jednak z pozwem przeciwko koncernowi, w którym domaga się odszkodowania za dewastację środowiska w kwocie 11 mld dolarów.

Naukowcy zidentyfikowali siatkę korporacji kontrolujących światową gospodarkę


Naukowcy z ETH (Zurych, Szwajcaria) przeanalizowali związki między 43.000 międzynarodowych korporacji i zidentyfikowali niewielką grupę firm, głównie banków, która sprawuje silną kontrolę nad globalną ekonomią.

Grupa z Zurychu dokonała tego za pomocą metod matematycznych używanych do tworzenia map właścicieli międzynarodowych korporacji. Użyto danych z bazy Orbis (2007), która obejmuje 37 milionów firm i inwestorów na całym świecie. Następnie zanalizowano wszystkie 43.060 korporacji i wspólne udziały w firmach, które je łączą. Kolejnym krokiem było skonstruowanie modelu pokazującego, kto kogo kontroluje poprzez posiadanie udziałów i analiza przychodów operacyjnych. Dzięki temu możliwe było stworzenie mapy ukazującej strukturę władzy ekonomicznej.

Badacze odkryli 1318 głównych korporacji posiadających wzajemnie posiadających swoje udziały. Każda z 1318 korporacji miała koneksje z dwiema albo większą ilością firm, średnio posiadała 20 koneksji. Co ciekawsze, pomimo posiadania 20% globalnych przychodów, firmy te zdają się łącznie posiadać udziały w większości światowych spółek Blue chip ( http://pl.wikipedia.org/wiki/Blue_chip ) i firm produkcyjnych (tzw. 'realna ekonomia') reprezentujących 60% światowych przychodów.

Dalsza analiza sieci własności ujawniła istnienie silnie skoncentrowanej i połączonej grupy 147 korporacji, których właścicielami były inne firmy z tej samej grupy. Grupa ta kontrolowała 40% ogółu bogactwa badanej sieci. Mniej niż 1% firm kontroluje ponad 40% zasobów całej sieci. Większość z nich to instytucje finansowe, w pierwszej dwudziestce można znaleźć Barclays Bank, JPMorgan Chase & Co i The Goldman Sachs Group.

Autorzy postulują wprowadzenie przepisów regulujących posiadanie wzajemnych udziałów, które według nich mogą ograniczyć nadmierne koneksje między korporacjami. Inne proponowane rozwiązanie mające ograniczyć ryzyko zbyt dużej koncentracji zasobów to wprowadzenie opodatkowania za nadmierne koneksje.

Naukowcy nie twierdzą, że te firmy planują spisek (jest ich zbyt wiele), ale pytaniem pozostaje czy mogą sprawować polityczną władzę. Istnieje podejrzenie, że mimo wzajemnej konkurencji będą działać ze sobą we wspólnym interesie. Przykładem tego może być przeciwstawianie się zmianom w strukturze sieci.

Pierwsze 50 (ze 147) najbardziej wpływowych korporacji:

1. Barclays plc
2. Capital Group Companies Inc
3. FMR Corporation
4. AXA
5. State Street Corporation
6. JP Morgan Chase & Co
7. Legal & General Group plc
8. Vanguard Group Inc
9. UBS AG
10. Merrill Lynch & Co Inc
11. Wellington Management Co LLP
12. Deutsche Bank AG
13. Franklin Resources Inc
14. Credit Suisse Group
15. Walton Enterprises LLC
16. Bank of New York Mellon Corp
17. Natixis
18. Goldman Sachs Group Inc
19. T Rowe Price Group Inc
20. Legg Mason Inc
21. Morgan Stanley
22. Mitsubishi UFJ Financial Group Inc
23. Northern Trust Corporation
24. Société Générale
25. Bank of America Corporation
26. Lloyds TSB Group plc
27. Invesco plc
28. Allianz SE 29. TIAA
30. Old Mutual Public Limited Company
31. Aviva plc
32. Schroders plc
33. Dodge & Cox
34. Lehman Brothers Holdings Inc*
35. Sun Life Financial Inc
36. Standard Life plc
37. CNCE
38. Nomura Holdings Inc
39. The Depository Trust Company
40. Massachusetts Mutual Life Insurance
41. ING Groep NV
42. Brandes Investment Partners LP
43. Unicredito Italiano SPA
44. Deposit Insurance Corporation of Japan
45. Vereniging Aegon
46. BNP Paribas
47. Affiliated Managers Group Inc
48. Resona Holdings Inc
49. Capital Group International Inc
50. China Petrochemical Group Company

* Lehman nadal istniał w 2007 roku

Źródło: New Scientist | PLoS ONE

sobota, 24 grudnia 2011

Coroczna kampania: Nie kupujmy choinek! Dajmy im dla nas oddychać !

Ogrodniczy partyzanci ratują drzewka poświąteczne



W erze zmiany klimatu bardzo paradoksalnym wydaje mi się kupywanie, wycinanie, a w końcu wyrzucanie drzewek świątecznych. Roślin, które rosły przez parę lat tylko po to by "cieszyły" jedynie czasem krócej niż nawet dwa tygodnie. Czy nie lepiej byłoby o nie zadbać zamiast je wyrzucać a nawet spalać na stosie bez odrobiny szacunku ? Czy tego chcemy uczyć nasze dzieci w czasach gdy ich przyszłość jest niepewna przez właśnie tego typu nad konsumpcję ? Czy narodziny Boga chcemy obchodzić przez ścięcie drzewka i powolne zabijanie naszej planety wraz ze wszystkim co na niej żyje, a więc nami też ? Przecież każde z tych drzew oddycha dla nas, a przez to zmniejsza coraz groźniejszy widoczny i dotkliwy w skutkach efekt cieplarniany. My wybieramy życie dla nas samych, dla przyszłych pokoleń, dla całej przyrody, dla poprawy jakości naszego zdrowia i życia. Zmiany na lepsze bierzemy w swoje ręce. W miejscu betonu sadzimy uratowane porzucone drzewka. Wspaniale będzie podziwiać jak rosną razem z naszymi dziećmi i jak oddychają dla nich. Wspaniale będzie usłyszeć jak ptaki śpiewają przysiadując na gałęziach. W tym roku udało nam się posadzić aż 36 drzewek. Piękny sukces. Poprzez tą opowieść mamy nadzieję zachęcić Was wszystkich do tego samego. Mamy nadzieję, iż będzie nas tak dużo, że ludzie przestaną kupować choinki i nauczą się je szanować tam gdzie one rosną. Przetrwania i szczęścia tego Wam i wszystkim żywym istotom życzymy

Paradox - filmik ekologiczny SOS



O to film nakręcony , by pokazać wam absurd palenia świątecznych drzewek. Czy narodziny Boga musimy obchodzić poprzez zabicie drzewka? Czy w czasach ekologicznej zagłady nie jest to zbyt absurdalne, że ścinamy kilkuletnie drzewka, po to by nas cieszyły tylko przez dwa tygodnie, by potem zostały spalone zwiększając i tak za duży efekt cieplarniany. Czy tego chcemy uczyć nasze dzieci?

O to jego tłumaczenie na polski:
"Drzewka świąteczne palone na placu muzealnym.
Czy nie byłoby lepiej z powrotem je posadzić?
Czy aby jest to dobre przesłanie?"

Jak zorganizować Food Not Bombs?

W jaki sposób zorganizować grupę Food Not Bombs i wprowadzać ideę samopomocy w życie (poradnik):

Organizacja

Warto po zawiązaniu się grupy zrobić spotkanie i przedyskutować wszystkie kwestie z naszego poradnika. Dobrym pomysłem jest zrobienie strony internetowej lub bloga (np. na darmowym Worpdressie (www.wordpress.com) i konta na Facebooku, gdzie będziemy informować o naszych celach i zachęcać innych do przyłączenia się do nas (adres możemy podać na ulotkach i banerze). W celu wymiany informacji powinniśmy mieć też własną listę dyskusyjną, która bardzo ułatwia koordynację (możemy ją założyć za darmo na www.groups.google.pl). Powinniśmy też na początku sezonu (zazwyczaj akcja przeprowadzona jest w zimie lub okresie jesienno-zimowym) wybrać z góry koordynatorów wszystkich rozdawań (najlepiej by ta funkcja była rotacyjna). Koordynator to niezmiernie ważna funkcja i niezbędna w przygotowaniach. Do jego obowiązków należy sprawdzenie czy mamy wystarczającą ilość osób na gotowanie, odpowiednią ilość produktów, kuchnię, samochód, naczynia, terminowe rozdanie ulotek lub plakatów i koordynowanie samej akcji na miejscu.

Skąd brać produkty i co potrzeba?

Na początek najlepiej przejść wszystkie rynki i stragany w mieście. Dobrze jest porozmawiać z każdym sprzedawcą osobno na temat polityki odpadowej. Najczęściej sprawa wygląda tak, że warzywa i owoce, które nie sprzedały się w tygodniu, pod jego koniec (sobota) lądują w śmietniku, gdyż do poniedziałku się zepsują. Jeśli przedstawimy handlarzom nasze zamiary co do tych produktów istnieje duże prawdopodobieństwo, że wylądują one w naszej kuchni. W większych miastach można rozejrzeć się za giełdą owocowo-warzywną i tam podbić z podobną gadką. Oczywiście jeżeli już musimy płacić, to najlepiej kupować hurtowo warzywa na rynku od rolników. Jeżeli już posiadamy produkty z których następnie przyrządzimy sos, musimy zakupić jeszcze dużą paczkę „Warzywka” lub innej przyprawy plus sól, pieprz, koncentrat pomidorowy itp. specyfiki do smaku. Druga część naszego dania to kasza, którą również kupujemy na rynku lub w markecie w 5 kilogramowych paczkach (taka ilość starczy na ok. 70 porcji).

Gdy nie dysponujemy kuchnią kolektywną (np. na skłocie) to dobrze do tego celu nadać się może każda kuchnia domowa; wystarczy ustalić uprzednio zasady korzystania z niej z domownikami tudzież współlokatorami. Gdy to jest problemem można jeszcze spróbować wbić się na przykład do znajomych z akademika i tam się zabawić w kucharzy. Gdy już dysponujemy wszystkimi produktami i miejscem rozpoczynamy obieranie warzyw i kroimy je w drobną kostkę. Następnie całość zalewamy wodą, dodajemy przyprawy, wlewamy olej i gotujemy do momentu gdy wszystkie warzywa będą bardzo miękkie. W ostatnim momencie dodajemy koncentrat pomidorowy ze słoików lub puszki i jeszcze raz przyprawiamy do smaku. Warto też całość zagęścić mąką i dolać trochę oleju. Wyłączamy gaz pod garnkiem i go zdejmujemy. Rozpoczynamy przygotowywanie kaszy. Do gotującego się drugiego garnka z wodą sypiemy powoli kaszę i mieszamy ją co kilka minut (kasza bardzo łatwo przykleja się do dna i przypala). Jeżeli w garnku kasza napęczniała w ten sposób, że zabrakło wody, dolewamy ją. Czas gotowania kaszy zależy od jej rodzaju i dlatego warto zapoznać się najpierw z instrukcją na opakowaniu. Pamiętajmy jednak, że przed wyłączeniem warto sprawdzić czy jest dostatecznie miękka. Do naszego dania: kasza polana sosem (danie wegańskie, bardzo sycące i dające dużo kalorii) potrzebujemy: warzyw (ziemniaki, cebula, marchew, buraki, kapusta itp.), „Warzywko” i inne przyprawy (sól, pieprz, listek bobkowy, ziele angielskie), olej, koncentrat pomidorowy, kaszę. Koszt 100 porcji waha się w okolicy 100 zł. Warto sprawdzić też, czy w naszej miejscowości nie działa Bank Żywności ( http://www.bankizywnosci.pl/37/siec-bankow.html ) i czy nie będą nam dawać jakichś produktów za darmo do rozdawania.

Naczynia, garnki i zaplecze.

W procesie obróbki żywności przydają się bardzo garnki i patelnie. Gdy z jakichś powodów nie dysponujemy takowymi sprzętami, należy niezwłocznie postawić na nogi wszystkich krewnych i znajomych, by rozpoczęli poszukiwania w swych gospodarstwach wszelkich garów, (może babcia ma jakiś gar, którego już nie używa, a może koleżanki ojciec likwiduje knajpę – wystarczy ruszyć wyobraźnię). Jeżeli jednak mimo wszystko nie udało się zdobyć garów można je kupić. Koszt nabycia nowych garnków 50 litrowych na Allegro (http://allegro.pl/listing.php/search?category=0&sg=0&order=p&string=garnek+50&change_view=1) wynosi ok. 160 zł/ sztuka. Możemy również poszukać takowych na skupach złomu (są często sprzedawane ze zlikwidowanych barów czy stołówek). Koszt to połowa ceny nowego. W ostateczności warto próbować np. wypożyczyć je od Polskiej Akcji Humanitarnej lub skontaktować się z jakimiś fundacjami.

Gdzie informować o akcji?

Przygotowujemy 100-200 małych ulotek lub plakat z miejscem rozdawania, datą i godziną. Najlepiej robić akcję w niedzielne popołudnie (np. 13-14, byśmy mieli od rana możliwość ugotowania). Proponowane miejsca to obrzeża centrów miast (przejścia podziemne [okolice dworca lub centrum handlowego], skraje parków, skwery a nawet przystanki autobusowe). Dobrze by miejsce było zadaszone (np. przejścia podziemne). Przygotowane ulotki rozdajemy (lub przyklejamy plakat informacyjny) kilka dni wcześniej w miejscach gdzie możemy spotkać naszych potencjalnych „klientów”- przed stołówką Caritasu, Pomocą Społeczną, na dworcu. Dodatkowo można też puścić w miasto plakaty i zaproszenia. Na pierwsze rozdawanie może przyjść kilka osób, ale przy kolejnych powinno być coraz więcej. Oczywiście akcję warto powtarzać np. co tydzień lub co dwa tygodnie w zależności od możliwości i ilości osób zaangażowanych. Gdy tych jest dużo warto tworzyć dwie wymieniające się drużyny.

Jak sprawnie rozdawać jedzenie i co trzeba wiedzieć?

Jedzenie gotowe. Publiczność głodna czeka, czas wziąć się do roboty. Do sprawnego rozdawania jedzenia potrzebujemy stół (może być większy rozkładany stolik turystyczny), dwie chochle do nakładania kaszy i sosu, duże talerzyki jednorazowe i łyżki (najlepiej kupić je w hurtowni dla lokali gastronomicznych lub w markecie). Warto sprawdzić w kilku, bo ich ceny bywają bardzo różne. Można je nabyć również na Allegro (http://allegro.pl/listing.php/search?string=talerze+jednorazowe&category=5&sg=0 ). Powinny mieć średnicę przynajmniej 23 cm i być głębokie lub mieć przegródkę). W czasie akcji ustawiamy się w ten sposób, że pierwszy rozdający podaje łyżkę pierwszej osobie z kolejki i kładzie pusty talerzyk na stole. Następnie drugi nakłada kaszę i trzeci polewa to wszystko sosem (miski najlepiej podawać zainteresowanym już z jedzeniem). Tak więc potrzebne są minimum 3 osoby. Warto też by w czasie całej akcji jeszcze przynajmniej jedna lub dwie osoba zbierała wśród przechodniów pieniądze do puszki (na zakup kolejnych produktów). Z taką puchą i uśmiechem na twarzy można zresztą organizować zbiórkę drobnych w wielu miejscach naszego codziennego życia (szkoła, praca, impreza w knajpie, festiwal muzyczny itp.). Warto też wywieszać w czasie rozdawania transparent z nazwą akcji i rozdawać wśród przybyłych osób ulotkę informującą o charakterze przedsięwzięcia i np. o punktach pomocy dla potrzebujących osób w naszym mieście (noclegownie, punkty pomocy w przypadkach przemocy w rodzinie itp.). W razie pojawienia się mundurowych (co zdarza się bardzo rzadko, gdyż zazwyczaj omijają takie imprezy szerokim łukiem) należy pamiętać, że dzielenie się jedzeniem w Najciemniejszej Rzeczpospolitej nie jest przestępstwem.

Pozostaje tylko życzyć smacznego.

Belgijscy pracownicy potrafią się zorganizować


Strajk generalny sektora publicznego sparaliżował Belgię. Na ulice nie wyjechały autobusy ani tramwaje, w całym kraju stanęła kolej, a strażnicy więzienni nie przyszli do pracy. Strajk jest odpowiedzią na reformę emerytur ogłoszoną przez nowy rząd.

Do zapowiadanego od poniedziałku przez trzy główne związki zawodowe 24-godzinnego strajku przyłączyli się głównie pracownicy transportu publicznego: we francuskojęzycznej Walonii, zdominowanej przez socjalistów, na ulice miast nie wyjechał żaden tramwaj ani autobus; w bardziej liberalnej Flandrii autobusy pojawiają się sporadycznie. Nie działa brukselskie metro, nie jeżdżą autobusy podmiejskie, a firmy taksówkowe od środy nie przyjmują zleceń.

Część strajkujących zablokowała rano główne drogi wjazdowe do Brukseli, co doprowadziło do olbrzymiego korka na obwodnicy. Blokadę zniesiono po porannym szczycie ruchu, gdy wywołała falę oburzenia wśród kierowców, którzy na wjazd do stolicy musieli czekać po półtorej godziny.

Belgijska kolej przestała kursować jeszcze w środę. W czwartek stanęły też koleje dużych prędkości operujące na trasach międzynarodowych, co uniemożliwiło połączenia między Brukselą a Paryżem, Londynem czy Kolonią. Kolejarze zagrozili, że będą strajkować do Nowego Roku, jeśli rząd nie wyjaśni dokładniej, na czym ma polegać reforma emerytur.

Do strajku dołączyły szkoły, media publiczne i strażnicy więzienni, których w czwartek zastąpiła policja. Strajk nie wpłynął jedynie na pracę dwóch największych lotnisk w kraju: Zaventem i Charleroi. Władze obu portów lotniczych już w środę poinformowały, że lotniska będą otwarte. Według doniesień pasażerów, na lotnisku w Zaventem ruch lotniczy odbywał się zgodnie z planem. Belgijski przewoźnik Brussels Airlines poinformował, że "strajk nie ma żadnego wpływu na jego działalność". Niespodziewanie strajk ogłosili jedynie kontrolerzy lotów na lotnisku w Liege na południu kraju, paraliżując pracę tego portu.

W Belgii, w której duża część pracowników dojeżdża regularnie do pracy z podmiejskich osiedli, brak transportu publicznego jest dużym utrudnieniem, podobnie jak dla licznej rzeszy pracujących w instytucjach europejskich zagranicznych urzędników, którzy akurat dzisiaj rozpoczęli świąteczny urlop. Z uwagi na strajk wiele osób pozostało jednak w domach, część pasażerów przełożyła wylot, a niektóre firmy organizowały własny transport dzięki uprzejmości pracowników posiadających własne auta.

Strajk jest reakcją urzędników sektora państwowego na reformę emerytalną ogłoszoną w ubiegłym tygodniu przez zaprzysiężony zaledwie dwa tygodnie temu belgijski rząd. Zakłada ona m.in. wydłużenie o dwa lata możliwości wcześniejszego przejścia na emeryturę oraz zmianę systemu wyliczania emerytur. Oburzenie związkowców wzbudziły także zapowiedziane przez ministra ds. emerytur, flamandzkiego liberała Vincenta Van Quickenborne'a, dalsze reformy, w tym propozycja ujednolicenia systemu emerytur dla sektora publicznego, prywatnego oraz pracowników niezależnych.

Zmiany w prawie jeszcze dzisiaj ma poprzeć parlament, ponieważ rząd, pracujący pod presją czasu (Belgowie stracili ponad półtora roku na powołanie nowego rządu) i rynków (agencje ratingowe ponownie obniżyły notę Belgii), zdecydował się na skorzystanie z szybkiej ścieżki legislacyjnej. Reforma jest bowiem częścią przyjętego pod koniec listopada budżetu oszczędnościowego na 2012 rok. Budżet ten, poparty przez wszystkie tworzące nowy rząd partie, a więc socjalistów, liberałów i chadeków, zakłada m.in. obniżenie deficytu budżetowego poniżej 3 proc. PKB, czyli konieczność znalezienia oszczędności wysokości ponad 11 mld euro.

Szybkość podejmowania decyzji rozłościła jednak jeszcze bardziej związkowców, którzy oskarżyli rząd o zrywanie tradycji dialogu społecznego, która zakłada przyjmowanie prawa na drodze często czasochłonnych konsultacji trójstronnych między pracodawcami, pracownikami i rządem.

Czwartkowy strajk jest drugą tego rodzaju akcją protestu przeciwko środkom oszczędnościowym planowanym przez nowy rząd, wyłoniony po ponad 540 dniach negocjacji. Na początku grudnia w Brukseli na ulice wyszło ok. 50 tys. Belgów. Tym razem nie przewidziano manifestacji. (PAP)

środa, 21 grudnia 2011

Holandia: Globany Dzień na rzecz Imigrantów


W związku z globalnym dniem imigranta/imigrantki w Holandii odbyła się akcja boats4people, czyli łodzie/statki dla ludzi. Siedem łodzi wypełnionych aktywistkami/aktywistami podpłynęło do ogromnego więzienia/obozu internowania, gdzie imigranci są siłą przetrzymywani przez władze państwowe. Akcja miała na celu wyrażenie solidarności z uwięzionymi. Stróże bezprawia blokowali port, gdzie się znajdują statki z wiezieniem dla imigrantów. Pasażerowie trzech łodzi dostali po 420 euro kary pieniężnej. Mimo tego akcja była dużym sukcesem. Nagłaśniała także akcję boats4people, która odbędzie się na Morzu Śródziemnym w lipcu następnego roku.

Film z akcji z napisami angielskimi poniżej

https://www.youtube.com/watch?v=FI6ihPNyq0o&feature=player_embedded#!

Warszawa: Ponowne otwarcie Baru Prasowego


Wczoraj odbyła się akcja ponownego otwarcia Baru Prasowego. Mleczny Bar Prasowy przez kilkadziesiąt lat otwarty był przy ul. Marszałkowskiej, gdzie służył okolicznym mieszkańcom. Niedawno został zamknięty z powodu wysokiego czynszu. Wielu Warszawiaków obawia się, że w tym miejscu powstanie kolejny bank lub ekskluzywna restauracja. Nikt nie pytał ich o zdanie w sprawie potrzeby istnienia takiego baru (a jest ich coraz mniej).

Z tego powodu aktywiści i aktywistki postanowili otworzyć bar na nowo w proteście przeciwko podwyżkom czynszów, eksmisjom i zamienianiu miasta w kapitalistyczną firmę goniącą za wąsko rozumianym zyskiem. Poniżej relacja z wydarzenia napisana przez aktywistów:

19 grudnia 2011 roku my, mieszkańcy i mieszkanki Warszawy wspólnymi siłami ponownie otworzyliśmy Bar Prasowy przy ulicy Marszałkowskiej. Bar odwiedziło ponad 400 osób, wydaliśmy ok 250 posiłków. Dobitnie świadczy to o tym, że bar mleczny w tym miejscu jest potrzebny. Powodzenie akcji to dowód na to, iż mieszkańcy/ki Warszwy mają dość ignorancji władz i żądają większego wpływu na urbanistyczne decyzje.

Lokal był i jest własnością miasta, czyli Nas - jego mieszkańców. Dowiedliśmy, że potrafimy się zorganizować by wyrazić nasz sprzeciw wobec likwidacji miejsc mających społeczny charakter.
Zamknięcie Baru jest stratą dla wszystkich Warszawiaków. W procesie zarządzania miastem musi być brana pod uwagę funkcja społeczna miejsc. To ona powinna decydować o wysokości czynszów.

Dlatego chcemy, aby miasto prowadziło politykę odpowiadającą potrzebom wszystkich ludzi. Sprzeciwiamy się zarządzaniu miastem jak firmą. Czas by władze miasta zaczęły na poważnie traktować potrzeby mniej zamożnych i mniej wpływowych mieszkańców.

Bar został otwarty ok. godziny 13.00. Bardzo szybko po otwarciu zapełnił się ludźmi. Zainteresowanie barem i jedzeniem było duże. "Prasowy" jest naprawdę potrzebny, i pełni ważną funkcję dla okolicznych mieszkańców.

Menu było różnorodne, potrawy smakowały wszystkim gościom. Podczas posiłków stworzyliśmy grupę, która jest odpowiedzialna za napisanie petycji do władz, oraz stworzyliśmy manifest.

Przedstawiciele ZGN odwiedzili bar ok godziny 16.00. Najwyraźniej zaszkował ich fakt iż obywatelska akcja cieszy się znacznie większym poparciem społecznym, niż większość ich decyzji. Około godziny 16.30 zawiadomili policję o akcji odzyskiwania baru. Funkcjonariusze po przybyciu na miejsce nie chcieli nawiązać dialogu, ani mediować - po prostu czekali na wsparcie z komendy. Tuż przed godziną osiemnastą pojawiło się ok 50 policjantów i policjantek, którzy, uzbrojeni po zęby, starali się otoczyć kordonem bar mleczny. Dzięki szybkiej reakcji, uczestnikom i uczestniczkom akcji, udało się opuścić teren baru. Skutkiem akcji policji było spisanie danych dwóch, bądź trzech, przypadkowych osób.

Przypadki łamania prawa przez deweloperów i 'przedsiębiorców' są traktowane przez władze lekceważąco i pobłażiliwe - o czym można przeczytać np tu http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,10522935,Stuletnie_zabytkowe_... Ponowne otwarcie baru, czyli słuszna akcja społeczna (prowadzona w granicach prawa) spotyka się z nad wyraz szybką i brutalną reakcją. W wspomnianym powyżej artykule, inwestor zniszczył zabytkowe koszary, za co nie spotkała go żadna kara, a policja interweniowała dopiero na zgłoszenie dokonane przez sąsiadów. Poniedziałkowa akcja w barze z szacunkiem odniosła się do dziedzictwa kulturowego Warszawy, oraz była odpowiedzią na realne potrzeby mieszkańców. Natychmiastowa reakcja władz nie pozostawia żadnych złudzeń. Zamiast jakiejkolwiek próby dialogu - nasłanie uzbrojonej po zęby policji, zamiast wysłuchania potrzeb mieszkańców - zamknięcie baru i przegonienie ludzi. Tym samym przedstawiciele władz Warszawy udowodnili, że potrzeby ludzi są dla nich dużo mniej istotne niż współpraca z łamiącymi prawo inwestorami i deweloperami. Policja nasłana dziś na bar "Prasowy" znacznie bardziej przydałyby się na Pradze, aby bronić tamtejszych lokatorów przed spaleniem ( http://warszawa.ngo.pl/wiadomosci/710281.html ).

Planowaliśmy otworzyć bar na dłużej, co najmniej tydzień. Chcieliśmy, aby "Prasowy" wrócił do życia, prowadzony przez obywatelski komitet. Niestety, ze względu na agresywną i skandaliczną reakcję władz nie jesteśmy w stanie zapewnić kiedy dokładnie bar zostanie otwarty. Prosimy zaglądać na stronę, o wszystkim będziemy informować na bieżąco.

Strona akcji: http://prasowy.waw.pl

poniedziałek, 5 grudnia 2011

"Polska Delta Nigru" - zablokowana konferencja na temat wydobywania gazu łupkowego "Shale Gas World Europe 2011"

 


Na przełomie listopada i grudnia 2011, prezesi największych spośród koncernów wydobywczych, przybyli do hotelu Intercontinental w Warszawie na konferencję "Shale Gas World Europe 2011". Grupa ludzi sprzeciwiających się działalności koncernów łupkowych przerwała fetę, skutecznie blokując inauguracyjną przemowę konferencji.

Poniższy film nie chce być jedynie dokumentacją zdarzenia- wolą autorek jest zainspirowanie ludzi do aktów obywatelskiego nieposłuszeństwa wobec erozji demokracji w kraju.

Zobacz też: Oświadczenie prasowe | Relacja uczestnika | Opowieść jednej z zatrzymanych | Archiwalna relacja na żywo

Wydobycie gazu łupkowego ("szczelinowanie"), zostało zakazane w wielu regionach wobec szkód społecznych i środowiskowych, jakie przynosi. Moratorium na szczelinowanie ogłoszono m.in. w Quebecu (Kanada), amerykańskich stanach Nowy Jork, Maryland, New Jersey, Delaware, a także we Francji, RPA, itd.

Oszacowano, że Polska ma największe pokłady gazu łupkowego w Europie. Stąd, międzynarodowe korporacje znane z łamania praw człowieka na całym świecie, wywierają ogromny nacisk na nasze władze i lokalne społeczności w celu zmiany prawa na swoją korzyść i maksymalizacji zysków.

Protesty mieszkańców są ignorowane.

"Polska Delta Nigru" - zablokowana konferencja "Shale Gas World Europe 2011" from frack you pl on Vimeo.

http://vimeo.com/33141308

poniedziałek, 28 listopada 2011

Niemcy: Gwałtowne protesty przeciw transportowi odpadów nuklearnych


W sobotę niemiecka policja użyła armatek wodnych i gazu łzawiącego by rozproszyć ok 300 demonstrantów, którzy zaatakowali oddziały mundurowych kamieniami i fajerwerkami, podczas przerwanej próby fizycznego zablokowania trasy transportu odpadów nuklearnych przez teren północnych Niemiec.

Wcześniej przeszło 50 aktywistów starało się sabotować torowisko, którym w ten weekend planowany jest przejazd transportu odpadów radioaktywnych do magazynu w pobliżu miasta Gorleben. Z kolei w mieście Dannenber (położonego nieopodal Gorleben) ok 20 tys. demonstrantów przeprowadziło pokojowy protest przeciwko temu transportowi.

W trakcie trwania pokojowego wiecu, na północny-wschód od Dannenber grupa blisko 2 tys. osób przedarła się przez policyjne linie i wykorzystując otaczający teren gęsty las, utrudniający działania policji, rozpoczęła okupację torowiska.

Dzień wcześniej, w piątek, grupa ok 200 protestantów starła się z policją, w wyniku zajść 20 funkcjonariuszy zostało rannych.

Pociąg złożony z 11 wagonów wypełnionych radioaktywnymi odpadami nuklearnymi, pochodzącymi z zakładu La Hague we Francji, wjechał do Niemiec w piątek. Transport był znacznie opóźniony z powodu uszkodzeń torów, jakich w ramach sabotażu dokonali francuscy aktywiści antyatomowi.

Protestujący przeciwnicy atomu twierdzą, że składowiska w Gorleben, w których przechowywane są odpady, nie są w pełni przystosowane i całkowicie bezpieczne.

W Niemczech panują silne nastroje antyatomowe. Świadomość i sprzeciw wobec atomu pojawił się w roku 1986, po katastrofie Czarnobylskiej. Od tamtego czasu lobby przeciwatomowe prężnie się rozwija, rosnąc w siłę. Coroczne transporty nuklearnych odpadów z Francji do Niemiec są przyczyną masowych protestów oraz sabotaży linii kolejowych, co powoduje trzymanie w tajemnicy dokładnych tras przejazdu składów wiozących radioaktywne śmieci oraz mobilizację wielkich sił policyjnych do pilnowania trasy przejazdu

piątek, 25 listopada 2011

Egipskie społeczeństwo powstało ponownie, by dokończyć swoją rewolucję

 


Setki tysięcy Egipcjan walczy obecnie na ulicach całego Egiptu przeciwko represjom i uciskowi stosowanym przez juntę wojskową, która początkiem br., w wyniku obalenia dyktatorskich rządów Mubaraka, przejęła władzę zwierzchnią w kraju. Jest to prawdziwy i autentyczny bunt większości spośród uciskanych Egipcjan, skierowany przeciw władzom wojskowym, nie zaś walki pomiędzy fundamentalistami islamskimi a wojskiem, jak sugeruje część korporacyjnych mediów. Członek kolektywu „Anarkismo.net” udał się do centrum wydarzeń, by porozmawiać z egipskim anarchokomunistą Yasser’em Abdullah’em, członkiem egipskiego Ruchu Wolnościowego Socjalizmu, który przekazał na ręce naszego wysłannika swoje oświadczenie, zawierające m.in. kompleksową analizę obecnej walki i stanu sprzed wybuchu obecnej fali niezadowolenia, opisującą także niezbędny do przeprowadzenia gruntownej rewolucji potencjał obecny wśród egipskiego ludu.

Z chwilą upadku dyktatorskich rządów Mubaraka w lutym br., Egipt rządzony jest przez juntę wojskową (SCAF), która wbrew pozorom główne struktury poprzedniej dyktatury pozostawiła nietknięte. Protesty społeczne i strajki pracownicze spotykały się z niebywałą przemocą ze strony wojska, działania związków zawodowych zaczęto regulować drakońskim prawem, praktycznie uniemożliwiającym jakiekolwiek działania na szerszą skalę, tortury praktykowane są na porządku dziennym, a represje, kierowane przeciw biorącym udział w lutowym powstaniu członkom powstańczych bojówek, były stosowane selektywnie. W ramach stosowania anty-rewolucyjnych sankcji ok. 12 tys. ludzi stanęło przed sądami wojskowymi, co miało w zamierzeniu zdeprecjonować i umniejszyć znaczenie powstania egipskich mas przeciwko dyktaturze. Wszystko to dzieje się równolegle ze sztucznie podsycanym sekciarskim konfliktem pomiędzy chrześcijanami a muzułmanami, który jest eskalowany w celu odwrócenia uwagi od rzeczywistych problemów nękających egipskie społeczeństwo.

W miniony piątek masy ludzi ponownie przejęły w swoje władanie plac Tahrir, domagając się ustąpienia rządów wojskowej junty SCAF-u, dokładnie w momencie, gdy ta była w trakcie wprowadzania nowego prawa powiększającego przywileje i umacniającego władzę junty. Całe spektrum polityczne, ze szczególnym uwzględnieniem Bractwa Muzułmańskiego (które od czasu wejścia w tajne i niejawne układy ze SCAF znacznie ucichło) wyszło tego dnia na ulice wraz z ludźmi, czego przyczyną najprawdopodobniej są zaplanowane na 28. listopada wybory. Jednocześnie wszystkie frakcje polityczne obawiają się, że niezależnie od wyniku nadchodzących wyborów, władzę przejmie „feldmarszałek” Tantawi, przywódca SCAF. Sam SCAF przyjął już zawczasu dekret dający wojskowym prawo weta wobec nowo ustanowionej konstytucji, skonstruowanej przez wybrany i utworzony w ciągu tygodnia od wyborów rząd.

Piątkowe protesty wszystkie światowe media ochrzciły mianem starć między członkami Bractwa Muzułmańskiego a żołnierzami SCAF. Jednak rzeczywiste starcia rozpoczęły się dopiero nazajutrz, w sobotę, kiedy grupa ok. 200 zagorzałych rebeliantów z placu Tahrir została brutalnie zaatakowana przez policję. Była to iskra, która ponownie rozpaliła żywy ogień gniewu wśród protestujących, kropla która przelała czarę goryczy i wyciągnęła z mieszkań setki tysięcy, jeżeli nie miliony ludzi, którzy ponownie przejęli ulice egipskich miast. Trwające walki oraz starcia nie mają nic wspólnego z politycznym islamem, podobnie jak nie miały z nim związku podczas wybuchu rewolty 25. stycznia. Aktualne protesty prowadzone są z udziałem tych samych ludzi, którzy wzniecili rewoltę w styczniu i lutym, którzy dopiero stosunkowo niedawno zdali sobie sprawę z antyrewolucyjnego i antyspołecznego charakteru dzierżącej władzę armii, dość nieudolnie maskującej prawdziwe intencje pod kamuflażem „pronarodowej” aury.

W tej chwili walki uliczne rozgrywają się na ulicach wszystkich większych miast w Egipcie, włączając w to przede wszystkim Kair, Port Said, Aleksandrię i Suez. Na południu kraju odbywają się masowe demonstracje, również tam odnotowano starcia z represyjnymi oddziałami SCAF-u. Atakowane są posterunki policji, na głównych arteriach i największych ulicach wzniesiono barykady. Jednocześnie trwają surowe represje wobec manifestantów: na ten moment (tłumaczony tekst ukazał się na stronie anarkismo.net 21 listopada - przyp. red.) co najmniej 6 osób zginęło, ponad 1 tys. zostało poważnie rannych w atakach przeprowadzanych przez wojsko i znienawidzone przez lud CSF (Centralne Siły Bezpieczeństwa - przyp. red.) czyli trzon represyjnych oddziałów Mubaraka.

Kilka godzin temu (przed napisaniem tego tekstu), okupujący plac Tahrir zostali brutalnie spacyfikowani i siłą częściowo usunięci z zajmowanego placu. W użyciu były opancerzone pojazdy, gazy bojowe (ofiarowane ongi dzięki „uprzejmości” prezydenta Obamy), oraz serie maszynowo wystrzeliwanych kul gumowych a także ostrej amunicji. W tej chwili (23.30 czasu lokalnego) demonstrantom ponownie udało się odzyskać plac Tahrir, symboliczne miejsce trwającej rewolucji jednoczące rebeliantów. Tłum skanduje: „Obalić SCAF, obalić Tantawiego!”

O godz. 12 w południe mieliśmy okazję porozmawiać osobiście z Yaser’em Abdullah’em, który wyjaśnił nam co zaszło na ulicach Kairu. Jego doniesienia z pierwszej ręki odnośnie wydarzeń w Kairze są żywym dowodem, że duch rewolucji wśród zbuntowanych mas jest silny i ma się dobrze, oraz że najbliższe dni powinny być kluczowe dla arabskiej rewolty. Pamiętajcie, potrzebne są wszelkie formy solidarności z naszymi towarzyszami i towarzyszkami walczącymi w północnej Afryce o wolność.

José Antonio Gutiérrez D.
20 listopada 2011

Pod spodem zamieszczamy przetłumaczoną rozmowę z Yasser’em Abdullah’em.

Jose Gutierrez: Co się wydarzyło w ciągu ostatnich kilku dni na Kairskim placu Tahrir? Kto dokładnie wyszedł na ulice i jakie są konkretne powody trwającej walki?

Yasser Abdullah: Na kilka dni przed piątkiem (18 listopada) rodziny ofiar styczniowo-lutowej rebelii i męczenników tamtych dni rozpoczęły pokojowy, siedzący protest okupacyjny placu Tahrir, domagając swoich praw i ukarania sprawców wielu ofiar śmiertelnych podczas burzliwych starć w lutym br. Po blisko dziesięciu miesiącach od tamtych krwawych zajść, od momentu kapitulacji Mubaraka, żaden z winnych strzelania i mordowania demonstrantów nie został ukarany. Ponadto w lipcu wojskowa junta SCAF utworzyła fundusz wartości 200 mln funtów egipskich (ok. 25 mln euro) o wymownej nazwie „Fundusz Na Rzecz Ofiar i Męczenników Rewolucji”, mający rzekomo rekompensować rodzinom ofiar utratę bliskich i inne poniesione straty, lecz jako można było się spodziewać, był to jedynie zabieg propagandowy: SCAF oraz rząd Sharaf’a łaskawie zaoferował ofiarom niedawnego przewrotu pracę w branży śmieciarskiej, głównie na stanowiskach szeregowych śmieciarzy, co wśród objętych „programem pomocy i zadośćuczynienia” wywołało poczucie upokorzenia. Potraktowano ten zabieg jako dodatkową, z premedytacją zastosowaną zniewagę wobec tych, którzy upomnieli się o swoje prawa. W związku z tym rozpoczęli strajk okupacyjny żądając nowych rozwiązań, szanujących ich godność.

Na piątek zaplanowany był „Marsz Miliona”, którego uczestnicy domagają się zniesienia zwierzchniej władzy junty oraz zakończenia rządów wojska i tzw. tymczasowych władz cywilnych jeszcze przed kwietniem 2012 r. Po zakończeniu „Marszu”, strajk okupacyjny na placu był kontynuowany, z kolei drugi marsz, zorganizowany przez partie islamskie, wyłamał się z ogółu pozostałych protestów. Ugrupowania islamskie potępiają otwarcie większość protestów i okupacji, chcąc ubijać polityczny kapitał przed zaplanowanymi na 28 listopada wyborami. W efekcie tych zabiegów protest okupacyjny na placu stopniał do raptem kilkudziesięciu osób.

19. listopada, w sobotę o godz. 11 przed południem, Centralne Siły Bezpieczeństwa (tzw. Policja cywilna) rozpoczęły szturm na okupujących plac Tahrir. Ok. 200 najodważniejszych osób postanowiło odeprzeć atak i starło się z siłami CSB. W reakcji oddziały CSB zaatakowały zebranych znaczną ilością granatów z dymem łzawiącym i skierowały w ich stronę bojowy wóz opancerzony, który część demonstrantów zaatakowała i obległa. Po chwili przyłączyli się do nich inni protestujący, coraz więcej z nich włączyło się w walkę w celu odparcia sił CSB. I tak to się mniej więcej zaczęło. CSB falowo atakowało plac, gdy na niego wtargnęli, my szybko go odbiliśmy. Utrzymali plac jedynie na pół godziny, po czym wspólnymi siłami odzyskaliśmy go z powrotem i okupujemy skutecznie do teraz. W tej chwili - 20 listopada, godz. 12 w południe, wciąż trwają starcia między protestującymi a jednostkami CSB i ich sekcjami funkcjonariuszy w cywilu.

J.G.: Bractwo Muzułmańskie było do niedawna sprzymierzeńcem i sojusznikiem władz tymczasowych Egiptu… Dlaczego więc, jak donoszą światowe media, teraz biorą czynny udział w ulicznych starciach z policją?

Y.A.: Po referendum w sprawie zmiany konstytucji przeprowadzonym 19 marca Bractwo Muzułmańskie oraz pozostałe liczące się siły islamskie, sprzymierzyli się ze SCAF. 20 marca Szejk Salafi stojąc przy urnie na głosy, wrzucając do niej swoją kartę powiedział w obecności mediów „tak dla islamu”. Islamiści nie postrzegali referendum jedynie jako drogi do nowelizacji konstytucji, lecz jako szansę dla islamu, dla którego poparcie widzieli odzwierciedlone w opiniach ludzi, w ich decyzjach podczas głosowania. Twierdzili, że ludzie poprą ich pomysły, gdyż reprezentują islam, całe referendum zaś traktowali w kategoriach sprawdzenia społecznego poparcia dla swojego obozu. Począwszy od marca islamiści stanęli ramię w ramię w sojuszu z SCAF, potępiając wszelkie wystąpienia przeciwko nim. Było to częścią dobrze zaplanowanej gry, prowadzonej w celu zwiększenia swoich szans w przyszłych wyborach oraz, w przypadku wygranej, wyrobienia dobrych relacji z armią.

Jednak czas zweryfikował ich zamiary. W tej chwili Bractwo Muzułmańskie czuje się oszukane i wykorzystane przez SCAF, oskarżając ich o to, że wykorzystali pozycję i wpływy Bractwa tylko w celu umocnienia swojej władzy i pozycji w Egipcie. W rzeczywistości stosunki między Bractwem a juntą porównać należy do dwóch skłóconych braci, którzy będą wyrzucać sobie prosto w twarz wzajemne oskarżenia i żale, ale nigdy nie będą ze sobą naprawdę walczyć. Obecne wystąpienia i starcia uliczne nie mają tak naprawdę nic wspólnego ani z Bractwem, ani jakimkolwiek innym islamskim ugrupowaniem, ani nawet żadną inną partią niezależnie od jej orientacji politycznej.

Większość partii w tej chwili nie skupia się na tendencjach rewolucyjnych, udając że tego tematu nie ma. Właściwie jedynie lewicowa koalicja zapowiedziała, że zastanawia się nad oficjalnym bojkotem nadchodzących wyborów. Wszystkie pozostałe ugrupowania jednak skupiają całą swoją uwagę na listopadowych wyborach i nie przyłączyły się do okupacji oraz protestów mających właśnie miejsce na placu Tahrir. Na placu Tahrir obecnie przeważają przedstawiciele głównych sił rewolucyjnych, a także niezrzeszona w żadnych partiach czy oficjalnych grupach młodzież. Są oni zdeterminowani i gotowi walczyć o uzyskanie swoich praw. Są tam, by bronić rewolucji przed sztucznie wywoływanymi podziałami.

Wszystkie partie polityczne swoje wysiłki zamiast na ludziach i ich słusznej walce, skupiają na próbach utworzenia korzystnego i stabilnego sojuszu z juntą wojskową, by w razie wygranych wyborów, poprzez ugruntowany sojusz z SCAF wzmocnić swoją pozycję u władzy. Podsumowując, twierdzenie, że protesty, okupacje czy starcia inicjują jakieś partie polityczne, Bractwo Muzułmańskie czy jakieś inne formalne siły polityczne jest niczym innym, jak obłudą i wielkim kłamstwem rozpowszechnianym przez media korporacyjne.

J.G.: Czy w całej tej wielopłaszczyznowości trwającej rewolty istnieje jakiś realny potencjał do powstania ruchu ludowego? Myślisz, że armia będzie starała się konsolidować siły i wzmacniać swą pozycję, czy jednak nastąpi wzmożona fala odrodzonej rewolucji?

Y.A.: Sądzę, że w tym momencie potencjał do powstania silnego ruchu ludowego jest bardzo wysoki. 19. listopada poczułem się, jakby przeniesiono nas z powrotem w dzień 25. stycznia. Najpopularniejszymi obecnie pieśniami śpiewanymi przez rebeliantów są „Precz z rządami armii” oraz „Lud domaga się skasowania reżimu”. Mimo że Kair to centrum wydarzeń, również w innych miastach Egiptu sporo się dzieje. Do intensywnych starć doszło także w Suezie i Aleksandrii. Dotychczasowy, znany nam bilans strat (stan na południe dnia 20 listopada), to 1 ofiara śmiertelna w Kairze i dwójka martwych w Aleksandrii… Aktualnie planujemy przeprowadzenie na terenie całego Egiptu dnia akcji bezpośrednich wymierzonych w siły SCAF.

Z planowanymi akcjami nie mają nic wspólnego żadne polityczne ugrupowania. Można zauważyć w tym chaosie zjawisko bardzo pozytywne. Mianowicie wielu ludzi zdaje się wreszcie zrozumiało, zdało sobie w końcu sprawę, że ich siła leży w grupie pozbawionej wodza, że siłą jest kolektywny ruch zbiorowy. Przejrzeli na oczy, dostrzegli w partiach politycznych zdrajców, którzy całe swoje wysiłki i uwagę skupiają na walce o parlamentarne stołki i stanowiska. Nie wydaje mi się, by w takich okolicznościach junta miała jakieś realne szanse, aby wzmocnić swoją władzę. Są teraz w nie lada tarapatach. Z jednej strony „sojusznicy” junty obiecują i deklarują, że za okazane im poparcie po wyborach podzielą się z nimi władzą, z drugiej strony na ulicach szaleje rewolucja i masy solidnie wkurzonych i zdeterminowanych ludzi, którzy będą starać się kontynuować i pchać rewolucję do przodu. Myślę, że w ciągu kilku następnych dni będziemy świadkami skomasowanych i wzmożonych akcji wymierzonych przeciwko SCAF.

Za: anarkismo.net
Tłum.: Jaromir

poniedziałek, 14 listopada 2011

Wściekłość po polsku (11.11.11)

Gdybyśmy na demonstracji zorganizowanej przez lewicę albo anarchistów zobaczyli płonący samochód TVN'u albo rozbite pojazdy prewencji – bylibyśmy całym sercem i rozumem z tymi chuliganami. W obecnej sytuacji nie możemy tak postąpić. Nie dlatego, że część z tych osób napadała i napada na nas i naszych przyjaciół, znajomych, że miejscem jakie nam znajdują w swoim systemie jest gałąź najbliższego drzewa albo jakaś latarnia – chociaż to pewnie w jakimś stopniu rzutuje na „sympatię". Nie dlatego, że to „prawica", ale dlatego, że były to działania w ramach dyskursu prawicowego, to znaczy, były wyrazem praktyki, którą trzeba rozpatrywać w określonym polu ideologicznym. A pole to nie jest złe dlatego, że jest „prawicowe", ale ze względu na „cechy" czy też „strukturę" tego pola. Problemem nie jest więc, „przejecie sterów przez lewicę" (T. Kochan), ale ulokowanie działań w innym polu ideologicznym, gdzie symboliczne akty nabierają innej treści i prowadzą ku innej rzeczywistości.

W Polsce gniew zagospodarowuje jedynie prawica, od skrajnej po mniej skrajną operując podobnym zestawem haseł, wrogów i określonymi sposobami wyjaśniania wydarzeń. Ukierunkowując go w rejony, gdzie może znaleźć tymczasowe ujście, ale w żaden sposób nie narusza podstaw wykluczenia i marginalizacji na jaką skazywani są w neoliberalnej organizacji społeczeństwa coraz szersze rzesze ludzi. Zaczynając od koncentracji na problemach związanych ze stylem życia, obyczajowych, przez krytykę demokracji, po problemy gospodarcze – wszędzie snuje się trup wydzielający oduczający smród. Można powiedzieć, że pole ideologiczne prawicy maskuje, zaciera i odwraca znaczenia ustawiając problemy w perspektywie, która uniemożliwia ich rozwiązanie. Zanurzeni w tym polu młodzi ludzie mogą znaleźć jedynie tymczasowe pocieszenie, transgresje (którą równie dobrze doświadczyć można na zadymie po meczu czy na ulicy z przypadkowymi „frajerami"). Konflikt klasowy przybiera więc formę zamaskowaną, w której nie może wyrazić się jako on właśnie. Takie zamaskowanie konfliktu, niemożliwość jego artykulacji w właściwym dlań języku, czy dokładniej polu ideologicznym, sprawia że ulega on transformacji, „wypaczeniu". Obiektywne sprzeczności zostają przełożone na „lokalność" danej ideologii, ustanawiając „interesy" w poprzek konfliktu – w samym łonie wykluczonych, zmarginalizowanych, pozbawionych perspektyw młodych (i nie tylko) ludzi. Jednocześnie prawica przekłada część gniewu na poziom „polityczny", wykorzystując siłę ulicy w walce o władzę.

Zaczynając od Solidarności (D. Ost) poprzez PiS z ich narracją polski solidarnej, postulaty ludzi pracy, konflikty na osi pracownicy – kapitał, przyjmowały formę antykomunistyczną, przekształcane były przez liderów tak aby służyły grom partyjnym. Snując mity zdrady 1989 roku, jakiś „pozostałości dawnych elit", wskazywano, że problemy wiążą się z określonym składem osobowym, z brakiem realnej transformacji, a nie z tym, że transformacja była tym czym była, czyli przejściem od określonego sposobu akumulacji kapitału do innego. Solidarność podobnie jak PiS starają się nie dopuścić do pojawienia się języka klasowego i praktyk walki klasowej. Artykulacji interesów pracowników, jako pracowników właśnie. Dodatkowo ruchy nacjonalistyczne, faszystowskie, przechwytując niekiedy, a la Duce, część postulatów skrajnej lewicy, ruchu antyglobalistycznego, udało się zatrzeć klasowy i emancypacyjny charakter tych postulatów, ich antykapitalistyczną wymowę, wprowadzając na to miejsce pro-narodową perspektywę[1] , koncepcje spiskowe, itd. Szowinistyczna narracja „buntowników" rozbija jedność ruchów protestu, które rodzą się na całym świecie, starając się odrzucić globalizację neoliberalną.

„Magiczna sztuczka" prawicy to ujmowanie konfliktów na tle obyczajowym, czy kulturowym. W sytuacji rosnących cen, wyrzucania ludzi z mieszkań, ograniczania wolności obywatelskich, postępującej oligarchizacji współczesnego kapitalizmu, prawica podnosi problem gejów czy ruskich, żydów, itd. w zależności od koniunktury. Lub w inny sposób „indywidualizuje" społeczne problemy. Przykładowo: przyczyną kryzysu w Polsce są określone elity, które nie są prawdziwymi Polakami. Kiedy zastąpią ich prawdziwi Polacy, jak np. Korwin-Mike, to wszystko będzie dobrze. On wszak wie co z biedą zrobić i skąd się bierze. A bierze się z lenistwa, roszczeniowej postawy.

Szereg osób zostaje przekonana przez narrację prawicową. Prawica w przeciwieństwie do anarchistów posiada jedne atut: daje „płacę ideologiczną" (M. Starnawski). W całej nędzy pozostaje chociaż jedna rzecz na bazie której można budować poczucie godności – przynależność narodowa/rasowa. Koszta tej iluzji są jednak olbrzymie – skazują na nieustanne podporządkowanie i brak godności ludzkiej ustanowionej na realnych (materialnych) fundamentach.

Co najgorsze, znaczna część lewicy, została również wciągnięta w pole ideologiczne prawicy, grając wyznaczoną rolę i podejmując praktyki bezpieczne dla neoliberalizmu. Przykładem może być afera z krzyżem, podczas której rząd bez oporu podniósł jeden z niesprawiedliwych, uderzających w każdego z nas podatków (VAT). Obrazuje to, jak konflikt obyczajowy prawicy i lewicy, umożliwi bezkonfliktowe ataki kapitału na ludzi. Lewica obyczajowa jest równie pożytecznym idiotą kapitalizmu jak faszyści.

Wydaje siê nam, że słabość ruchu antyautorytarnego doprowadziła do oddania inicjatywy w ręce liberalnych działaczy, czy to z lewa czy z centrum a bezkrytyczne podążanie za postanowieniami koalicji w zasadzie spowodowało bezruch dla wszystkich, dosłowny – tkwienie z blokadą w miejscu, jak i mentalny – podporządkowanie ogólnym tendencjom społecznym i oczekiwaniom.

To wszystko dalej idąc jest odbiciem zmian które naszym zdaniem miały miejsce w łonie wspomnianym ruchu a blokada stanowi symbol „nędzy":

Po pierwsze, uznanie, że faszyzm to bojówki NOP, C18, itd., którzy są źli, ponieważ lubią Adolfa Hitlera, że faszyzm to „załamanie się cywilizacji", nie zaś integralny element państwa narodowego i systemu kapitalistycznego, ujawnienie logiki leżącej u podstaw. Tym samym walcząc z faszyzmem, maskują faszyzm i rozgrzeszają elity. Pomijajmy tutaj liberalną narrację merytokratyczną – czyli wprowadzania podziału na idiotów (faszystów) i mądrych (niefaszystów – z wykluczeniem antify, gdy ta gwałci zasady „dialogu"). Narrację stanowiącą jedno z narzędzi legitymizowania wykluczenia.

Po drugie, liberalizacja ujawnia się w koncentracji na obyczajowości i stylu życia z pomijaniem sfery ekonomicznej. Jest to zjawisko, które od zarania polskiego ruchu anarchistycznego w Polce po 1989 roku, sprawia, że staje się ono bezbronne w chwilach kryzysowych.

Z tym wykluczeniem ekonomii, które charakteryzuje również prawicę, ruch anarchistyczny staje się obrońcą panującego porządku społecznego, gdyż ten, bardziej od autorytaryzmu skrajnej prawicy, pozwala na „własne strategie" i „wybory życiowe", jak na przykład wegetarianizm. Pojawiają się w nim tendencje elitarystyczne, właściwe myśleniu kontrkulturowemu.

Anarchiści rzadko przemawiają swoim głosem, a brak własnego głosu sprawia, że wykluczeni lepiej odnajdują się w organizacjach prawicowych, niż w propagujących „styl życia swobodnego", który tak łatwo przejmowany jest przez główny nurt – i który praktykowany bywa przez elity, nie przez środowiska wykluczone. Ponadto, z przyczyn politycznych, cześć anarchistów przyjęła „koniunkturalną strategię" mającą na celu „oswojenie" anarchizmu – zamiast tego, mamy do czynienia z korupcją anarchizmu.

Antyfaszyści zwrócili uwagę na różnorodność, tymczasem kibice na wielkie sprzeczności tkwiące w społeczeństwie. W dniu „jedności narodowej" mieliśmy pokaz walk ulicznych, jakie rzadko widujemy na Polskich ulicach. Walk wskazujących na konflikt z władzą i elitami. Reakcja elit było odwołanie się do prawa „ostre karanie sprawców" i jego zaostrzenie. Reakcja liberalnych antyfaszystów wraz z mediami korporacyjnymi głosi „wielką kompromitację" prawicy. Jeżeli mówić o kompromitacji prawicy, to w tym znaczeniu, że odcięła się od aktów agresji. Namawiając najpierw do eskalacji konfliktu, potem wyparła się swoich „żołnierzy" - honorowo. To raczej kompromitacja liberalnej lewicy, która w obliczu przemocy ulicy mówi głosem elit – przedkładając „sukces medialny" nad „sukces polityczny".

Xavier stwierdza, że problem nie leży w „teorii", w przemianie „dyskursu". Otóż problem jest dyskurs, jako że nie jest on tylko słowami, ale określonymi praktykami. Jest praktyków, a takim samym stopniu, w jakim jest teorią. Oczywiście, z wielkim szacunkiem podchodzimy do praktyk lokatorskich, pomocy ludziom pracy, itd. Jest to najlepsze co ruch anarchistyczny spłodził. Niemniej, nie jest w stanie wydobyć się en masse, z liberalnej, wykluczającej ideologii, a tym samym zaproponować inne spojrzenie na problemy społeczne.

Zapominamy, że rok 1989 był symbolem nie tylko przejścia „od komunizmu do kapitalizmu", ale zmianami o charakterze globalnym w samym kapitalizmie. To przeniesienie kosztów na społeczeństwie, maksymalizacja zysku przez wzrost wyzysku, kurczenie się miejsc pracy powiązanych z „chudą" organizacją, jak również z rozwojem technologii. Zmiana organizacji produkcji wpłynęła na partycypację w zakładzie pracy, jak również w przestrzeni publicznej. Zmieniła układ sił między klasami pogarszając status życia szerokich mas. Są to zmiany strukturalne o globalnym charakterze. Jedną ze strukturalnych zmian jest wzrost bezrobocia młodych ludzi i McPraca, która nie pozwala na normalne życie.

W Polsce przemiany strukturalne przedstawiane albo jako „wypaczenia" (część lewicy) albo jako „spisek" (część prawicy). Brak pracy nad charakterem współczesnego kapitalizmu w obozie lewicy sprawia, że prawica spokojnie, bezczelnie, postuluje jako rozwiązanie dalszą liberalizację gospodarczą obarczając winą za „brak perspektyw" lewicę. Ta zaś wspomina coś o socjaldemokratycznych rozwiązaniach (nie patrząc na możliwość ich wprowadzenia w danym układzie sił) i „różnorodności". Prawica jest chyba bliższa prawdy, gdy mówi językiem wojennym (oczywiście być bliżej, nie oznacza, że jest się „w" i można całkiem dobrze się z prawdą wyminąć).

Można byłoby podziękować kibicom za spalenie samochodu TVN'u, za zakłócenie spokoju „zadowolonym". Niestety obawa, że wojna domowa w Polsce przybierze formę walki wykluczonych z wykluczonymi, bez naruszania podstaw neoliberalizmu jak również fakt, że w polu ideologii prawicowej dominuje pro-neoliberalne nastawienie (np. Nowa Prawica) pozostaje się jedynie martwić, że gniew blokowisk zredukuje co najwyżej populacje tychże. Tuskowi nic się nie stanie – zresztą to nie Tusk jako Tusk jest problemem. Poza tym, agresja ulicy wtoczona w kontekst faszystowski, z powiewającymi w tle „celtykami" i „swastykami" może zostać wykorzystana do zaostrzania prawa i autorytarnych rozwiązań, które utrudnią walkę ekonomiczną i działania antyrządowe[2].

Przemoc nas nie przeraża. Przeraża nas przemoc, która prowadzi do nikąd. Przeraża nas, że antyfaszyzm zostaje zawłaszczony przez Gazetę Wyborczą, zaś kontestacja systemu odbywa się w autodestrukcyjnych klimatach.

Piotr Urbański
Oskar Szwabowski

[1] Można powiedzieć, że perspektywa narodowa nie wyklucza antykapitalizmu, że niekiedy ruchy społeczne podnosiły oba postulaty nie staczając się na pozycje faszyzujące. Nawet jeśli, to, to, co w pewnych kontekstach historycznych może uchodzić za sensowną strategię, w innych będzie retro-utopią. Poza tym, samo podnoszenie kwestii abstrakcyjnego połączenia narracji narodowej i antykapitalistycznej jest zbyt „ogólne", nie jest w stanie wyjaśnić tego, co dzieje się w Polsce obecnie. Mamy tutaj przecież nie tylko narodową narrację suwerenności i samostanowienie, ale inaczej niż w narracji antykolonialnej zdefiniowanego wroga. Definicja ta osłabia jedność ludzi pracy (i tych pracy pozbawionych), uniemożliwi pewne reformy polepszające życie tychże (np. antyfeminizm prawicy, utrudnia walkę ekonomiczną kobiet).

[2]Przykładowo władze czekały tylko na pretekst, by wprowadzić planowaną od dawien nowelizację prawa o zgromadzeniach. Zresztą poza tym, narracja „antyfaszystowska", gdzie faszyzm zostaje zinterpretowany w sposób liberalny, ułatwi ograniczanie swobód obywatelskich i kryminalizację „ekstremy" – by elitą żyło się lepiej.

piątek, 11 listopada 2011

Naszą ojczyzną jest cały świat - czyli dlaczego nie zależy nam na państwie narodowym


W dniu 11 listopada, wielu przyjedzie do Warszawy zaprotestować przeciwko ideologii nacjonalistycznej i jej rozmaitym przejawom. Jesteśmy wśród nich. Nacjonalizm, to ideologia, która wprowadza fałszywe podziały wśród ludzi, którzy powinni być ze sobą solidarni. Jednocześnie, wprowadza złudne przekonanie o jedności interesów wszystkich ludzi należących do jednej narodowości - tak jakby polski przedsiębiorca miał taki sam interes, jak polski pracownik. Ale pracownik, zmuszony sprzedawać swoją pracę za grosze, aby jakoś przeżyć, ma więcej wspólnego z pracownikami innych narodowości, niż ze swoim rodakiem - szefem.

Odrzucamy nacjonalizm, dlatego że odrzucamy pojęcie państwa narodowego i podporządkowania mu ludzkich istnień. Jedynym celem państwa narodowego jest dzielić, by skuteczniej rządzić.

Zamiast poddaństwa wobec państwa narodowego, wierzymy w międzynarodową solidarność z pracownikami z całego świata, zwłaszcza wtedy, gdy walczą o możliwość odzyskania kontroli nad własnym życiem.

Niepodległości narodowej nie można mylić z niezależnością. Cóż nam po niepodległości narodowej, skoro świat, który nas otacza należy do klas posiadających i nadal nie mamy innego wyjścia niż sprzedawać swoją pracę. Niepodlegli od czego? Zmieniliśmy barwy sztandarów, jednych panów zastępując drugimi.

Czy można mówić o niepodległości Polski, gdy kraj jest zależny od globalnych przepływów kapitału, od warunków wytyczanych przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy i dyrektywy Unii Europejskiej. Niepodległość jest złudzeniem, które ma nam zastąpić prawdziwą niezależność.

Dzisiejszy dzień, 11 listopada, jest dniem tylko jednej z wielu bitew o wolność, przeciw tyranom, spekulantom i wyzyskiwaczom. Ta walka musi być globalna, gdyż wszystkie problemy z którymi się borykamy są globalne. Żadnego z nich nie rozwiążemy w izolacji.

Nacjonalizm jest niezwykle dogodny dla klasy kapitalistów, gdyż dzieli tych, którzy mogliby się przeciw nim zjednoczyć i jednoczy z nimi tych, którzy mieliby powody, by z nimi walczyć.

Podczas demonstracji w dniu 11 listopada usłyszymy wiele pięknie brzmiących haseł o tolerancji i otwartości. Nie mamy nic przeciwko tolerancji i otwartości, ale to po prostu nie wystarczy. By skutecznie walczyć z rasizmem, nacjonalizmem i ksenofobią, konieczny jest frontalny atak na system dominacji kapitału, system który wytwarza ubóstwo i nędzę w każdym zakątku świata. Właśnie ten system powoduje, że ludzie stają do walki przeciw sobie, konkurując o coraz gorzej opłacane miejsca pracy, napędzając zyski jedynie dla nielicznych.

W dniu 11 listopada 2011 r. znów jesteśmy na ulicach, ale nasze hasła znów nie ograniczają się jedynie do odrzucenia faszyzmu. Naszym wrogiem jest nie tylko skrajna prawica, ale sama idea państwa narodowego i kapitalizmu. Globalny kapitalizm - wraz z państwami narodowymi, które są jego policją - nie jest niczym innym, jak faszyzmem pod inną postacią, który powoduje wielokrotnie więcej śmierci i zniszczenia, niż przemoc bojówek nacjonalistycznych.

Związek Syndykalistów Polski - Międzynarodowe Stowarzyszenie Pracowników