poniedziałek, 28 lutego 2011

Filmiki z demonstracji solidarnościowych z rewolucją w Libii, które odbyły się w Londynie i Amsterdamie


Demo w Londynie odbywa sie codziennie koło Hyde parku

Demo w Amsterdamie

WSpaniały free style hip hop w Londynie

Dużo śpiewu i przemowa (Amsterdam)

poniedziałek, 21 lutego 2011

Tantra Miłości. Ratunek wszystkiego!

XXI wiek. Czas wielkich przemian ale także zagrożeń oraz wątpliwości.
Czy uda nam się przetrwać ? Czy ludzkość podoła poradzić sobie z bałaganem, który sama stworzyła głównie podczas ostatniego stulecia ? Jak daleko, jak długo, jakich kataklizmów musimy doświadczyć by w ludziach dokonał się przełom mentalności ? Wciąż istnieje nadzieja, że jeśli zjednoczeni zaczniemy działać na wszelkie możliwe sposoby, uda nam się uniknąć zagłady naszej planety, eksterminacji przyszłych pokoleń, wykańczania innych, globalnego ocieplenia, zatrucia wód, wylesiania, czy innych konsekwencji naszego "cywilizowanego" życia.
Istnieje moc, która daje siłę nadziei, daje wiarę, że wszystko będzie dobrze. Tą mocą jest miłość, którą szczególnie teraz musimy jaknajbardziej rozpowszechniać na wszelkie możliwe sposoby. Oczywiście należy zacząć od siebie samych, naszej ukochanej (-nego), swych dzieci, najbliższej a potem dalszej rodziny, następnie wszystkich ludzi, zwierząt, roślin i całej naszej planety. Jeśli zabierzemy się do kochania prawidłowo, to nie ograniczy się ono jedynie do nas samych czy ewentualnie najwyżej do naszej rodziny. Miłość rozwinięta nie kończy się na uczuciu tylko do naszych partnerów lecz zrozumieniu, iż byśmy my byli szczęśliwi należy żyć altruistycznie czyli czynić dobro dla innych ludzi, zwierząt, roślin i całej Ziemii. Wszystko we wszechświecie jest ze sobą powiązane. Nasze zdrowie w coraz większym stopniu zależy od zdrowia naszej planety. Możemy sobie wyobrazić jaką negatywną energię dopuszczamy w nasze ciało jedząc kawałek mięsa okupiony nie tylko cierpieniem zwierząt ale także światowym głodem , wylesianiem, zatruciem gleby i wody a także zmianami klimatycznymi.
Nie kupimy dziecku szczęścia nabywając tanie chińskie zabawki, wyprodukowane przez inne dzieci, którym zostało zabrane dzieciństwo.
Obdarowanie ukochanej osoby czekoladkami w kształcie serc nie przekażą miłości jeśli będziesz miał świadomość, że na plantacji kakao wykorzystywane są dzieci.
Jeśli dobrze zrozumiemy to prawie wszystkie religie i systemy filozoficzne uczą nas miłości. Jak jednak mimo tego wciąż za mało tego uczucia by ocalić planetę, wciąż tak często jest to uczucie egoistyczne, a religie, które miały je szerzyć tak często są przyczynami krwawych wojen ? Prawdopodobnie można by napisać o tym książkę lecz nie czas na to tutaj i miejsce. Przejdę od razu do sedna. Dlatego by naszą miłość uczynić jaknajbardziej dojrzałą i altruistyczną zachęcam do zapoznania się z pozytywną tantrą, która poprzez to , że wzniesie nas na wyższe poziomy świadomości da nam zdrowie, szczęśliwe życie dla nas i naszych ukochanych, a z czasem otworzy nasze serca i oczy na potrzeby naszych czasów. Bez względu na wyznanie , system filozoficzny, światopogląd wniesie uczucie i moc miłości we wszystko co robimy.
Nie ma na co czekać. Zacznij już dziś. Ocal siebie i całą resztę. Obdaruj siebie i innych szczęściem !
Żyć szczęśliwe = żyć dobrze.
 Griks 20.02.11

niedziela, 20 lutego 2011

Japonia zawiesza połowy wielorybów

Po szeregu ataków ekologów z organizacji Sea Shepherd na japońską flotę wielorybniczą polująca na wodach Antarktyki, Japończycy zawiesili 10 lutego dalsze polowania na wieloryby i rozważają wcześniejsze zakończenie tegorocznego sezonu łowczego.

Decyzję o czasowym zawieszeniu przerobu wielorybów przez statek-przetwórnię Nisshin Maru, ścigany przez jednostki Sea Shepherd, a tym samym zawieszenie połowów, ogłosił wczoraj urzędnik japońskiej Agencji Połowów Tatsuya Nakaoku; dodał też, że ze względów bezpieczeństwa władze rozważają wcześniejsze zakończenie sezonu polowań.

W skład japońskiej floty wielorybniczej wchodzą 4 statki ze 180 osobami na pokładzie. Ich celem jest odłowienie, rzekomo w celach naukowych, ok. 850 płetwali karłowatych. W tym samym okresie w ubiegłym roku, dzięki wysiłkom aktywistów Sea Shepherd, Japończykom udało się odłowić jedynie 506 osobników tego gatunku, z planowanych 850. Tegoroczny sezon miał się zakończyć pod koniec marca.

Przedstawiciele Sea Shepherd przyjęli te wiadomości z ostrożnym optymizmem. Trzy należące do organizacji statki: Steve Irwin, Bob Barker i Gojira pozostaną na Oceanie Południowym do czasu odwrotu japońskiej floty.

Źródła:
 http://planetark.com/enviro-news/item/61231
 http://www.seashepherd.org/news-and-media/news-110209-1.html
 http://www.seashepherd.org/news-and-media/news-110216-2.html

Modowy protest: przeciwko bezmyślnej konsumpcji

Na przekór pojawiającym się w sklepach kilka razy w roku kolekcjom, blogerka Kirsty Powell zamierza przechodzić cały rok w jednej sukience. Swoje modowe posty rozpoczęła zamieszczać w sieci 3 stycznia. Mają być wyrazem sprzeciwu wobec konsumpcji i bezsensownego wydawania pieniędzy na ubrania.

Według badań, przeciętna kobieta w Europie zachodniej i USA ma w szafie 22 rzeczy, których nigdy nie zakłada. Mimo to nie ma chyba pani, która choć raz w życiu nie powiedziałaby, że "nie ma się w co ubrać". Blogerka Kirsty Powell postanowiła uwolnić się od tego schematu i zamierza nosić jedną czarną sukienkę przez cały rok. Swój "protest jednej sukienki" zaczęła 3 stycznia i jak do tej pory idzie jej świetnie. To świadomy wyraz sprzeciwu i aktywności społecznej - jak wyjaśnia kobieta na swoim blogu, chce odciąć się od trendu, że ubranie tworzy naszą tożsamość i zaprotestować przeciwko rosnącej w USA konsumpcji.

Sytuacja kobiet podczas egipskiego powstania

Gazeta Washington Post opublikowała artykuł o sytuacji kobiet podczas egipskiego powstania. Poniżej fragment artykułu.


Podczas 18 dni demonstracji na placu Tahrir, Egipcjanie i Egipcjanki szli na plac rozdzieleni i nierówni, przechodząc przez osobne punkty kontrolne. (...) Jednak już na placu, rozróżnienia zanikały i kobiety i mężczyźni stali obok siebie, razem opierając się policji i rządowi i bandytom, którzy rzucali w ich stronę kamienie i koktajle mołotowa. Umierały obok mężczyzn, walcząc o wolność i demokrację.

Teraz, gdy opuszczają plac, kobiety chcą wykorzystać siłę którą w sobie odkryły do walki z zasiedziałymi nierównościami i by zagwarantować, że kobiety będą mogły się cieszyć równością w codziennym życiu, po tym co osiągnęły na pl. Tahrir.

“To było niesamowite, widzieć mężczyzn i kobiety obok siebie, gdy przejmowaliśmy ulice" - powiedziała Marwa Faroak, aktywistka polityczna. "Wiele ludzi mówiło, że pl. Tahrir to przyszłość Egiptu, gdzie mężczyźni i kobiety są sobie równi i razem walczą o wolność. Teraz musimy to przekuć na działania i zmiany."

W Egipcie, kobiety nie są tak ograniczone, jak w innych krajach arabskich. Nie ma narzucanych przez policję ograniczeń w strojach, ani zakazu prowadzenia samochodów. (...) Niemniej jednak, rozwody są trudne do uzyskania i faworyzują mężczyzn, podobnie przepisy spadkowe. Dopiero niedawno legalny wiek małżeństwa został podwyższony z 16 do 18 lat. Nie mają też dostępu do wszystkich zawodów.

Do tego wszechobecne jest molestowanie kobiet, które nie jest zakazane prawnie. W ankiecie przeprowadzonej przez Egipskie Centrum Praw Kobiet w Kairze w 2008 r., 83% Egipcjanek i 98% kobiet obcego pochodzenia było molestowanych w ten lub inny sposób.

Dziennikarka Lara Logan została pobita i napadnięta seksualnie na pl. Tahrir pod wpływem anty-amerykańskiej i anty-dziennikarskiej paranoi wzniecanej przez zwolenników Mubaraka. Jednak ten atak był wyjątkiem. Większość Egipcjanek, która była obecna na placu mówi, że były traktowane z tolerancją, której się nie spodziewały. Wzbudziło to podziw wielu kobiet.

„Byłam pełna podziwu, jak bardzo bezpiecznie się czułam" – stwierdziła Faroak – „Spędziłam tam noc, z nieznajomymi. Plac Tahrir był bardziej bezpieczny niż jakiekolwiek inne miejsce dla kobiety”.

Faroak jest 30-letnią prawniczką. Twierdzi, że teraz czuje się pewniej idąc do pracy, gdyż atmosfera tolerancji przetrwała. Bardzo by chciała, żeby ta atmosfera nie rozproszyła się wraz z euforią ze zwycięstwa.

“Byłyśmy równymi partnerkami w tej rewolucji i byłyśmy za to szanowane. Musimy to wykorzystać, by kobiety zaczęły brać udział w życiu politycznym i ruchach pracowniczych. Kobiety były na placu. Nie mogą teraz znów zostać zepchnięte do domów”.

sobota, 19 lutego 2011

Stop Testom na zwierzętach !


tekst z :
http://stoptestom.info
O kampanii

Ogólnopolska Kampania Przeciwko Wiwisekcji jest inicjatywą dążącą do zaprzestania wszystkich testów przeprowadzanych na zwierzętach w naszym kraju. Uważamy, że eksperymenty na żywych istotach, które pragną życia i wolności oraz mają niepodważalną zdolność do odczuwania bólu są nieetyczne i powinny zostać powstrzymane.
 
Doświadczenia są przejawem dyskryminacji i bezwzględnej dominacji naszego gatunku. Bez względu czy na stole operacyjnym leży mała mysz, czy szympans, badanie jest niemoralne i nic go nie usprawiedliwia. Nie tworzymy podziału na testy konieczne i mniej znaczące. Uważamy, że testowanie leków na zwierzętach jest tak samo niedopuszczalne, jak testowanie kosmetyków. Eksperyment na zwierzętach nigdy nie może dać pewnych wskazówek, co do wyników tego samego doświadczenia na człowieku, przez co badanie takie zagraża zdrowiu ludzi. Wszystkie testy na zwierzętach muszą być postrzegane podobnie: z naukowego punktu widzenia są nierzetelne i fałszywe, a z etycznego i moralnego są nie do przyjęcia.

W naszych działaniach przybliżamy społeczeństwu temat eksperymentów oraz próbujemy doprowadzić do zmiany prawa w tym zakresie. Większość ludzi nie ma pojęcia, czym są doświadczenia na zwierzętach, po co tak naprawdę są wykonywane i jakie są ich efekty. Prawda o wiwisekcji jest skrywana przed opinią publiczną, podczas gdy w całym kraju setki tysięcy zwierząt jest przetrzymywanych i umiera w laboratoriach. Chcemy ukazać społeczeństwu, na co przeznaczane są pieniądze z podatków oraz zachęcić do świadomego kupowania produktów nie testowanych na zwierzętach.

Wiwisekcja – zabieg operacyjny wykonywany na żywym zwierzęciu w celach badawczych; powszechnie, wyraz używany do określenia wszelkich testów przeprowadzanych na zwierzętach.
Alternatywy

" Tradycyjne testy na zwierzętach są drogie, czasochłonne, używa się do nich zbyt wiele zwierząt i z naukowej perspektywy niekoniecznie tłumaczą, co może się stać z człowiekiem. To jest śmiałe i mbitne, ale naszym celem jest wyeliminować w przeciągu 10-ciu lat zwierzęta z testów toksykologicznych " - Dr Christopher Austin, Director, National Institutes of Health Chemical Genomics Center, wypowiedź dla dziennikarzy na American Association for the Advancement of Science conference, 2008

" Nauczyliśmy się jak leczyć raka u szczurów i myszy, ale nadal nie potrafimy leczyć go u ludzi "- Professor Colin Garner, cytowane w Accelerator MS Is a Powerful New Tool, Genetic Engineering & Biotechnology News, Vol. 27, No. 15., 2007

"Robimy testy na ludziach, ponieważ model zwierzęcy nie przewiduje tego jak dana substancja zadziała u człowieka” - Dr Sally Burtles, Cancer Research UK, 2006

" Z klinicznych badań nauczyliśmy się wiele ważnych rzeczy. Jednego nauczyliśmy się z modelu zwierzęcego, że SHIV(sztuczny wirus imitujący wirus HIV u małp) na prawdę nie przewiduje zbyt wiele. Ważne jest, że przynajmniej teraz wiemy, że możecie mieć sytuację, gdzie wygląda to tak, że bronicie się przed SHIV, a nie przeciw modelowi ludzkiemu. " - Anthony Fauci, director of the US National Institute of Allergy and Infectious Diseases, quoted in the Independent, 2008

" To jest drogie i powolne. Nie jesteśmy żadnymi szczurami, ani małpami. Ostatecznie to czego szukacie, to to czy ten składnik uszkadza tkanki. Czy możemy, zamiast patrzeć na zwierze, przyjrzeć się komórkom z różnych organów? " - Dr. Francis Collins, Director, National Human Genome Research Institute, speaking to reporters at an American Association for the Advancement of Science conference, 2008

92% nowych leków które przeszły testy na zwierzętach nie nadają się do użytku dla ludzi na etapie.badań klinicznych. Z pozostałych 8% połowa po wejściu na rynek jest wycofywana, ponieważ wywołuje efekty uboczne. Jak przyznaje Ralph Heywood były dyrektor największego europejskiego laboratorium Huntingdon Life Sciences " testy na zwierzętach przewidują jedynie od 5-25 % niekorzystnych reakcji jakie mogą wystąpić u ludzi". Pomimo tego nie są w stanie przewidzieć tych najgorszych efektów ubocznych, a także pokazują reakcje, które nie występują u ludzi.

Rok rocznie w Wielkiej Brytanii około 250 000 ludzi jest hospitalizowanych, a 10 000 umiera w wyniku reakcji ubocznych powodowanych przez leki. W Szwajcarii i Niemczech liczba ta jest zbliżona, a w Stanach Zjednoczonych 10-cio krotnie większa. W Polsce przyjmujemy praktycznie te same leki, jednak takich statystyk się nie prowadzi.

W 2004 byliśmy świadkami największej tragedii farmaceutycznej w historii. W wyniku przyjmowania leku Vioxx u ok. 320 000 osób wystąpiły problemy sercowo-naczyniowe i wylewy z czego 140 000 zakończyło się zgonem.

Testy na zwierzętach są kontynuowane ze względu na staromodne ponad 60-cio letnie przyzwyczajenia, ze względów prawnych, jak i interesów w które są zamieszane różne osoby, także ze świata politycznego.Istnieją nowoczesne metody naukowe, które bardzo powoli eliminują i będą eliminować testy na zwierzętach:

  1.  Ludzkie tkanki
  2. Mikrofluidy
  3. Układy scalone DNA
  4. Mikrodozowanie
  5. Modelowanie komputerowe
  6. Sztuczny układ immunologiczny w probówce
  7. Autopsja i biopsja
  8. Epidemiologia
  9. Badania na komórkach macierzystych
  10. Nowoczesne, nieinwazyjne badania obrazowe
  11. Post-marketing drug surveillance (badania porejestracyjne)
  12. Badania kliniczne
  13. Zapobieganie

piątek, 18 lutego 2011

Korzenie egipskiego ruchu rewolucyjnego


Zapis wywiadu z egipskim studentem i aktywistą przebywającym w USA, o strajkach i ruchach społecznych w Egipcie, które poprzedziły obecny bunt. Wideo wywiadu jest dostępne tu: http://www.youtube.com/watch?v=RyqtLO_CgxM&feature=player_embedded

Wywiad został nagrany przez niezależną sieć The Real News Network

Chyba żałujesz, że Cię nie ma w Egipcie?

To wspaniała chwila. Chciałbym teraz być na ulicach Kairu. Przyjechałem do Waszyngtonu, by kontynuować moje studia niecałe 10 dni temu. Nie mogę uwierzyć w to co widzę na ekranach telewizorów od wtorku. Marzyłem o tej chwili. Walczyłem o nią i robiłem, co mogłem, żeby nadeszła jak najszybciej, wraz z milionami młodych Egipcjan. A teraz ten sen stał się rzeczywistością.

Czy to Cię zaskoczyło? Widziałeś wydarzenia w Tunezji, wszyscy mówili, że to samo wydarzy się w Egipcie i że reżim jest bardzo srogi. Z drugiej strony jest fasada demokracji. Czy spodziewałeś się czegoś na taką skalę?

Są dwie rzeczy - jeśli chodzi o liczbę i skalę i jeśli chodzi o radykalizm haseł antyreżimowych. Obie te rzeczy były bardzo zaskakujące.

Usłyszeć hasło „Mubarak precz”?

Tak i to w dodatku wypowiadane przez zwykłych ludzi z ulicy, którzy nie są aktywistami, nie należą do opozycji, ani do związków zawodowych. Ludzie przyszli z całego miasta i zaczęli krzyczeć „Mubarak – precz!”. To był nie do pomyślenia aż do ostatniego poniedziałku. Ludzie wzywali do wielkiego strajku, do jeszcze większej demonstracji w Kairze na 25 stycznia, ale nikt nie spodziewał się takiej skali wydarzeń. Ale tym, co czyni tą chwilę naprawdę wyjątkową jest zaprzeczenie wszelkich stereotypów o Egipcjanach, o egipskiej opozycji , o możliwości demokracji w Egipcie – niezależnej od poparcia Ameryki dla reżimu, bez względu na słabość ruchów i partii opozycyjnych w Egipcie.

Jak do tego doszło?

Trzeba na to spojrzeć jak na kumulację pewnych zjawisk. Protesty nie spadły jak grom z jasnego nieba. To tylko kulminacja ruchów opozycyjnych, które narastały od 2004 r. i objawiły się w trzech falach protestów. Ruch Kefaja ogłosił znane hasło „Nie dla dalszych rządów Mubaraka, nie dla rządów jego syna, Gemala Mubaraka”. Ruch nabrał rumieńców w 2005 r., gdy ludzie znów zaczęli wierzyć w zmiany. Po 2005 r. miała miejsce wielka fala strajków – robotników, urzędników, pracowników państwowych i prywatnych. W Mahalli - przemysłowym mieście w Delcie Nilu, odbyły się trzy kolejne strajki zakończone powodzeniem w 2006, 2007 i 2008 r.

Gdzie się odywały strajki?

W mieście i w fabrykach. To jest miasto przemysłowe, gdzie istnieją masywne kombinaty włókiennicze. Można tam spotkać prawie 30 tys. pracowników, którzy pracują razem. Wyobraź sobie, co się dzieje, gdy 30 tys. pracowników zastrajkuje, ciesząc się poparciem mieszkańców Mahalli. Trzy razy osiągnęli cel swoich protestów.

Czy wtedy spotkały ich represje policyjne?

W kwietniu 2008 r. spotkały ich brutalne represje ze strony policji. Doszło do wojny na ulicach. Ale było to nowe doświadczenie, nowa nadzieja i nowa kultura protestu, która była czymś nowym dla zwykłych ludzi uczestniczących w strajkach. W kolejnych dwóch latach odbyło się około 800 strajków, co było niespotykane w dotychczasowej historii Egiptu.

Zaczęło się od ruchu społecznego w 2005 r., który rozprzestrzenił się po całym Egipcie i w 2008 r. objawił się strajkiem pracowników przemysłu tekstylnego w Mahalli, zwołanym przez niezależny związek zawodowy. Te doświadczenia dały do myślenia ludziom, którzy protestowali przeciwko reżimowi. Ludzie poczuli się silni. Potem, w zeszłym roku, powstał ruch młodzieżowy, po śmierci Chaleda Saida.

Chaled Said był młodym mężczyzną, absolwentem uniwersytetu w Aleksandrii, który był torturowany na ulicy i został zabity na rozkaz przez inspektorów policji. Po morderstwie, które miało miejsce w czerwcu 2010 r., powstał wspólny front pomiędzy młodzieżą i bezrobotnymi, narażonymi na ataki policji, a ludźmi którzy czuli, że kraj został przejęty przez represyjny reżim i ekonomicznych i politycznych przywódców, którzy pozbawiają ludzi przyszłości. To są siły, które się objawiły. Ale to nie wydarzyłoby się, gdybyśmy nie oglądali wspaniałej rewolucji ludu tunezyjskiego, który przełamał barierę strachu przed demonstrowaniem i wyrażaniem swoich żądań. Tunezja odegrała ogromną rolę, nadając kierunek wydarzeniom.

Jaka była rola mediów społecznościowych? Gdyby wierzyć zachodnim mediom, można odnieść dziwne wrażenie, że najpierw nic się nie działo, potem była rewolucja w Tunezji, potem uruchomiły się media społecznościowe, no i mamy rewolucję. Ale z tego, co mówisz, widać, że grunt był przygotowywany latami. Ale pomimo tego, czy media społecznościowe odegrały ważną rolę?

Tak, ale musisz zrozumieć, że jest Egipt, to nie Tunezja. Reżim w Egipcie – dyktatura w Egipcie – istniała dzięki amerykańskiej pomocy i wsparciu amerykańskiego i izraelskiego reżimu. Geograficzna i strategiczna pozycja Egiptu sprawiała, że działania opozycji w Egipcie były szczególnie trudne. To po pierwsze.

Zachód ma tak wiele do stracenia w Egipcie. Egipt jest filarem polityki USA w regionie.

Oczywiście. Nie chcę pomniejszać tego, co się wydarzyło w Tunezji – bo to jest wręcz niewyobrażalne, niesłychane i niewiarygodnie wspaniałe. Ale Egipt jest odmienny pod względem ludności i wagi strategicznej dla Stanów Zjednoczonych. Jeśli mówimy o mediach - odegrały one ważną rolę, dlatego, że media państwowe i rządowe straciły swoją wiarygodność po 2005 r. Al Jazeera, niezależni bloggerzy i niezależne strony, Facebook i nowe media społecznościowe odegrały ważną rolę w tworzeniu sieci i wzywaniu do strajków. Na przykład w kwietniu 2008 r., media odegrały bardzo ważną rolę. Spodziewałem się, że wydarzenia w Tunezji wpłyną na Egipt, ale nikt nie spodziewał się, że stanie się to tak szybko i tak bezpośrednio. Doniesienia mediów o wydarzeniach z ubiegłego miesiąca w Tunezji doprowadziły do wyłonienia się potencjału zmiany w Egipcie.

Czy masz poczucie, że teraz ruch wejdzie na nowe wyżyny zorganizowania, zarówno jeśli chodzi o pracowników i związki zawodowe, jak i ruch studencki? Teraz, wszystko wygląda bardzo spontanicznie.

Tak, to jest kompletnie spontaniczne. Ruch opozycyjny, ten legalny, nie może chwalić się tym, że ma wpływ na to, co się dzieje na ulicach Kairu. We wtorek, Bractwo Muzułmańskie skrytykowało wydarzenia. Przyznali się, że nie odegrali roli w wydarzeniach, ale że zamierzają taką rolę odegrać w przyszłości. To było bardzo inspirujące. Po pierwsze dlatego, że oznacza, że ludzie zmobilizowali się w sposób spontaniczny. Ludzie walczą o kwestie ekonomiczne: bezrobocie, protestują przeciwko dyktaturze, represjom ze strony policji – po prostu mają już wszystkiego dość. Nie mają nic do stracenia. Nie są poddani wpływom zewnętrznych sił i zagranicznej pomocy. Finansowanie i organizacja są zupełnie inne niż na Ukrainie i we Wschodniej Europie. Nikt z zewnątrz nie wspiera ludu w Tunezji i Egipcie. Zachodnie media są pełne stereotypów o zagrożeniu islamistycznemu jako jedynej sile, zdolnej zastąpić reżim. Ale te stereotypy straciły swoją wiarygodność, dlatego że zwykli ludzie zakwestionowali reżim.

Tak więc 1,3 miliarda pomocy wojskowej nie służy, by zwalczać ekstremizm islamski. Te pieniądze służyły do zwalczania ludowego oporu?

Tak. Właśnie tak się działo przez ostatnie 30 lat w Egipcie.

Za: http://therealnews.com/t2/

poniedziałek, 14 lutego 2011

Alternatywna Miłość czyli Otwórz swe serce w Dzień zakochanych , który powinien być codziennie - rozdział z "Życia Aktywisty"

Alternatywna Miłość
Otwórz swe serce w Dzień zakochanych !!!
Wierzę , że miłość jeśli jest prawdziwa nie ogranicza się jedynie do zaspokajania własnych pragnień, lecz rozszerza się do drugiej osoby, potem do rodziny, a w końcu też do innych ludzi, zwierząt, roślin , Matki Ziemi, i całego wszechświata. Oczywiście tak jak wszelkie zmiany, by uczynić je prawdziwszymi i mocniejszymi, musimy zacząć od siebie. Czyli najpierw musimy się nauczyć kochać samych siebie. By to osiągnąć musimy się zaakceptować takimi jakimi jesteśmy, dostrzec nasze błędy i słabe strony jak i rozwijać nasze zalety. Im bardziej skupimy się na pozytywnych stronach naszego ja i mniej boimy się ryzykować dokonywania dobrych wyborów, im więcej rzeczy w życiu czynimy dobrze tym łatwiej przyjdzie nam siebie zaakceptować. " Prawdziwe piękno wypływa prosto z serca " (cyt. Rabia ) , a więc nie ma nic wspólnego z wyglądem.
Nie ograniczajmy swego partnera tylko do przedmiotu swych pragnień i narzędzia do zaspokojenia swych zachcianek. Kochać znaczy stawiać kogoś dobro ponad siebie. Miłość rośnie gdy umiera egoizm. Przykładem może być miłość matki do dziecka. Oddałaby życie dla niego.
Jeśli kochamy Siebie, Swą ukochaną, dzieci, rodzinę, to normalne, iż chcielibyśmy zapewnić im szczęście, Jednak szczęścia kupić się nie da. Tak jak z resztą prawdziwej miłości, przyjaźni, prawdy czy innych wartości. Dlatego niezaspokojeni Ci wszyscy bogaci, którzy żyją w niepewności ułudy : " Czy ma żona jest ze mną bo mnie kocha , czy też tylko dla moich pieniędzy. Czy moi przyjaciele nie opóściliby mnie gdybym nagle znalazł się bezdomny na ulicy ? ". By zagłuszyć te watpliwości chcą mieć więcej i więcej, by zaspokoić nałóg swych pragnień. Jednak chciwości , najgroźniejszego z narkotyków zaspokoić się nie da. Wbrew pragnieniom nie wypełni ona pustki jaką odczuwają po braku szczęścia i miłości.
Ty jesteś częścią związku, który jest ( może się stać ) podstawą rodziny, która jest komórką społeczeństwa. Człowiek jest częścią natury, a Ty jesteś częścią wszechświata. Od jednostki zaczynają się największe przemiany. Nigdy nie zapominajmy o tych mutualnych zależnościach. W dzisiejszym świecie ludzie zmieniani, manipulowani przez dyktaturę pieniądza coraz częściej żyją wbrew tej naturze. Zakładają związki miłosne w celu zaspokojenia własnych pragnień, rodzą dzieci by zaspokoić własne niespełnione ambicje, żyją kosztem społeczeństwa i innych ludzi, eksploatują Matkę Ziemię, nasz wspólny dom do tego stopnia, że przyszłe pokolenia, NASZE DZIECI w przyszłości, a nawet ludzie na innych kontynentach już teraz nie są w stanie doczekać jutra. Nie ma w tym ani krzty miłości !!!. Dlatego życzę Wam wszystkim, dla waszego szczęścia obudźcie się i znajdźcie prawdziwą Miłość !
Dostrzeżcie Boga w swej(-ym) ukochanej(-ym), zobaczcie ją(go) jako osobę , którą chciałbyś (-ałabyś) obdarzyć wszystkim co dobre,( może przekaż jej też te słowa jeśli chcesz Ha ha!) , obdarzyć sobą.
Zamiast tracenia czasu na zarabianie pieniędzy by kupić twym dzieciom coraz to nowsze i lepsze zabawki, poświęć im czas i miłość. To jest to czego potrzebują bardziej od Ciebie niż zasypywania ich tysiącami zabawek czy kupowania im "markowych" ubrań.
Z resztą kupowanie im nowych zabawek i wyrzucanie starych zabija ich kreatywność i wyobraźnię. Gdy ja byłem mały z braku zabawek, sami je wymyślaliśmy i robiliśmy. Gdy coś mieliśmy bawiliśmy się tym z szacunkiem przez lata . Dziś dzieci są znudzone zabawkami " po godzinie" . Tak jak ich rodzice chcą ciągle rzeczy nowych i nowszych nigdy nie będąc zadowolonymi z tego co mają. Nic dziwnego, że w nowoczesnych społeczeństwach relacje niektórzy też zmieniają tak szybko jak rękawiczki, albo może powinienem powiedzieć jak dzieci zabawki. Wychowani na nadmiernej konsumpcji wyrzucają swych partnerów jak śmieci, bo gdzieś tam zawsze czeka ten nowy " lepszy".
Jakieś indiańskie plemię za zasadę miało podejmowanie decyzji z myślą o przyszłości siedmiu następnych pokoleń. My w dobie ocieplenia klimatu, gdy najwyższy czas na zmiany, wciąż kupujemy dzieciom coraz więcej zabawek, coraz więcej konsumujemy, zużywamy, wyrzucamy, zatruwamy... W swej cywilizacyjnej głupocie nie jesteśmy w stanie zatroszczyć się o przyszłość naszych dzieci nie mówiąc już o kolejnych pokoleniach.
Po za tym kupowanie tych wszystkich zabawek, które są tak tanie, bo wyprodukowane w fabrykach gdzie zmuszane są do pracy dzieci, gdzie inni rodzice muszą pracować nawet po 14- 16 godzin dziennie , 7 dni w tygodniu by zapewnić przetrwanie dla swych rodzin. Oni są wykorzystywani dla twoich pieniędzy, byś mógł kupować więcej i taniej. Jaką energię dajesz ukochanej osobie czy swojemu dziecku wraz zabawką wyprodukowaną przez inne dziecko, któremu zabrane zostało dzieciństwo?
Jaką rolę w społeczeństwie pełni przeciętna dzisiejsza rodzina, która żyje kosztem innych ? Objada się do otyłości mięsem, na którego wyprodukowanie każdego kilograma trzeba zmarnować około 16 kilo ziarna wyhodowanego w krajach gdzie ludzie umierają z głodu.
Czy czekoladki nawet jeśliby były w postaci najpiękniejszego serca wciąż będą niosły energię miłości jeśli ta czekolada nie jest fair trade i pochodzi z plantacji na której muszą pracować dzieci ?
Genetycznie modyfikowane cięte kwiaty, choćby nie wiem jak pachniały wciąż trują i są martwe. Dawać śmierć jako symbol miłości to taki sam paradoks jak obchodzenie narodzin Boga poprzez ścięcie drzewka.
Wierzę , iż będzie przyjemniej jeśli damy kwiat w doniczce, lub nasiona kwiatów. Wówczas nie zwiedną po tygodniu i tak jak naszą miłość będziemy mogli je pielęgnować i patrzeć jak się rozwija.
Kartki walentynkowe by oszczędzić drzewa, tlen i naszą planetę dla naszych ukochanych można zrobić samemu z makulatury. To samo jeśli chodzi o papier do pakowania i inne podarki. Gdy je zrobimy sami, wkładamy w to nasze serce i wiadomo , że chcemy kogoś uszczęśliwić, a nie kupić.
Co najważniejsze na zakończenie obdarowujmy Miłością 365 dni w roku. Bo z miłością tak jak z kwiatami zwiędną, uschną jak się o nie nie dba. Raz w roku to za mało. ( tą uwagę dołączyłbym też do innych świąt )

Polonia Aktywna=Miłość+fakty klimatyczne dla niedowiarków(cz.4)+Los Buntownika(cz.5)(Mp3) do posłuchania, ściągnięcia zembedowania itp.


Program z 16.02.10

na "Polonię Aktywną" musisz "przewinąć" na ostatnią godzinę.

Jeśli chcesz ściągnąć lub zembedować program wejdź na:

http://www.archive.org/details/AwakeningcarbonTradingInAmsterdamSoMobilisationToProtestdiyActive_227

W Poloni Aktywnej głównym tematem będzie miłość, która powinna być czczona każdego, a nie tylko jednego dnia w roku. Po za tym będziemy kontynuować cykl(część 4), w którym krok po kroku, audycja po audycji będziemy obalać bzdury o tym, że zmiany klimatyczne nie istnieją albo, że człowiek nie ma na nie wpływu. Będziemy także uświadamiać o tych fałszywych rozwiązaniach, które próbują nam sprzedać "zieloni" kapitaliści, które to tylko pogarszają sytuację, a zarazem mydlą nam oczy. Postaramy się też przedstawiać bardziej uczciwe rozwiązania. W tej audycji zaczniemy nowy cykl "Film tygodnia", w którym będziemy przedstawiać i recenzować jakiś warty obejrzenia, inspirujący do działania film. Na zakończenie jak zwykle następny już piąty, nie publikowany jeszcze fragment dopiero co skończonej książki "Los Buntownika". Po za tym jak zwykle selekcja ważnych i pozytywnych wiadomości głównie z www.positi.blogspot.com, cia.bzzz.net oraz pl.indymedia.org itp.
Carbon trading =  Environmental Offence

W Awakening ze względu na zbliżające się targi emisjami w Amsterdamie, głównym tematem także będzie będzie fałszywość i ekologiczna szkodliwość tego rynku. Będziemy mobilizowali do jakiejkolwiek formy protestu przeciwko temu wydarzeniu. Dlatego tym razem, ponadto z poradnika DIY "Jak Ulepszyć Świat" będziemy kontynuowali czytanie o tym jak przeprowadzić aktywną kampanię . Po za tym jak starczy czasu, parę rad ekologicznych z książki "Zrób Różnicę" .

Radio patapoe jest zarówno internetowe jak i w eterze. Normalne fale mają zasięg lokalny, a przez internet można nas słuchać na całym świecie. Jesteśmy radiem pirackim. Słuchają je głównie skłotersi, studenci, lecz także starsi ludzie , po których raczej bym się nie spodziewał. Ogólnie staramy się by było jak najbardziej zróżnicowane.

Z jedynych ograniczeń jakie mogę zauważyć to, to że nie puszczamy żadnej komercyjnej papki. Staramy się tworzyć alternatywę, a nie powielać stacje nastawione na zysk. Dlatego nie ma u nas żadnych reklam. Głównie przeważa muzyka eksperymentalna i elektroniczna, dużo jest reggae, dub, techno i punk. Po za tym audycje jakie miałyby małe szanse zaistnieć w komercyjnym radiu. My w każdy wtorek od około 16.00 do 19.30 gramy program "awakening" (patrz plakat po prawej stronie , pod linkami na stronach) w skład, którego wchodzi też "Polonia Aktywna"(od~18.30 do 19.30). Gadamy non stop przez ponad trzy godziny o ważnych dla nas sprawach : skłoterskich , politycznych, wolnościowych, ekologicznych, duchowych, prawach ludzi , prawach zwierząt itp. Czasem zapraszamy gości z różnych społecznych organizacji, by udzielili nam wywiadu o tym co robią. W tle przeważnie leci jakiś anarcho punk z inteligentnym przekazem w innym języku niż rozmawiamy, by słowa się nie mieszały. Posłuchaj sam...

http://www.freeteam.nl/patapoe

lub jeśli mieszkasz w Amsterdamie 88.3 FM


stare programy dostępne też na
http://www.positi.blogspot.com

lub
http://www.ourmediaindymedia.blogspot.com

Jeśli chcesz przedstawić nam to co robisz(organizację,swój skłot, wydarzenie, działalność, w którą się angażujesz, wszystko inne co Ci leży na sercu itp. )skontaktuj się, przyślij nam materiał(najlepiej audio)lub jeszcze lepiej umów się na skypa lub zadzwoń do studia.Tyczy się to angielsko holenderskiej części jak i polskiej. Skype rozwiązuje problem dużych odległości i rachunków za telefon.Wystarczy się umówić...

Do usłyszenia

Jeśli chciał(a)byś usłyszeć więcej innych programów(ta opcja ma opisy po polsku) wejdź na :
http://positi.blogspot.com/search/label/radio%20awakening
Jeszcze więcej ?
http://www.archive.org/search.php?query=Awakening7
Przekaż tą informację dalej jak możesz !!! Wyzwól media!!!

Awakening=Carbon trading in Amsterdam, so mobilisation to protest+DIY active campaign(part2)+Successful defence of squat for the kids.

polish below
Today's show, as usual agenda, then...
Main subject would be mobilisation for creating the resistance against carbon trading what would have place in RAI, conference center in Amsterdam(from 2.3.2010 till 4.3.2010). So we will explain why the carbon trading is a fake solution. Why is it threat for environment. We will show how rich countries and multicorporations are using carbon trading to keep exploiting global south. That's also why further in the show we will continue with "Do It Yourself"(A handbook for changing our world) This time we will educate ourself and You about how to make active campaign.(Part 2)
As always (if enough time left) we will read some ecological advice from a book "Make A Difference"...In the background as usual we will be playing a collection of international/political songs(mainly punk)

radio awakening every tue from 16.00~19.30 in radio patapoe 88.3 fm (links below)

Awakening it's a program on radio patapoe.It's talkactive. It means we talk for more than three hours, mainly about politics,squatting,activism,ecology,tolerance,human and animal rights,punk,spirituality,freedom,love,cultural life in Amsterdam.First we start with the agenda for the squatting scene in Amsterdam( not only),then we have some main subject,sometimes guests.The last ha we do as polish part in this language.The music what we are playing that mainly punk,but this is just as background(package) and in the breaks when we are preparing our self,equipment,material,etc.Patapoe is a pirate, underground,squatters radio. We are playing our program every Tuesday from 4pm till ~ 7.30pm. In Amsterdam You can listen us in the ether 88.3 FM and everywhere else on http://www.freeteam.nl/patapoe
If You would like to listen some from our old programs and read description for them go to:
http://ourmediaindymedia.blogspot.com/search/label/Awakening%20program
if You would like listen,download or embed some of our old issues go to:
http://www.archive.org/search.php?query=Awakening7
to download the last show mainly about ecology and solutions for climate change You can go
http://www.archive.org/details/EcoAwakening7
Invitation to our program Awakening in radio patapoe 88.3fm
To all positive organizations &
To whom it may concern,
If you would like to come to on our show called awakening to talk about, ecology, squatting, local politics, food, animal rights you are more than welcome.
Ps: There are also possibilities to make interviews through phone or skype
Pass this information further. Let the media to be free.

Miłości trzeba pomóc - medytacja z nowej książki Griksa " Życie Aktywisty"

Wielkie multikorporacje zatrudniają speców od reklamy, psychologów, naukowców, polityków i innych kłamców by jak najskuteczniej sprzedać nam gówno w nasze głowy. Jeśli chcemy ludziom otworzyć na to oczy musimy przeciwdziałać co najmniej z równą jak nie lepszą skutecznością.
Jak ją osiągnąć ? O to jest to pytanie.
Jeśli ktoś jest w zwyczaju czy nawyku kupowania, jedzenia mięsa, palenia , picia, czy używania innych narkotyków nie jest to łatwe. Z drugiej jednak strony, wielu z nas udało się zaprzestać tych rzeczy, więc jesteśmy najlepszym przykładem, że jest to możliwe.
Myślę, iż najlepszym sposobem jest pokazanie alternatywy oraz korzyści z niej płynących.
Najlepszym rozwiązaniem na bolączki tego świata jest Miłość. To z jej braku ludzie robią złe rzeczy, jedzą mięso, popadają w uzależnienie konsumpcji oraz innych narkotyków. By wypełnić pustkę po jej braku ludzie kupują coraz nowsze rzeczy by chociaż przez chwilę poczuć te podniecenie, które szybko mija, po czym zmuszeni są kupić nową, "jeszcze lepszą" rzecz by zaspokoić swój głód choć przez chwilę.
Gdy jesteśmy kochani prawdziwą Miłością nic nam do szczęścia więcej nie trzeba. Z tego samego błogosławieństwa jakie nas spotkało mamy tą dobrą energię, że chcemy czynić dobrze, że chcemy porzucić wszystkie złe rzeczy, że chcemy się pozytywnie rozwijać.
Jak jednak tą wspaniałą Miłość osiągnąć? Wierzę , iż wszechświat jest tak zrobiony, że otrzymujemy co dajemy i na odwrót: przyciągamy do siebie to co sami sobą reprezentujemy. Im lepszymi ludźmi jesteśmy tym więcej dobra będzie nas spotykać. Jeśli chcemy mieć wierną partnerkę ( -ra ), która ponadto jest dobra, życzliwa i wszystko to co najlepsze, sami musimy też takimi być. Żadna osoba o dobrym sercu nie będzie chciała być z kimś kto kocha pieniądze, myśli tylko o sobie i przez swe życie wyrządza wiele krzywdy.
Z taką osobą będzie chciała być tylko osoba, która też lubuje się w pieniądzach i wtedy nie wiadomo czy jest w związku dla pieniędzy czy dla " ukochanej" osoby. Gdy pojawia się ta niepewność, zaraz pojawia się też nieufność, a za nią inne problemy. To wszystko sprawia, że człowiek nie usatysfakcjonowany w związku będzie szukał szczęścia po za nim. Często w alkoholu, gromadzeniu rzeczy materialnych, narkotykach, a nawet zdradzie. Uświadomić sobie warto, iż to nie jego uzależnienie jest tu chorobą, a jedynie jej symptomem. Prawdziwym problemem jest tu brak miłości, który tak bardzo się staramy czymkolwiek zastąpić. Zamiast jednak pogrążać się w bagnach zła i uzależnienia może lepiej popracować nad sobą by zasłużyć na lepsze życie ? Myślę, że warto !
Sposobów na polepszenie samego siebie jest wiele. Sam wiesz lepiej co tobie bardziej pasuje.
Mi z tych dosłownych pomaga Joga. Może dać wrażenia lepsze niż jakiekolwiek narkotyki, a nie szkodzi , a wręcz ulepsza. W medytacji można znaleźć ciszę, w której można usłyszeć Dobro - czyli pomysły i rady na lepsze życie dla nas i wszystkich dookoła. Często sobie myślę, że jakby punki, skłotersi i aktywiści zamiast pić alkohol ( wspierający system i zniewalający równie skutecznie ) uprawiali jogę nie tylko mieliby z tego więcej radości ale dużo szybciej zmienilibyśmy świat na lepsze. Przy okazji bylibyśmy wiele zdrowsi, a co za tym idzie, mocniejsi.
Swą Miłość ( czyli też którą otrzymasz ) możesz rozwijać poprzez szacunek do wszystkiego co żyje oraz Matki Ziemi, naszego wspólnego domu. Możesz zacząć od rzeczy łatwych takich jak segregowanie śmieci, ograniczenie jazdy samochodem, zmiany żarówek na energooszczędne, włożenie swetra zamiast podkręcania kaloryfera...
Każda z tych rzeczy da Ci satysfakcję, iż stajesz się lepszy, a po za tym uczyni Cię zdrowszym jak i otoczenie wokół nas.
Przez porzucenie mięsa, a nawet jego ograniczenie obdarzamy życiem nie tylko zwierzęta lecz także ludzi oraz naszą planetę. Na wyprodukowanie 1 kilograma mięsa potrzeba zużyć co najmniej 16 kilo ziarna, by wyżywić zwierzęta hodowlane. Po za tym produkcja mięsa ma gorszy wpływ na ocieplenie klimatu i ( = ) destrukcje planety niż używanie samochodu. Możesz sobie wyobrazić o ile lepszy i szczęśliwszy poczujesz się gdy uświadomisz sobie, że tak dużo dobrego możesz zrobić przy każdym posiłku. Z takim pozytywnym wyborem to i apetyt będzie lepszy.
Jeśli będziemy też robić takie proste rzeczy jak np. pomoc chorej staruszce zrobić zakupy albo przygarnięcie psa ze schroniska. Taki pies to wspaniały przyjaciel. Zauważyły to zakłady odwykowe, które zezwoliły mieć narkomanom zwierzęta po tym jak przekonali się jak bardzo one pomagają w porzuceniu nałogu.
Ludzie którzy mają zwierzęta albo dzieci dostają wspaniałą szansę nauczyć się kochać i mieć dla kogo zyć. Byłoby wspaniale by nauczyło ich też wszystkich, że kochać znaczy spędzać czas razem, a nie zasypywać kogoś prezentami. Na szczęście, psa czy innego zwierzęcia nie da się kupić zabawkami.
Prawie każda religia i doktryna filozoficzna mówi nam co możemy robić dobrze. Nie będe za nimi powtarzał. Dodam tylko tyle: Patrz sercem, znajdź swoją drogę, swoje sposoby by zmieniać się na lepsze i już dziś zacznij prawdziwą Miłością zapracowywać na prawdziwą Miłość. Nie czekaj zacznij żyć już teraz !!!

Włochaty. "Miłość"



MIŁOŚĆ - szczęśliwe zakończenie

Rozdział książki "Los Buntownika" (patrz prawa kolumna)
...Ja wiem, że ideałów nie ma i że w pierwszej fazie miłości nie widzi się wad partnera. Słowa te piszę, gdy jestem z Rabia już ponad pól roku spędzając razem większą cześć dnia. To że nie jesteśmy sobą znudzeni, a nasza miłość jest wciąż pełna pasji świadczy o pełni uczucia, jakimi siebie nawzajem darzymy. Jeśli by tu mówić o ideałach to Rabia jest bardzo blisko. Pasujemy do siebie chyba pod każdym względem. Czasem mówimy sobie, że to Bóg nam siebie dał, by przez nasza miłość uczynić nas jeszcze mocniejszymi w naszej walce ze złem, jeszcze bardziej aktywnymi w szerzeniu Dobra.
Oboje przeszliśmy dużo złego w życiu, oboje wynieśliśmy z tego wszystkiego życiową lekcje, w obojgu z nas dokonała się ogromna przemiana na lepsze, oboje w głębi serca pragnęliśmy kogoś, blisko, kto tak jak my za cel swego życia miałby zmienianie świata na lepsze. Jak to Rabia mówi, jesteśmy na tej ziemi nie tylko po to, by jeść, spać i konsumować, Bóg wybrał nas po coś więcej niż te przyziemne życie. Całe nasze życie nie dzieje się bez przyczyny, wszystko ma swój wyznaczony cel. Oboje uważamy, że Bóg uczynił nam wspaniały prezent dając nam siebie nawzajem. „Darem od Boga” -tak siebie nawzajem nazywamy w chwilach uniesienia. Mamy też świadomość by nie zmarnować tego daru musimy pozostać dobrzy i aktywni, musimy pielęgnować zawsze nasza miłość do siebie, do Boga, do ludzi. Bo miłość to moc przeogromna, bardzo potrzebna w dzisiejszych czasach pieniądza i nienawiści. Dlatego jest bardzo ważne, by utrzymywać ją w nieskazitelnej czystości, nie dać jej skażać przez złe czyny nie potrzebne kłótnie, zazdrość, chciwość i inne grzechy. Tak wiele ludzi wypowiada słowo kocham nie mając świadomości jak wiele to oznacza. Nie zapominajmy, że miłość to dawanie drugiej osobie szczęścia, to kochanie jej bardziej niż siebie samego, to zapomnienie o swoim ego to oddanie swego życia ukochanej osobie. To właśnie przez Miłość możemy budować niebo w tym nowoczesnym piekle. Taka jest chyba nasza misja życiową moja i Rabii, by poprzez piękny przykład jak Miłość powinna wyglądać, jak kwitnąć, jak emanować możemy uczyć innych tego pięknego uczucia. Właśnie poprzez nasze życie możemy uczyć innych Miłości. Właśnie poprzez nasze życie możemy pokazywać, że tylko przez staranie się być dobrym możemy osiągnąć prawdziwe szczęście i prawdziwa radość życia, której nie zastąpi nam żadna heroina, telewizor, crack, samochód, alkohol, władza czy inne śmiecie, którymi ludzie zwykli się faszerować by wypełnić tą pustkę w sobie po braku Miłości.
Po tym wszystkim, co przeszedłem w życiu, co się wycierpiałem, czego życie mnie nauczyło, Bóg nie mógł mi dać lepszego prezentu niż Rabię - moją ukochaną Health (=zdrowie) aktywistkę. Dar od Boga, Moje Szczęście, bogini Miłości, Wspaniała Ukochana, Miłość mego życia, Me niebo, najpiękniejsza, Mój cud to jedne z wielu pięknych przydomków, jakimi darze ją niemal każdego dnia. Nawet te słowa nie wyrażają ani jednej setnej tego, co do niej czuje. To wspaniale jest mieć u boku kogoś, kto tak jak Ty uważa, że trzeba uczynić tak wiele jak tylko możemy, by uczynić ten świat, choć odrobinę lepszym. Przez to nasze wspaniałe połączenie, nasza moc i siła jest dużo większą. Razem możemy dużo więcej. Poprzez tak wielka moc, jaka jest Miłość, nasze wartości nie tylko się dodają do siebie. Nawet mnożą jest za mało powiedziane. One się aż potęgują i tylko patrzeć jak będziemy przenosić góry. Zmieniać świat na lepsze, to jest właśnie, to, o czym oboje marzymy i w czym się wspieramy.
Rabia jest także wspaniałym aniołem, jeśli chodzi o mą rodzinę i dom. To wspaniale, że ukochała Neę jak własną córkę i troszczy się o nasze zdrowie i dobro jak o swoje. To bardzo ważne dla mnie samotnego do niedawna ojca zapewnić córce najlepsze warunki, jakie tylko mogę. Nea jest częścią mnie, moją rodzicielską miłością i to ja w połowie z jej mamą Janką jestem odpowiedzialny za jej życie. Nie ma nic ważniejszego w wychowaniu dziecka niż atmosfera Miłości, która oboje z Rabia (dzięki Bogu i jej) staramy się dać Nei. Bardzo się cieszę też że Nea zaakceptowała swą drugą „ przyrodnią mamę” i mam nadzieje że kocha ją z równa wzajemnością. To bardzo ważne w życiu dziecka by dać mu to, co najlepsze. To nie jej wina przecież, że jej rodzice się rozeszli. Myślę, że Nea jest dużo bardziej szczęśliwa, gdy jej tato pogrążony jest w szczęściu, a nie w nieskończonym żalu. Dla dobra dziecka jest ważne wychowywać go w duchu Miłości, dać mu przykład kochającej rodziny by kiedyś, w przyszłości umiało założyć swoją i jeśli coś nie jest idealne jest ważne by robić wszystko by uczynić to jak najbliższe ideału. ( Niczym anarchiści walczący krok po kroku o raj na ziemi)
To wspaniałe też, ze strony Rabii, że odświeżyła powiedzenie mojego Taty: „Na jedzeniu i zdrowiu nie powinniśmy oszczędzać”. To ona uświadomiła mnie, że kupowanie tylko niektórych biologicznych produktów dla Ney nie wystarczy, że, jeśli naprawdę ją kocham nie mogę więcej jej faszerować tą tanią chemią serwowaną w supermarketach. Uświadomiła mnie, że powolne zatruwanie ludzi niezdrową żywnością jest kolejnym ze sposobów, w jaki system próbuje uniezależnić, w jaki próbuję osłabić nasze ciała i zatruć nasze umysły byśmy grzecznie pozostali w swych domach, posłusznie wykonywali pracę i nie walczyli o lepszy świat, o Dobro dla wszystkich.
Komu może zależeć by wybielać cukier, ładować w to energię fabryk po to tylko, by uczynić go białym, czystym i niezdrowym. Dlaczego mimo tego, że włożono w niego o tyle więcej pracy by go wybielić, to nadal jest wiele tańszy niż ten nie oczyszczony, lecz zdrowszy. Komu zależy by ludzie biedniejsi się truli? Dlaczego rządy dotują tak bardzo przemysł mięsny mimo, że ani ze zdrowego, ani ekologicznego ani „też ekonomicznego punktu widzenia się to nie opłaca? (O moralnym, etycznym, względzie by uratować głodujących ludzi od śmierci i niewinne zwierzęta od rzeźni wspominam w Makulatureczce nr10.)
W zdrowym ciele zdrowy duch – to właśnie, czego boją się i czego starają się uniknąć nowoczesne rządy.
Dlatego, by uczynić nasz bunt jeszcze bardziej mocnym i świadomym zdecydowaliśmy się odciąć od tych wszystkich „E- numerów” na jedzeniu, od tej chemii i wszystkiego, co nas zatruwa.
Kochana Rabia uświadomiła mnie też, by być dobrym uzdrowicielem trzeba przede wszystkim samemu być zdrowym. Tylko wtedy, nie będąc hipokrytą, możemy przekazywać tą zdrową czystą energię, za którą stoi leczenie. Chodzi też o to, by wszystko, co się robi, starać się robić jak najlepiej. Jeśli chcemy jak najlepiej żyć, należy się wyzbyć wszystkiego, co nas zatruwa: chemicznego jedzenia, mięsa, alkoholu, używek, narkotyków i wszystkiego, co złe. Nie potrzebujemy wrzucać w siebie całego zła, które za tym stoi. MY WALCZYMY O DOBRO.
Dlatego też jako równie ważny krok do osiągnięcia szczęścia uważamy wyzbycie się w jak największym stopniu również wszystkich złych emocji. Gdy się złościmy na kogoś, ten gniew, to zło zawsze do nas wraca i powoli zjada nas od środka, uzależnia nas od siebie, buduje w nas frustracje, która narasta, nie daje nam spać aż w końcu rządzi naszym życiem. Gdy jesteśmy źli na kogoś nie nauczymy go w ten sposób niczego dobrego. Wszystko do nas wraca. Dajemy, co otrzymujemy. Dostajemy, co daliśmy – odwieczne prawa kosmosu. Dlatego Jezus tak bardzo chciał nauczyć nas miłości, sztuki wybaczania. Nawet, gdy się buntujemy, gdy walczymy o nasze prawa miłujmy naszych wrogów, bo jeśli będziemy ich nienawidzić to, czego maja się od nas nauczyć – nienawiści? Tym, co źle czynią należy jedynie współczuć, że nie mają w sobie tej miłości, tego Dobra, że to przez ta pustkę, przez ten brak miłości starają się jakoś tę lukę wypełnić. To, dlatego tak często pija, ćpają, gromadzą pieniądze i dobra materialne, bo wydaje im się, że tym kupią szczęście. Niestety złudni są to bożkowie, bo nic za nimi nie stoi, a tylko zło, frustracja, cierpienie, łzy, obojętność na głód w trzecim świecie, śmierć zwierząt, deportacje i cala wieża Babilonu. Czy o to w życiu chodzi by hołdować kultowi gromadzenia pieniądza? My już wiemy, że te rzeczy dadzą nam tylko frustrację.
Prawdziwe szczęście tkwi w Miłości i czynieniu Dobra. Współczucie dla tych, co tego nie rozumieją, bo każdy z nich ma sumienie, które mogą oszukiwać, lecz wierzcie mi przyjdzie chwila, gdy spojrzą na swoje życie i wówczas zapłaczą i gorzko pożałują swej chciwości, obojętności i zła, jakie wyrządzili.
To miłość, do Rabii i jej do mnie pozwala nam osiągnąć tą świadomość, przelewać ją na papier, mieć energie na czynienie Dobra i osiągnąć prawdziwe szczęście.
Bo to szczęście zamiast do pracy, jechać razem na akcje w obronie lasów, dobra dzieci, ludzi, w proteście przeciwko armiom tego świata. To szczęście nic sobie nie robić z tego, że nas zaaresztują, bo i tak mamy coś, co oni nie maja. MAMY MILOSC, KTORA PRZEZWYCIEZY WSZYSTKO, NIENAWISC JEST OSTATECZNYM UPADKIEM ( jeszcze raz, WLOCHATY).
A gdy nas zamkniecie, nie będziemy słabi, nie będziemy płakać ani się złościć. Areszt to wspaniały czas na medytację, na modlitwę nawet o wybaczenie dla naszych oprawców, bo nie wiedzą, co czynią. Największe zło, jakie wyrządzają czynią sobie samym.
Mogą zamknąć nasze ciała, ale nie zamkną naszego ducha, naszej Miłości, gdy jesteśmy prawdziwie wyzwoleni.
(2006)

niedziela, 13 lutego 2011

Holandia, Polska, Słowacja: Pikiety przeciw wyzyskowi w agencji pracy tymczasowej OTTO

Dzisiaj odbyły się pikiety i akcje informacyjne przeciw praktykom agencji OTTO wobec polskich, czeskich i słowackich pracownikow w Holandii. Akcje zostały zorganizowane pod biurami agencji w Warszawie, oraz w Banskiej Bystricy i Presovie na Słowacji, oraz pod jednym z hoteli robotniczych należących do firmy w Holandii. Kampania jest owocem współpracy holenderskiej organizacji anarchosyndykalistycznej Vrije Bond ("Wolny Związek") oraz polskiej i słowackiej sekcji Międzynarodowego Stowarzyszenia Pracowników: Związku Syndykalistów Polski, oraz Priama Akcia.

Kampania rozpoczęła się na prośbę polskich pracowników OTTO, którzy zostali perfidnie oszukani przez firmę OTTO i postanowili skontaktować się z holenderskimi działaczami na rzecz praw pracowników imigrantów. Dzięki pracy Vrije Bond, udało się ustalić, jakie problemy nagminnie występują wśród pracowników OTTO. Wśród najczęściej wymienianych problemów, są bezpodstawne potrącenia z pensji, oraz wygórowane ceny noclegów w hotelach robotniczych należących do OTTO. Informacje wjęz. polski , materiały w jęz. słowackim. Materiały posłużą do ostrzegania pracowników przed podejmowaniem pracy w firmie.

Jak dowiedzieliśmy się dziś, jeden z pracownikow, który nie pracuje już w OTTO, otrzymał list od firmy z informacją, że potrącono mu 1000 euro z pensji, na którą czekał - bez podania przyczyny, ani dowodów. Akcje informacyjne będą kontynuowane, w ciągu weekendu i w nadchodzących tygodniach. M.in. Federacja Anarchistyczna Śląsk i Częstochowa organizują akcję protestacyjną w Gliwicach.

Jak wyglada życie w OTTO doświadczyli dziś aktywiści ZSP, de Vrije Bond oraz Priama Akcii, którzy dziś spotkali się z niesympatycznymi pracownikami biur OTTO i ochroną która traktuje pracownikow OTTO jak towar na targu niewolników. Pomimo gróźb firmy, wszyscy zamierzają działać dalej, aż OTTO wypłaci należne wynagrodzenia pracownikom, przestanie w nielegalny sposób dokonywać potrąceń z pensji i przestaje oszukiwac ludzi, dając im inne warunki pracy i zamieszkania, niż obiecywane w umowie.

W Warszawie, działacze ZSP wtargnęli do biura agencji OTTO przy ul. Nowy Świat 49 i przekazali powyższe żądania pracownikom agencji zajmujących się rekrutacją pracowników do pracy w Holandii. Doszło do ostrej wymiany zdań na temat nieetycznych praktyk firmy. Rozdane zostały ulotki informujące o sytuacji w OTTO osobom starającym się o pracę w agencji.

Wiecej o kampanii na stronie: www.otto.zsp.net.pl

Poniżej, treść ulotki rozdawanej polskim pracownikom.

Pracownicy agencji OTTO – walczcie o swoje prawa!

Czy warunki pracy zagwarantowane w umowie różnią się od rzeczywistych warunków pracy? Czy przepłacasz za hotel robotniczy i mieszkasz w niezadowalających warunkach? Czy OTTO dokonuje potrąceń z Twojej pensji w niesprawiedliwy sposób? Czy pracodawca spóźnia się z wynagrodzeniem lub wypłaca kwotę mniejszą, niż powinna być? Czy masz wrażenie, że jesteś oszukiwany/a?

Jeśli odpowiesz “tak” na którekolwiek z tych pytań – nie jesteś sam/a! Nie rozpaczaj bezczynnie! Im dłużej czekasz, tym mniejsza jest szansa, że uda Ci się naprawić sytuację!

Wszyscy pracownicy zasługują na godne warunki pracy i zamieszkania. Te warunki można poprawić dzięki współpracy z innymi pracownikami we wspólnej walce o swoje prawa. Nie jesteś sam/a i inni mogą Cię wspomóc. Setki ludzi ma bardzo podobne problemy – działajmy razem, by wspólnie rozwiązać nasze problemy.

Pamiętaj, że pracując w Holandii, masz prawo do 328,70 euro tygodniowo i 11 godzin odpoczynku po pracy, oraz 10 metrów na osobę w hotelu robotniczym. Pensja musi być wypłacana na czas, wraz z dokładnym rozliczeniem składników pensji na tzw. „pasku”. Warunki zagwarantowane w umowie muszą być spełnione. Jeśli masz długi termin umowy, prawdopodobnie masz dodatkowe prawa. Jeśli łączy Cię z pracodawcą stosunek pracy, powinieneś/aś otrzymać prawo do płatnego urlopu i zwolnienia chorobowego, a nawet do zapłaty, jeśli nie ma dla Ciebie żadnej pracy. Nie pozwól, by agencja oszukała Cię, gdy podpisujesz nową umowę!

E-mail kontaktowy: ottoslaveforce@gmail.com

Więcej informacji o problemach z agencją OTTO i prawami pracowników tymczasowych w Holandii: www.otto.zsp.net.pl

Czytaj też: Problemy z agencją pracy tymczasowej OTTO

Priama Akcia | Vrije Bond | Związek Syndykalistów Polski

Dodaj nową odpowiedź

piątek, 11 lutego 2011

Egipt: Miliony protestują na placach, ulicach i w fabrykach. Mubarak rezygnuje !!!


Lista zamordowanych demonstrantów | Apel o solidarność egipskich anarcho-komunistów | Niesamowite zdjęcia z walk o most na Nilu
Komentarz publicystyczny: Rewolucje w "Świecie Arabskim": ludzie pracy jako mięso armatnie? | Oświadczenie ZSP-Warszawa: Rewolucja dla Egiptu | Wywiad z egipskim studentem: Korzenie egipskiego ruchu rewolucyjnego

Zdjęcia

Aktualizacje: 17.10 Prezydent Egiptu Hosni Mubarak zrezygnował i przekazał władzę Najwyższej Radzie Sił Zbrojnych. Wielka radość na ulicach egipskich miast. Niedługo wcześniej Mubarak opuścił z rodziną Kair i udał się do kurortu Szarm el-Szejk. Informację o rezygnacji Mubaraka odczytał w dwudziestosekundowym wystąpieniu w telewizji wiceprezydent Omar Sulejman. Wczoraj Mubarak zarzekał się w wystąpieniu telewizyjnym, że nie ustąpi. Prawdopodobnie został więc do tego zmuszony przez wojskowych.

14.20 Na Plac Wyzwolenia i inne punkty oporu zmierzają kolejne fale ludzi (pod budynkiem TV jest już kilkanaście tysięcy blokujących). Sam Plac Wyzwolenia to już spore samorządne miasteczko namiotowe - z własną służbą zdrowia, sanitarną, zapleczem kulturalnym (odbywały się odczyty poezji, koncerty), ludzie dbają też sami o bezpieczeństwo.

13.40 Ludzie zajmują różne kluczowe punkty w Kairze. Na jednym z transparentów napis: "Wiadomość z ostatniej chwili: "Lud obala reżim. Dziś wieczorem impreza w Pałacu Prezydenckim". Nadal trwają strajki i delegacje pracowników różnych zakładów z samego Kairu i okolic pojawiają się na Placu Wyzwolenia.

12.30 Budynek państwowej telewizji jest kompletnie zablokowany - nikt nie może wejść ani wyjść. Na wizji z tego powodu nie pojawiają się np. zaproszeni do studia goście. Podobna sytuacja jest wokół parlamentu.

12.00 Na Placu Wyzwolenia i okolicznych ulicach są już nieprzebrane tłumy i ciągle dochodzą nowe osoby. Podobnie wygląda sytuacja w Aleksandrii.

11.00 Szefostwo armii wydało oświadczenie w którym obiecuje zabezpieczenie wolnych wyborów, ale nie precyzuje kiedy one się odbędą. Ludzie na placu nie tego się spodziewali - niektórzy uważali, że wojsko wypowie posłuszeństwo Mubarakowi. Dzisiaj demonstracje mogą być burzliwe, ponieważ protestujący będą starali się dostać w pobliże pałacu prezydenckiego.

11 lutego, 8.40 W nocy protestujący otoczyli w Kairze budynek państwowej telewizji i radia. Nadal trwa również blokada parlamentu.

23.10 Prezydent Hosni Mubarak ogłosił, że się nigdzie nie wybiera i nie ustąpi z urzędu aż do września. Demonstranci na Placu Wyzwolenia i w całym Egipcie są wściekli.

20.30 Sekretarz generalny rządzącej w Egipcie Narodowej Partii Demokratycznej ogłosił, że Mubarak powinien ustąpić "dla dobra narodu". Jest prawdopodobne, że władzę przejmie wiceprezydent Sulejman – znany z powiązań z amerykańskim wywiadem.

Rzecznik armii ogłosił, że „armia podjęła kroki, by ochronić naród i wesprzeć słuszne żądania obywateli". Państwowe kanały telewizyjne i gazety zmieniły ton o 180 stopni i zaczęły mówić o demonstracjach w pozytywnym świetle.

Lokatorzy spalili budynek administracji w Suezie

Według organizacji związkowych, w strajkach w Egipcie uczestniczy około 24 tys. pracowników. Strajki dotyczą różnych grup pracowników: 1500 pielęgniarek prowadziło strajk okupacyjny, strajkowali pracownicy rozlewni napojów i hutnicy. W prowincji Assiut około 8 tys. demonstrantów zablokowało główną autostradę do Kairu płonącymi palmami i obrzuciło kamieniami samochód gubernatora, który próbował z nimi rozmawiać. Pracownicy fabryk zbrojeniowych starli się z policją.

Pracownicy domagają się m.in. wzrostu płac, premii, ubezpieczenia zdrowotnego, równości w pracy i umów o pracę. Kierowcy przedsiębiorstwa transportu publicznego również strajkowali przeciwko niskim płacom i odmowie wypłat premii. W Gizie, setki młodych kobiet demonstrowało przed budynkiem gubernatora, domagając się mieszkań. W Suezie, lokatorzy spalili urząd gminy w proteście przeciwko nie przyznawaniu mieszkań. Protestowało też 7 tys. pracowników naukowych Uniwersytetu w Assiut, domagając się stałych umów o pracę i podwyżek pensji. Protestowali też pracownicy lotniska, firm naftowych, banków, szpitali i operatora telefonii komórkowej EgyptTelecom.

10 lutego, 9.10 Minister spraw zagranicznych Ahmed Abul Gheit ostrzegł protestujących, że armia rozpocznie aktywną interwencję, jeśli protesty nadal będą się rozszerzać. Tymczasem działacze na rzecz praw człowieka alarmują, że armia wcale nie już jest neutralną siłą rozdzielającą jedynie strony konfliktu, ale że bierze udział w porwaniach i torturach demonstrantów antyrządowych.

poniedziałek, 7 lutego 2011

Walka o skłot "Ryesgade 58"

Walka o "Ryesgade 58" cz.1

 Obrońcy Ryesgade 58

W obliczu ostatnich wydarzeń w Berlinie oraz zniszczeniu przez władze w kolaboracji z deweloperami, kolejnego z rzędu autonomicznego centrum kultury, będącego zarazem domem dla 25-ciu squatter’ek i squatter’ów- "Liebig 14"- postanowiłem przedstawić historię najgłośniejszej ewikcji w historii squatting’u. Historia ta dotyczy walk o utrzymanie duńskiego squat’u „Ryesgade 58” (nazwa, podobnie jak w przypadku „Liebig 14”, pochodzi od adresu zajętego budynku), ale też zawiera ogólny rys historyczny ruchu w Danii.

Łyk historii

W latach ’80 rada miasta Kopenhagi oraz właściciele nieruchomości weszli w konflikt z tworzącym się i szybko rosnącym w siłę ruchem squaterskim. Konflikt zarówno ideologiczny, jaki i często fizyczny z użyciem przemocy. W tym okresie duńscy squatter’si tworzyli dobrze zorganizowany i prężnie prosperujący ruch o orientacji anarchistyczno-lewicowej. Zaczęło się w Kopenhadze, gdzie grupy młodych ludzi zaczęły zajmować puste budynki, wykorzystując je jako darmowe mieszkania oraz przekształcając w alternatywne ośrodki kultury niezależnej i centra społeczne. Młodzież ta była mieszanką złożoną z punk’ów, działaczy lewicowych, anarchistów i młodych bezrobotnych, pochodzących w większości z rodzin robotniczych przemysłowej dzielnicy Kopenhagi- Nørrebro.
Sytuacja gospodarcza w Danii charakteryzowała się dosyć wysokim bezrobociem i kiepską sytuacją mieszkaniową, co było widoczne zwłaszcza w Kopenhadze. W 1970r. kopenhaska rada miasta, na czele z socjaldemokratycznym burmistrzem- Egon Weidekamp’em- rozpoczęła proces przekwaterowywania osób mieszkających w najuboższych dzielnicach Kopenhagi. Ów proces zakładał wyburzenie sporej części starych zabudowań otaczających centrum stolicy. Mimo, iż zamiarem było podniesienie standardu życia ludzi z klasy robotniczej, to jednak w efekcie okazało się, że nowe mieszkania i domy, w których mieli zamieszkać tymczasowo, często były na ich możliwości zbyt drogie. Wiele rodzin musiało przenieść się zatem w inne części miasta. Gdy po czasie chcieli wrócić do swoich starych mieszkań, zastali czynsze wywindowane na poziom niemożliwy przez nich do opłacenia. Doprowadziło to do pogorszenia się nastrojów i znacznego wzrostu gniewu w stosunku do lokalnych włodarzy. Ludzie poczuli się oszukani, zrozumieli, że decyzje ich dotyczące są podejmowane bez ich zgody i żadnej konsultacji, ponad ich głowami. Plany zagospodarowania przestrzennego miasta były niekompletne, w efekcie wciąż pozostawało wiele starych i zużytych, acz nadających się do zamieszkania pustych budynków. Równolegle, wielu młodych ludzi pozostawało bezrobotnych i bez dachu nad głową. Wszystkie te czynniki otworzyły drzwi ku zaistnieniu powszechnego squatting’u.

Kopenhaski ruch squatter’ski

Na samym początku ruch squatter’ski w Kopenhadze zaistniał, jako siła polityczna, kiedy to grupa młodych ludzi zajęła budynki opuszczonej piekarni w dzielnicy Nørrebro. Domagali się oni, by władze miasta przekazały im budynek, w którym za darmo mogliby spotykać się i działać młodzi ludzie. Ponadto dom miał być w całości samodzielnie przez nich zagospodarowany i zorganizowany, pozostający pod pełną kontrolą młodzieży, bez ingerencji w jego funkcjonowanie ze strony władz. Akcja okupacji piekarni nie trwała dłużej niż dwie godziny. Do środka wtargnęła policja i siłą wszystkich usunęła.
W ciągu następnego roku, równie szybko co ilość squatter’sów, rosła liczba napięć między nimi a władzami miasta. 6-go marca 1982r. miała miejsce pierwsza poważna fizyczna konfrontacja pomiędzy squatter’sami a policją. Wcześniej tego samego dnia, ok. 90-cio osobowa grupa ludzi nielegalnie wtargnęła i zajęła jeden ze starych budynków. Gdy policja zabrała się za forsowanie budynku, okazało się że kilku z squatter’sów jest zamaskowanych i nie zamierza grzecznie opuścić dopiero co zajętego pustostanu. Próbujący wyważyć drzwi policjanci musieli zrezygmnować, ponieważ w ich kierunku posypały się cegłówki i inne materiały budowlane. Po chwili policyjne oddziały przegrupowały się i przy użyciu pił mechanicznych oraz opancerzonego samochodu, wtargnęły do środka. Mimo tego, kilka osób wewnątrz nadal stawiało czynny opór, atakując policje stalowymi rurkami.
Wydarzenia tego dnia stanowiły punkt zwrotny w dotychczasowej historii konfliktu. Podczas, gdy inne ówczesne ewikcje odbywały się spokojnie, tu po raz pierwszy lokatorzy zaatakowali policję. Podczas wspomnianego już incydentu, na jednego z policjantów poleciała muszla klozetowa. Akt ten stał się w późniejszym okresie symbolem końca pokojowego oporu przeciwko ewikcjom.
Po marcowej konfrontacji squatter’si poczynili znaczne postępy. Wiosną i latem ’82-go roku założyli wiele nowych squat’ów. W większości mieściły się one w dzielnicy Nørrebro, zaś w przeciwieństwie do stanu sprzed marcowych wydarzeń, policja nie interweniowała i nie stwarzała większych problemów. Coraz większa gęstość squatów oraz rosnąca ilość członków ruchu, pozwoliły na coraz powszechniejsze organizowanie się w aktywne kolektywy. Powstały tak znane squaty jak Alltoria, Bazooka, Den Lille Fjer, Safari i wiele innych. W Alltorii odbywały się wielkie koncerty muzyki alternatywnej, mieszkańcy Bazooki prowadzili rejestr i specyfikację opuszczonych okolicznych budynków i mieszkań. Ci potrzebujący, którzy przychodzili do Bazooki, mogli dowiedzieć się gdzie i jaki budynek warto zaadoptować. Pokazywano im pusty dom, pomagano sforsować drzwi, można było liczyć na pomoc w przystosowaniu go do potrzeb mieszkalnych. Prężnie działała samopomoc.
Gdy aktywność tego typu coraz szybciej rosła, do społeczności squatter’skiej przyłączało się coraz więcej ludzi. W okresie tym squattersi otrzymywali silne wsparcie ze strony lokalnych społeczności, których członkowie widzieli w nich wojowników o słuszną sprawę. Ruch przyjął ostrzejszy kurs w stosunku do władz. Jesienią 1982r. miała miejsce seria ulicznych konfrontacji. Najbardziej gwałtowna towarzyszyła ewikcji Endagskrigen, gdzie lokatorzy stawili silny opór policji (tzw. Wojna Jednodniowa). Squattersi zbudowali barykady, obrzucili policję kamieniami, cegłami i koktajlami Mołotowa.
W październiku 1982r. ratusz Kopenhagi wyszedł squatterom naprzeciw i oddał w ich ręce stary budynek, oraz nadał im do niego prawa. Budynek znajdował się przy ulicy Jagtvej 69 w dzielnicy Nørrebro. Został ochrzczony jako ‘Ungdomshuset’ (Dom Młodzieży)*. Tym gestem miasto miało nadzieję skłonić squatterów do rezygnacji z zajmowania kolejnych budynków. Władze myślały, że mieszkańcy zadowolą się budynkiem przy Jagtvej 69. Tak się jednak nie stało. W rezultacie, rada miasta, w porozumieniu z burmistrzem, zainicjowała falę eksmisji wymierzoną w squatterów.
W styczniu 1983r. policja eksmitowała Alltorię. Do akcji zmobilizowano siły policyjne w liczbie ok. 1500 funkcjonariuszy, squatterzy zrozumieli, że z taką liczbą konfrontacja nie ma sensu i nie mają szans, by siłą obronić swój dom. Gdy policja wtargnęła do środka, okazało się, że mieszkańcy uciekli tunelem wykopanym pod sąsiednią drogą. Tunel był wykonany do tego stopnia skrupulatnie i pomysłowo, że postrzegany był przez media i społeczeństwo jako przejaw geniuszu. Policja została wyśmiana w największych gazetach, a opinia publiczna jako zwycięzców postrzegała mieszkańców squatu. Jednak squatterzy widzieli to inaczej. Dla nich utrata domu w takich okolicznościach była, w najlepszym wypadku, słodko-gorzka. W przeciągu kolejnych kilku dni potężne siły policyjne eksmitowały resztę squat’ów w Nørrebro. Sprowadzono ciężki sprzęt, buldożery zrównały większość z nich z ziemią.

Ryesgade 58

W 1983r. grupa squatterów wprowadziła się do pustego budynku przy Ryesgade 58. Squatterzy, wielu z nich już ze sporym bagażem doświadczeń, wprowadzało się powoli i stopniowo, małymi grupkami, by uniknąć wykrycia. Plan powiódł się i po paru miesiącach stworzyli świetnie zorganizowany squat. Został on zaprojektowany tak, aby na każdym piętrze funkcjonował niezależny kolektyw, utrzymujący poniekąd autonomię od reszty domu, by w razie ewikcji niemożliwa była likwidacja wszystkich z nich naraz. Nowi lokatorzy wyremontowali wnętrza i poprawili kondycje całego budynku. Wkrótce Ryesgade 58 stało się nieoficjalną siedzibą ruchu squatter’skiego. Było centrum oddolnej działalności politycznej oraz miejscem, gdzie nocowali zagraniczni squatterzy wizytujący w Kopenhadze. Niedługo po udanym zaadaptowaniu budynku przy Ryegade 58, powstały kolejne w różnych częściach Kopenhagi. Zaliczyć do nich warto Kapaw w Østerbro, Baldersgade 20, Bauhaus czy niesławny Sorte Hest (Czarny Koń).

Konflikt z władzami miasta i właścicielami budynków

W roku 1984, mieszkańcy squat’u Ryesgade 58 rozpoczęli negocjacje z UNGBO, prawnym właścicielem budynku. UNGBO zostało utworzone przez Krajowe Stowarzyszenie Rad Miast, by rozwiązywać problemy mieszkaniowe młodzieży w głównych miastach Danii. Squatterzy domagali się, by UNGBO wraz z radą miasta nadała Ryesgade 58 status autonomicznego domu. Wiązać się to miało z przyzwoleniem władz miasta na pozostanie budynku w rękach squatterów i zapewnieniem, że będą oni mieli możliwość swobodnego organizowania się bez ingerencji z zewnątrz. Po przeszło dwóch latach negocjacji osiągnięto kompromis, który dawał mieszkańcom pełną kontrolę nad domem, wszystko w ramach urzędowo zatwierdzonego eksperymentu społecznego. Jednakże, od momentu przejęcia zwierzchnictwa nad UNGBO przez władze miasta, porozumienie między organizacją a squatterami musiało zostać zatwierdzone również przez ratusz. W czerwcu 1986r. rada miasta, zgodnie z burmistrzem- Egon’em Weidekamp’em- odrzuciła porozumienie i przekazała UNGBO, że będzie musiała wezwać policję, by dokonać ewikcji Ryesgade 58. UNGBO ugięło się i poinformowało squatterów, że do 14-go października muszą opuścić budynek. To rozłościło mieszkańców, którzy po długich bojach i ogromowi włożonej w dom pracy mieli nadzieję, ze będą mogli zostać w swoich czterech kątach. Zgodnie stwierdzili, że UNGBO i rada miasta mogą ten nakaz „wetknąć sobie w tyłki” (dosłowny cyt.). Następnie mieszkańcy rozpoczęli wartkie przygotowania do obrony swojego domu. Był to początek budowania bazy pod coś, co stało się potem największą kiedykolwiek konfrontacją uliczną pomiędzy squatterami a policją.

Walka o "Ryesgade 58" cz.2


D-day 14 października

Plan policji polegał na tym, by po północy 14-go października wziąć squat Ryesgade 58 z zaskoczenia, gdy mieszkańcy będą jeszcze spali. W przypadku poprzednich ewikcji, policja nie atakowała squat’ów jeszcze długo po upływie ostatecznego terminu wyznaczonego na eksmisję, mając dzięki temu nadzieję na uśpienie czujności mieszkańców i wzięcie ich z zaskoczenia. Miało to znaczenie zmniejszyć ich możliwość do przygotowania obrony. Kilka dni przed ewikcją Ryesgade 58, w całym mieście pojawiły się plakaty zapraszające ludzi do wzięcia udziału w demonstracji wspierającej defensywę squat’u. Plakaty przedstawiały duży obraz płonącego samochodu, a tekst pod spodem sugerował, że dobrym pomysłem jest zjawić się na demonstracji z zamaskowaną twarzą. Akcja plakatowania, jak i forma oraz treść plakatów, wzburzyły krew i spowodowały niemałe zdziwienie wśród znacznej części policjantów. Aczkolwiek władze policyjne uznały, że plakaty to zbieg okoliczności (sic!) i nic znaczącego się z tym nie wiąże.

Policja uznała również, że na demonstracji zjawi się niewiele osób, skoro jest ona zapowiedziana na godzinę 22-gą w niedzielę. Jakże mocno się mylili. Już w momencie rozpoczęcia się demonstracji, która ruszyła z Rådhuspladsen, w obronie squat’u zgromadziło się przeszło 2,000 zamaskowanych osób. W przeważającej większości byli bardzo zdeterminowani i agresywnie nastawieni. Policja uświadomiła sobie, że jest w mniejszości. Gdy demo ruszyło w stronę Nørrebro, każdy policjant, który mógł opuścić służbę, był kierowany do obstawienia demonstracji. Gdy demonstranci dotarli do Nørrebro, w powietrze odpalono liczne fajerwerki i petardy, a tłum niespodziewanie zmienił kierunek marszu i ruszył w stronę Ryesgade. W międzyczasie coraz więcej ludzi przyłączało się do bloku demonstrantów, wśród których rozdawane były ulotki z bojowym przekazem. Zbyt słabe i mało liczne oddziały policji nie były w stanie zmusić demonstrantów do zmiany kierunku marszu, jedne co mogli to przyglądać się biegowi wydarzeń. Kiedy pochód zbliżył się do Ryesgade 58 na odległość kilkuset metrów, ludzie niespodziewanie zaczęli biec. Przebili się bez problemów przez policyjne linie i po chwili zajęli Ryesgade 58. Podczas gdy policja usiłowała opanować tłum demonstrantów, mieszkańcy squat’u przystąpili do sprawnej akcji stawiania barykad z pozbijanych belek i drutu kolczastego. Wiele z przeszkód mających powstrzymać policyjne oddziały zostało przygotowanych z wyprzedzeniem, skonstruowano je jeszcze w okresie letnim na dziedzińcu na tyłach domu. Większość bojowych squattersów ubrana była w granatowe robocze kombinezony, kaski, gogle i wojskowe buty. Wyposażeni byli w metalowe rurki i stalowe kraty, które miały pomóc w przypadku bezpośredniej konfrontacji z siłami policyjnymi. Z dziedzińca na tyłach squat’u, na taczkach wywożono przygotowane zawczasu, porozbijane na mniejsze kawałki kamienie i cegły. Dodatkowo squatterzy wyposażeni byli w solidne proce, na barykady z pięter squat’u zniesiono kilkaset koktajli Mołotowa. Z okien squat’u wywieszono ogromny banner, na którym widniała treść: „Prędzej umrzemy walcząc, niż żyjąc przed wami na kolanach!”. Pod czujnym okiem squatterów, pozostali demonstranci pomagali we wznoszeniu kolejnych barykad. Dodatkowe surowce na ich budowę zdobyli kradnąc przyczepy i materiały budowlane z pobliskiej budowy. Wkrótce barykady i inne przeszkody pokryły kilka przyległych do Ryesgade ulic, miejscami 4-5 rzędowe. Część ludzi wydłubywała łomami kostkę brukową, inni tłukli ją na mniejsze kawałki i podawali dalej. W niedługim czasie cała ulica przypominała coś na kształt twierdzy. Po mniej więcej godzinie policja przepuściła pierwszy, ok. 50-cio osobowy szturm. Musieli szybko ratować się ucieczką, bombardowani gradem kamieni i stalowymi kulami miotanymi z proc. Kilku funkcjonariuszy odniosło rany. Następnie policja wycofała się jeszcze głębiej, obie strony się przegrupowały. Około 600-set osób, w większości młodych ludzi, zdecydowało się zostać na barykadach, by pomóc squatterom w obronie ich domu.

Dzień drugi

Po przebudzeniu się następnego dnia, oczom squatterów ukazała się cała armia policji otaczająca okolice Ryesgade. W ciągu nocy kopenhaska policja zgromadziła przeszło 400 funkcjonariuszy uzbrojonych w sprzęty do tłumienia zamieszek. Równolegle w tym samym czasie, również setki okolicznych mieszkańców oraz reporterów przeniosło się w obręb Ryesgade. Policja planowała przeprowadzić szturm na barykady o świcie. Jednak obecność na miejscu tak wielu niewalczących, zwykłych obywateli, którzy dotarli aż na same barykady by porozmawiać ze squatterami spowodowała, że zrezygnowano z tego zamiaru. Wobec tego ustalono, że atak musi zostać odwołany do czasu, aż obręb barykad będzie pod mocną kontrolą policji, która będzie w stanie siłą usunąć osoby nieuzbrojone i nieprzygotowane do stawiania czynnego oporu. Wtedy można będzie przeprowadzić szturm na squat.
Podczas gdy policja zajęta była kontrolowaniem rosnącego tłumu, niektórzy z reporterów ostrzegli squatterów, że policja planuje ‘coś wielkiego’. Reakcja była natychmiastowa. Obrońcy squat’u szybko nakreślili plan działań mających odeprzeć atak policji. 700 obrońców tworzyło sześć grup, z których każda miała ściśle określone wytyczne, każdej przypadła inna rola podczas obrony budynku. Barykady podzielono na cztery sekcje, do każdej z nich przydzielona była jedna grupa. Te cztery grupy były największymi spośród wszystkich sześciu (ok. 130 osób na grupę) i zostały nazwane „grupami stojącymi”, mającymi za zadanie odpierać ataki policji na barykadach. Dwie pozostałe grupy były tzw. „grupą mobilną” oraz „grupą domową”. Ekipa domowa pilnowała tyłów budynku i obsadzała punkt obserwacyjny na dachu budynku. Na nich spoczywała odpowiedzialność ostrzeżenia pozostałych o ewentualnym ataku policji oraz nadzorowanie wielu zadań logistycznych, np. tworzenie w razie potrzeby większej ilości koktajli Mołotowa. Mieli również za zadanie bronić samego budynku, gdyby policji udało się sforsować uliczne barykady. Z kolei jednostka mobilna miała wspierać cztery pozostałe, walczące na barykadach. Eskortować i transportować ewentualnych rannych, dostarczać koktajle Mołotowa i kamienie, wspierać te miejsca, gdzie szarża policji była nasilona. Każdy członek tej grupy został wyposażony w hełm i narzędzia do walki w ręcz w przypadku bezpośredniej konfrontacji (pałki, stalowe rurki itp.).

W okolicach godziny 1:30 w nocy, policja przeprowadziła kolejny szturm. Fala ok. 150 funkcjonariuszy w pełnym bojowym rynsztunku zaatakowała zachodnią część barykad, tworząc w sytuacjach zagrożenia masywną ścianę z połączonych tarcz. Dzięki szybkiemu ostrzeżeniu ze stanowiska widokowego na szczycie squat’u, obrońcy byli w porę przygotowani na odparcie ataku. Zbombardowali ich niezliczoną ilością kamieni i butelek z benzyną, zmuszając po niespełna 10 minutach do odwrotu. Podczas szarży, spośród 150 biorących w niej udział, zaledwie 10-14 z nich udało się dotrzeć w pobliże barykad. 40 funkcjonariuszy w efekcie ataku zostało rannych. W takiej sytuacji napastnicy powrócili do swojego pierwotnego planu, wysyłając kilka mniejszych składów policji wąskimi uliczkami i podwórzami okalającymi Ryesgade. Kilkunastu policjantów przeszło przez stary sklep i wylądowało dokładnie zaraz za barykadami. Mieli nadzieję, że to przejście spełni rolę luki, przez którą w środek centrum obronnego spłynie więcej policjantów i uda im się rozbić opór od środka. O 4:30 nad ranem wysłali tą samą drogą kolejne oddziały policjantów. Plan legł w gruzach, gdy okoliczni mieszkańcy spostrzegli przemykającą pomiędzy budynkami grupę policjantów i ostrzegli bezzwłocznie squatterów. Gdy pierwsza z grup policjantów, nieświadoma tego, że squatterzy już o wszystkim już wiedzą, wywarzyła drzwi od wspomnianego sklepu i chciała wyjść na ulicę, natknęła się na czekającą na zewnątrz sporą, uzbrojoną grupę obrońców. Squatterzy zaczęli ciskać w oddział policji kamieniami i strzelać z proc. Policyjni funkcjonariusze z pierwszych szeregów zdali sobie sprawę, że są w pułapce pomiędzy atakującymi obrońcami z jednej strony, a pędzącym oddziałem swoich kolegów z drugiej. W tej sytuacji, policyjni oficerzy zamiast wycofać swoich ludzi z tej groźnej opresji, nakazali im pozostać na stanowisku i utworzyć ścianę z tarcz, oraz spróbować zepchnąć obrońców w głąb ulicy. Squatterzy odpowiedzieli próbą spalenia wewnątrz sklepu części napastników, jednak policja przybyła wyposażona w gaśnice i zdołała ugasić płomienie powstałe od tłukących się pod ich nogami koktajli Mołotowa. Przez moment zdawało się, ze policja zdoła przepchnąć walczących do tyłu, jednak część squattersów wyposażona była w granaty z gazem łzawiącym, spośród których trzy zostały wrzucona do wnętrza sklepu. Policja miała przy sobie maski przeciwgazowe, jednak założenie ich było niemożliwe przy jednoczesnym utrzymaniu ściany z tarcz, co narażało ich na poważne niebezpieczeństwo. Atak policji został złamany. 15 funkcjonariuszy zostało rannych, a kolejnych 25 zostało przewiezionych do szpitali, by przeczyścić im oczy podrażnione nadmiarem gazu łzawiącego, nagromadzonego w zamkniętym pomieszczeniu sforsowanego sklepu. Po tym incydencie policja zrezygnowała z dalszego szturmowania barykad. Wydano rozkaz, by nikt nie miał wstępu w obręb zabarykadowanych przecznic. Policja skupiła się teraz na utrzymaniu obrońców w zamkniętej strefie pomiędzy barykadami. Dowództwo obawiało się, ze squatterzy mają w planach powiększenie barykad, by odciąć pozostałe drogi w okolicy domu. Reszta dnia upłynęła pod znakiem mniejszych i większych potyczek pomiędzy policją a obrońcami Ryesgade 58. Zwykle były to drobne, kilkunastominutowe starcia bez rannych po obu stronach barykad. Policja rozpoczęła swoją grę na wyczekiwanie. Liczyli na to, że czas ten pozwoli im przeorganizować oddziały i dojazd dodatkowych sił z reszty kraju.

Koniec oblężenia

Następnego dnia sytuacja w Ryesgade stała się tematem rozmów w całej Danii. Główne stacje telewizyjne zmieniły swoje ramówki, aby móc na bieżąco relacjonować sytuację. Znaczna część prasy była nastawiona bardzo krytycznie, czy wręcz wrogo, wobec squattersów i osób ich wspierających. Pojawiły się nagłówki nazywające obrońców Ryesgade 58 „bandą terrorystów” i „zamaskowanymi maniakami”. Squattersi znaleźli się w obliczu napastliwych i nieprzychylnych hord dziennikarzy, którzy wykrzykiwali zza barykad swoje pytania i domagali się odpowiedzi. Ton medialnych relacji rozzłościł squattersów. Początkowo postanowili ignorować dziennikarzy i nie rozmawiać z nimi. Jednak po czasie zrozumieli, że stan oblężenia może potrwać długo i koniec końców postanowili zwrócić się do mediów. Reporterzy prasowi zostali zaproszeni za barykady na konferencję prasową. Mimo, iż policja usilnie ostrzegała ich, by nie zbliżali się do barykad, dziesiątki dziennikarzy z największych krajowych gazet udało się w stronę squat’u. Tu spotkali się z przedstawicielami mieszkańców, którzy przedstawili im swój manifest wyjaśniający, dlaczego musieli podjąć tak bezpośrednie działania, oraz zawierający wykaz ich żądań. W swoim manifeście squattersi zaatakowali radę miasta i burmistrza, nazywając ich „bandą aroganckich biurokratów”, oraz stwierdzili, że nie opuszczą barykad dopóty, dopóki negocjacje w sprawie ich domu nie zostaną wznowione, lub nie przedstawione zostanie inne zadowalające rozwiązanie konfliktu. Swoje oświadczenie zakończyli słowami:

„nie robimy tego z czystej woli konfrontacji. Nie robimy tego, bo uważamy że więzienne cele wyglądają od środka zabawnie, ani też dlatego, że lubimy hałas ulicznych zamieszek czy smak gazu łzawiącego. Robimy to, ponieważ proponowane nam alternatywy oznaczałyby pochylenie głów przed świniami, które zza swoich biurek chcą kontrolować życie nasze i innych ludzi”

W ciągu następnych kilku dni sytuacja wciąż była napięta. Ze strony squattersów padło kilka propozycji kompromisu, jednak wszystkie one zostały odrzucone przez ratusz. W tym samym czasie policja szykowała się do finalnego szturmu przeciwko obrońcom Ryesgade 58. Ów plan zakładał sforsowanie barykad wojskowymi buldożerami. Wtedy jednostki uzbrojonej policji szturmem miały zaatakować demonstrantów, część z nich uzbrojona w karabiny maszynowe (sic!). Do finalnego uderzenia zostało przygotowanych przeszło 1500 funkcjonariuszy. Policyjni dowódcy planując tak ostry atak prawdopodobnie brali pod uwagę, że mogą być ofiary śmiertelne po stronie obrońców squat’u. Wobec nieustępliwej rady miasta i perspektywie krwawej interwencji zdesperowanej policji, obrońcy i squattersi zadecydowali o opuszczeniu barykad.

Aby zmylić policję, squattersi ostatecznie zwołali konferencję prasową na poranek 23-go października. Jednak przybyli reporterzy zastali budynek całkowicie pusty. Pod osłoną nocy, mieszkańcy w małych grupkach, by nie zwrócić uwagi policji, opuścili swój dom. Zostawili po sobie swój ostateczny manifest. Brzmiał on:

„zdecydowaliśmy się opuścić barykady i zostawić nasz dom. Mieliśmy do czynienia z politykami, którzy okazali się bardziej cyniczni, niż mogliśmy sobie wyobrazić. Odmawiamy siedzenia i czekania na wyrok, niczym niedźwiedź w pułapce, oczekujący na myśliwych. Nie będziemy częścią waszej chorej gry. Możecie Myśleć, że udało wam się zwyciężyć, lecz jesteście w błędzie. Nie złamaliście nas. Pokazaliście nam, gdzie musimy się wzmocnić na przyszłość. Zdobyte doświadczenia a także wielka solidarność i uzyskane wsparcie od wielu różnych osób dało nam coś, czego wy nigdy nie zdołacie nam odebrać. Zdecydowaliśmy się żyć i walczyć. Nie złamaliście nas, ani nie osłabiliście nas. Jesteśmy teraz silniejsi. Walka będzie trwała nadal!”

Film z przygotowań do obrony squat'u

Jaromir

* – „Ungdomshuset” został ostatecznie eksmitowany w 2007r. po tym, jak władze Kopenhagi sprzedały budynek chrześcijańskiej sekcie.


taperecorder - ryesgade 58. from marc francis on Vimeo.