środa, 30 marca 2011

Altergodzina o Tybecie

ALTERGODZINA - audycja społecznie zaangażowana

W każdą środę o godz. 22:00 w Akademickim Radiu LUZ w Internecie (www.radioluz.pwr.wroc.pl) i we Wrocławiu na 91,6 FM

Od czasów chińskiej inwazji w 1950 roku Tybet znajduje się pod panowaniem Chińskiej Republiki Ludowej. Jednak jego mieszkańcy, a także Tybetańczycy na emigracji nie godzą się na niszczenie swojej kultury i tradycji. Walczą o niepodległość lub przynajmniej o autonomię. W tym roku duchowy przywódca Tybetu zrzekł się swojej władzy i ogłoszono demokratyczne wybory do rządu na uchodźstwie. Tybet boryka się jednak z wieloma problemami, na przykład z zatruciem środowiska. O tych i innych kłopotach Tybetu porozmawiamy z dr. Jarosławem Kotasem. specjalistą od badań nad Azją, buddyzmem tybetańskim i prawem międzynarodowym z Instytutu Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego.

Do rozmowy w trakcie audycji zapraszamy też słuchaczki i słuchaczy. Kontakt za pośrednictwem komunikatora pod numerem 8704567.

Ponadto, jak zawsze, przedstawiamy Alterserwis, czyli przegląd wydarzeń ostatniego tygodnia, widzianych z perspektywy ruchów społecznych krytycznych wobec polityki "głównego nurtu". W audycji gramy też muzykę artystów i artystek zaangażowanych społecznie i politycznie.

ALTERGODZINA to audycja tworzona przez alterglobalistki i alterglobalistów związanych z Wrocławską Grupą "Społeczeństwo Aktywne" oraz pismem społecznie zaangażowanym "Recykling Idei".
Kontakt z zespołem ALTERGODZINY: altergodzina@radioluz.pwr.wroc.pl.

wtorek, 29 marca 2011

AlterKino.org: Masa krytyczna film o wysokichh rowerach



Film dokumentalny ukazujący nowojorskich rowerzystów zrzeszonych w „Black Label Bicycle Club”. Narratorem opowieści jest reżyser Anthony Howard, który bezskutecznie starał się o przyjęcie do tego elitarnego klubu. Obraz przybliża tematykę tejże subkultury, których członkowie cenią sobie wolność i dążą do zasadniczych zmian w życiu społecznym i politycznym.

Hobbyści łączą jazdę na rowerze z ideami bliskimi programom typu Jackass. Ze względu na innowacyjność produkcji, obraz był prezentowany w Museum of Modern Art w Nowym Jorku oraz na wielu festiwalach w USA. Siłą filmu są znakomitej jakości zdjęcia oraz undergroundowa muzyka.

http://alterkino.org/masa-krytyczna

Japońskie instytucje nadzoru atomistycznego rok temu uznały dzisiejszy scenariusz za "niemożliwy"


Jak podaje The Wall Street Journal Asia, w maju zeszłego roku, japoński poseł podniósł w parlamencie kwestię możliwej awarii awaryjnych systemów chłodzenia elektrowni jądrowych w wyniku katastrofy naturalnej. Poseł ostrzegał, że może to doprowadzić do stopienia rdzenia reaktora. Jednak japońska agencja atomistyczna stwierdziła, że taki scenariusz jest „praktycznie niemożliwy”.

Japońskie instytucje nadzoru i operatorzy elektrowni jądrowych wyraźnie nie chcieli przygotować działań na najgorszy możliwy scenariusz wydarzeń. Lobby nuklearne wciąż podkreślało istnienie wielu systemów zasilania zapasowego, które miały gwarantować nieprzerwane chłodzenie reaktora.

Yoshinobu Terasaka, dyrektor generalny rządowej Agencji ds. Bezpieczeństwa Nuklearnego, odpowiedział rok temu, że konstrukcja elektrowni jest „tak dopracowana”, że nie ma możliwości, by nastąpiła jednoczesna utrata zasilania zewnętrznego, zasilania wewnętrznego, awaria agregatów spalinowych i utrata możliwości podłączenia zasilania z sąsiednich elektrowni. „Wdrożyliśmy tak zaawansowane rozwiązania inżynieryjne, że nawet w najgorszym przypadku, coś takiego nie może się wydarzyć” – powiedział Yoshinobu Terasaka.

Jednak taki właśnie scenariusz rozegrał się 11 marca w elektrowni Fukushima I.

niedziela, 27 marca 2011

Wyślij protest do OTTO już DZIŚ

Prawa pracownikaPrawa pracownika

Niektórzy pracownicy OTTO dostali pieniądze, których firma nie wypłaciła im wcześniej. Jednak inne problemy wciąż pozostają. OTTO nadal dokonuje niezgodnych z przepisami potrąceń z pensji, warunki mieszkaniowe nadal nie uległy poprawie. Wyślij email do OTTO za pomocą formularza na stronie przygotowanego przez słowacką grupę Priama Akcia.

Możesz także napisać bezpośrednio do prezesa firmy:

Do: Frank van Gool
fvangool@ottoworkforce.eu

Wzór listu poniżej. Możesz oczywiście coś dodać od siebie:

OTTO WORKFORCE! STOP FINING AND HARASSING WORKERS! PAY WHAT YOU OWE!
STOP THE EXPLOITATION OF FOREIGN WORKERS AND STOP IGNORING THEIR COMPLAINTS!

piątek, 25 marca 2011

OTTO zapłaciło pracownikom po akcjach solidarnościowych


Dziś miało dojść do spotkania prezesa polskiego oddziału OTTO z działaczami ZSP w polskiej siedzibie agencji pracy tymczasowej OTTO we Wrocławiu. Jednak wczoraj prezes firmy postanowił spotkać się znowu z aktywistami z Vrije Bond i byłym pracownikiem OTTO w Holandii. Zapłacił zaległe pięniadze 3 pracownikom i obiecał poprawić sytuację w firmie. Wcześniej, OTTO wypłaciło już zaległe wynagrodzenie czwartemu pracownikowi.

Przypomnijmy, że w poniedziałek przedstawiciele holenderskiej federacji Vrije Bond wraz z działaczami ZSP zostali zatrzymani przez policję w drodze do siedziby OTTO w Venray, w Holandii. Po kilku godzinach, kiedy ludzie zostali wypuszczeni z aresztu, postanowiliśmy wrócić do Venray i domagać się spotkania z prezesem. Doszło do spotkania, jednak dyrektor zaprzeczał, że istnieją problemy w firmie, takie jak system karnych potrąceń z pensji.

Cieszymy się, że pracownicy, którzy postanowili walczyć, zamiast godzić się na swoją sytuację, otrzymali należne im pieniądze. Jednak problemy wszystkich pracowników agencji nie zostały rozwiązane. W przyszłym tygodniu, dojdzie do kolejnych spotkań ZSP z OTTO. Są także zaplanowane spotkania informacyjne dla pracowników w miastach gdzie zatrudniani są pracownicy agencji.

Solidarni z Japonią: Anarchiści, anarchosyndykaliści i związkowcy organizują pomoc dla ofiar katastrofy


Zaraz po katastrofie w Japonii, miejscowi anarchiści zaczęli organizować pomoc. Obecnie, kilka grup anarchistycznych oraz związkowcy ze związku Freeterów (pracowników tymczasowych), Wolnego Związku Pracowników, Patrolu Kamagasaki, Nojiren, oraz z Wolnego Związku Pracowników Mitama, utworzyli brygady pomocy. Niemiecki związek FAU zorganizował zbiórkę pięniadzy. (Więcej informacji poniżej w języku angielskim.) W Polsce możecie przekazać darwowiznę na lokalne konto w PLN. (Informacje poniżej.)

Związkowcy z FAU chcą przede wszystkim pomóc ubogim pracownikom tymczasowym i marginalizowanym. Zwracają uwagę na fakt, że ci ludzie często nie mogą dotrzeć do innych miast, ponieważ nie mają pieniędzy na transport i noclegi, podczas gdy ceny żywności rosną.

Konto w Polsce:

Jakub Gawlikowski
PL05 1140 2004 0000 3702 4238 2269
BRE Bank S.A. Retail Banking, al. Mickiewicza 10, 90-050 Łódź
BIC/SWIFT: BREXPLPWMUL
SORT CODE: 11402004
Z dopiskiem: Japonia

USA: 24 lata za zabicie afgańskich cywilów


Zabił trzech afgańskich cywilów i z uśmiechem pozował do fotografii ze zwłokami jednego z nich. Teraz kapral U.S. Army Jeremy N. Morlock został skazany na 24 lata więzienia za swoje zbrodnie. Żołnierz przyznał się do winy i zgodził się zeznawać przeciw swoim kolegom z oddziału, którzy brali udział w zabójstwie, dzięki czemu uzyskał łagodniejszy wyrok. Za morderstwo z premedytacją, o co był oskarżony, groziła mu kara dożywotniego więzienia. Z wyrokiem 24 lat będzie się mógł ubiegać o warunkowe zwolnienie za 7 lat.

Morlock zeznał, że wraz z kolegami, na polecenie dowódcy oddziału, sierżanta Calvina R.Gibbsa, zainscenizowali w zeszłym roku fikcyjną sytuację rzekomej walki zbrojnej, aby uzasadnić zabicie cywilów.

czwartek, 24 marca 2011

Freedom, not Frontex

Bez globalnej wolności przemieszczania się nie ma demokracji.

Arabska odwilż emanuje swym rozmachem na cały świat. Ruchy rewolucyjne w Maghrebie dodają odwagi i nadziei nie tylko ze względu na to, że despotyczne reżimy, które wydawały się być niezwyciężone zostały pokonane. Chociaż kierunek dalszych przemian wciąż pozostaje niewiadomy, oczywistym jest fakt, że efekt domino wywołany przez tunezyjską jaśminową rewolucję przypomniał nam starą prawdę, że bieg historii jest napędzany oddolnie. Walka jest kierowana przeciwko codziennemu ubóstwu i przeciwko ogólnemu uciskowi, w równym stopniu domaga się poprawy warunków życia jak i godności, w skrócie: „chleba i róż”(1).

Niezwykłe chwile Midan Al-Tahrir, Placu Wyzwolenia w Kairze oznaczają poszukiwanie nowych form samoorganizacji i demokracji oddolnej. Pragnienie równych praw, autonomii oraz udziału w ekonomicznym dobrobycie znajduje odzwierciedlenie w ilości łodzi zmierzających przez Morze Śródziemne w kierunku Europy: dziś wypływają z Tunezji tak jak w ciągu ostatnich lat z Północnej i Zachodniej Afryki. Mechanizmy „rozstania” - aby domagać się prawa do wolności przemieszczania się i migrowania w poszukiwaniu innego, lepszego życia, i „krytyki”- aby podnieść głos i walczyć lokalnie, nie stoją w sprzeczności, występują łącznie i są ze sobą powiązane.(2)

Było to jeszcze bardziej oczywiste podczas wydarzeń jakie miały miejsce w 1989 roku. Bojkot wyborów był katalizatorem protestów przeciwko opresji reżimów realnego socjalizmu. Mur runął, ponieważ ludzie wyegzekwowali swoje prawo do wolności przemieszczania się. Fakt ten sprawia, że retoryka wolności stosowana przez polityków zachodu okazuje się być jeszcze bardziej zakłamana, szczególnie jeżeli zdamy sobie sprawę z tego, że ci sami politycy opisując ruchy migracyjne z państw Afryki Północnej porównują je do wielkiej fali, która zagraża zalaniem Europy, a tym samym legitymizują istnienie Frontexu, europejskiej agencji zarządzania współpracą operacyjną na granicach zewnętrznych UE.

Rządy państw europejskich starały się o przychylność i wspierały północno-afrykańskie reżimy, długo wahały się z przyjęciem stanowiska wobec rewolucji trwających na przestrzeni ostatnich tygodni. Ta polityka nie jest podyktowana jedynie przez korzyści ekonomiczne, ale również poprzez współpracę w zakresie kontroli migracji. Im bardziej efektywnie despota działał w charakterze psa stróża pilnującego zewnętrznych granic UE, tym stawał się bardziej wartościowym partnerem. Ruchy migracyjne z Afryki miały być powstrzymane za wszelką cenę.

Tysiące przypadków śmierci i cierpienia, nie tylko na morzu, także na pustyniach i w obozach deportacyjnych były i są konsekwencją ich nikczemnej współpracy. Subsaharyjscy migranci, którzy przez reżim Kadafiego byli systematycznie pozbawiani prawa głosu, byli obiektem arbitralnych nadużyć i okrutnego traktowania, dziś w Libii są ofiarami prześladowań podobnych pogromom. Unia Europejska płaciła miliony Libijskiemu dyktatorowi a także dostarczała mu nowoczesnych technologii inwigilacji. Podobna współpraca istniała do niedawna między marokańską władzą i tunezyjskim reżimem. Arabskie rewolucje są oznaką potencjalnego upadku projektu wykluczania prowadzonego przez UE na Morzu Śródziemnym.

Wzrost intensywności kontroli i militaryzacja systemu granicznego UE – którego symbolem jest Frontex- jest legitymizowana przez medialne kampanie szerzenia strachu przed utratą kontroli nad migracją. Europejska agencja ochrony granic uzupełnia i poszerza państwowe systemy kontroli, które od wielu dziesięcioleci mają na celu kryminalizację zjawiska migracji. Jednostki Frontexu zostaną rozmieszczone vis-a-vis północno-afrykańskiego wybrzeża, w taki sam sposób jak w przypadku wybrzeża Afryki Zachodniej oraz grecko- tureckiej granicy.

Powód, dla którego całkowita kontrola nad przebiegiem „Operacji Hermes” została przyznana Włochom, jest oczywisty: współpraca Berlusconiego i Kadafiego w ciągu ostatnich lat zaowocowała niezliczoną ilością bezprawnych zawróceń łodzi na Morzu Śródziemnym. Włochy stworzyły prawdziwe arcydzieło na temat łamania praw zawartych we wszystkich konwencjach dotyczących uchodżców. Nie jest przypadkiem również to, że ci, którzy ratują życie ludzi z tonących łodzi są kryminalizowani, tak jak stało się to w przypadku organizacji Cap Anamur i tunezyjskiego rybaka, których procesy sądowe trwają do dziś.

Migranci szukają w Europie bezpieczeństwa lub lepszego życia. Stają naprzeciw luce w bogactwie i dobrobycie, jaka powstała w wyniku europejskich neokolonialnych relacji opartych na dominacji i wyzysku Afryki. Dlatego powszechne w Europie idee wolności i demokracji powinny zostać wymierzone przeciwko europejskiemu okrutnemu sposobowi traktowania tych, którzy migrują w poszukiwaniu równych praw. Frontex oznacza rozbudowę śmiercionośnego reżimu granic Unii- nie ma na to miejsca w wolnym świecie. Śmierć na granicach zewnętrznych już jutro mogłaby okazać się historią. Jednak ze względów politycznych rządy nie wyrażają na to najmniejszych chęci, zamiast tego toczą otwartą wojnę na granicach Europy.

Unijna polityka wykluczenia i deportacji jest rasistowską codziennością. „Integracja” jest słowem kluczem zmuszającym do asymilacji pracowników podczas nigdy niekończącej się opowieści o wyzysku w najgorzej płatnych sektorach pracy. Jednak różne metody nacisku i oporu są w stanie wpłynąć na zmianę selektywnej maniery w rozwiązywaniu kwestii migracji. Równie istotne jest stawianie wyzwań systemowi polegającemu na nierówności i ograniczaniu wolności. Nie jest przypadkiem, że w tych pełnych niepokoju i niepewności czasach, 300 migrantów z Maghrebu zdecydowało się podjąć strajk głodowy w Grecji, domagając się zalegalizowania ich pobytu. Odkąd przed 15 laty „les sans papiers” w Paryżu- głównie pochodzenia afrykańskiego- zażądali „legalizacji dla wszystkich”, walka o prawo do pobytu oraz strajki migrantów przetaczają się przez całą Europę. Wyjazdy z Północnej Afryki pokazują nam co jest możliwe. Dotyczą Świata Arabskiego, nowej Afryki i możliwej nowej Europy. Dotyczą nowych przestrzeni wolności i równości,która powinna powstać dzięki międzynarodowej walce w Tunezji, Kairze, Bengazi i w Europie, przez ruchy migracyjne i przekraczanie granic obu kontynentów.

Przypisy

1. Slogan „chleba i róż” pochodzi z wiersza Jamesa Oppenheima i jest łączony ze strajkiem pracowników przemysłu tekstylnego w Lawrence, Massachusetts w 1912 roku, obecnie często nazywanego „strajkiem chleba i róż”. Był to strajk imigrantów pracujących w Lawrence, trwał ponad dwa miesiące i sprzeciwiał się zarówno obniżeniu płac jak i konserwatywnym związkom zawodowym, które nie dopuszczały zrzeszania się imigrantów, w głównej mierze kobiet oraz osób o odmiennym pochodzeniu etnicznym.

2. „Lojalność, krytyka i rozstanie” (1970) traktat napisany przez Alberta O. Hirschmana, amerykańskiego ekonomistę specjalizującego się w ekonomi rozwoju, w którym pokazuje różne sposoby rozumienia działania instytucji społecznych. Opisywane przez niego mechanizmy rozstania i krytyki mogą występować łącznie lub wzajemnie się wzmacniać lub osłabiać. Traktat jest polemiką podważającą fundamentalne założenia liberalizmu.

Tłumaczenie: Radykalna Akcja Solidarna

Opole: Faszyzm nie przeszedł

Opole: Faszyzm nie przeszedł

 billboard

Przedwczoraj w Opolu odbyć się miało, zapowiadane od dawna i reklamowane przez organizacje prawicowe i nacjonalistyczne, spotkanie, na którym dyskutanci oraz zaproszeni goście poddawać mieli w wątpliwość nietolerancyjny i ksenofobiczny charakter tzw. „marszu patriotów” w rocznicę odzyskania niepodległości 11-go listopada. Jako gość specjalny wystąpić miał Paweł Kukiz, muzyk otwarcie popierający nacjonalistyczny marsz w Warszawie. Spotkanie zaplanowano w Młodzieżowym Domu Kultury (MDK) w Opolu, po tym, jak w kilku innych lokalizacjach odmówiono współpracy z kontrowersyjnym ONR i nie udzielono mu lokum.

W odpowiedzi na zapowiedziane zgromadzenie członków tak nietolerancyjnych organizacji jak ONR i MW, lokalni aktywiści i antyfaszyści planowali kontrakcje. Okazało się jednak, że w większości nie były one potrzebne, jako że przysłowiowego „środkowego palca” neofaszystom pokazali mieszkańcy Opola, którzy żwawo zareagowali na niedoszłe wydarzenie. Na dyrektor MDK (która wyraziła zgodę na udostępnienie sali) posypały się gromy, oburzeni mieszkańcy masowo pisali listy pełne oburzenia do lokalnych włodarzy, otwarcie potępiając w nich legitymizację i popieranie poglądów rasistowskich i ksenofobicznych, które nieobce są neofaszystom z ONR i MW.

Po raz kolejny „zwykli” ludzie pokazali, że w przestrzeni publicznej nie ma miejsca na poglądy głoszące nietolerancję, rasizm, seksizm i homofobię. Mimo napawającej optymizmem reakcji „normalsów”, antyfaszyści postanowili dopełnić sukces, zaszczepiając na murach miasta nieco antyfaszystowskiej propagandy. Przy jednej z głównych ulic Opola wklejono billboard, zaś na murach odbijano antyfaszystowskie szablony. Skrajnej prawicy dajemy tym samym jasny sygnał na przyszłość, że każda ich akcja wywoła naszą reakcję, a przeniesione w inne miejsce i termin spotkanie neofaszystów nie przejdzie bez echa. Opole nigdy więcej faszystowskie!

No Pasaran!

środa, 23 marca 2011

ALTERGODZINA - o strajku pielęgniarek, emeryturach i śmieciowych umowach

W dzisiejszej Altergodzine usłyszycie bezpośrednią relację z sejmowej galerii Lilianny Pietrowskiej członkini Zarządu Krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, która opowie nam o strajku pielęgniarek i ich walce o godne warunki zatrudnienia.

W drugiej części audycji porozmawiamy o rządowej reformie emerytalnej, (obniżenie składki odprowadzanej do Otwartych Funduszy Emerytalnych) z Leokadią Oręziak – profesorką w Katedrze Finansów Międzynarodowych SGH w Warszawie.

Kolejnym głosem w dyskusji będzie komentarz Ewy Charkiewicz badaczki społecznej i aktywistki, współzałożycieli Think Tanku Feministycznego. Porozmawiamy o spójnych punktach: zagrożeń bezpieczeństwa egzystencjalnego na starość oraz braku podstaw do życia i stabilnych form pracy ludzi młodych.

Słuchaczy i słuchaczki zapraszamy do czynnego udziału w dyskusji za
pośrednictwem komunikatora gadu-gadu: 8704567.

Poza tym, jak zawsze w Altergodzinie, prezentujemy Alter-Serwis, czyli przegląd wydarzeń krajowych i międzynarodowych ostatniego tygodnia, widzianych z perspektywy ruchów społecznych krytycznych wobec polityki „głównego nurtu”. W audycji gramy też muzykę artystów i artystek zaangażowanych społecznie i politycznie.

Słuchajcie nas w każdą środę o godz. 22:00w działającym przy
Politechnice Wrocławskiej Akademickim Radiu LUZ, we Wrocławiu na 91,6 FM oraz na całym świecie w Internecie(www.radioluz.pwr.wroc.pl). Nasz e-mail: altergodzina@radioluz.pwr.wroc.pl

WikiLeaks ujawnia porzucenie przez Włochy kryteriów bezpieczeństwa elektrowni jądrowych

Tygodnik L’Espresso publikuje serię przecieków z amerykańskiej korespondencji dyplomatycznej ujawniających „scenariusz, za którego sprawą działania korupcyjne zdecydowały o przyszłości włoskiej energetyki”. Uzyskane przez WikiLeaks dokumenty mogą świadczyć, że w latach 2005–2008 Stany Zjednoczone zamierzały popchnąć Włochy ku energetyce jądrowej, by ograniczyć ich zależność w dziedzinie energii od Rosji i od wpływów partnerstwa włoskiego koncernu ENI z rosyjskim Gazpromem.

W tym celu Waszyngton podjął długotrwałą rywalizację z francuskim EDF-Areva, któremu sprzyjały uprzywilejowane stosunki z wieloma przedsiębiorstwami włoskimi. Na koniec lobbyści amerykańscy zdołali przekonać Rzym do porzucenia ustalonych przez Unię Europejską kryteriów bezpieczeństwa nowych elektrowni jądrowych na rzecz bardziej elastycznych norm Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (ODCE). Było to zwycięstwo amerykańskiego przedsięwzięcia „odniesione kosztem bezpieczeństwa Włochów”.

Imperium sięga po libijską ropę

Kilka z krajów członkowskich ONZ, z USA na czele, zwietrzyło idealny moment, by rozpocząć militarną interwencję w Libii. Jest to wymarzona dla Stanów sytuacja: w public relations interwencja sprzedaje się jako popieranie demokratyzacji i rewolucji, jakie miały przedtem miejsce w sąsiednich krajach Bliskiego Wschodu, a dodatkowo istnieje szansa, by niewygodny dla interesów pierwszego świata Kadafi zniknął ze sceny politycznej (czy ujdzie z życiem, czy podzieli los Saddama Husajna pokaże czas).

Przywódcy, którzy do niedawna fotografowali się i odwiedzali Kadafiego a także, którym prawdopodobnie fundował kampanię wyborczą, zdecydowali się usunąć go, pozornie w imię abstrakcyjnie pojmowanych praw człowieka i ochrony cywilów. Wystarczy wspomnieć, że rebelianci byli w posiadaniu co najmniej jednego [zestrzelonego kilka godzin temu] myśliwca, i są dobrze uzbrojeni, by zdać sobie sprawę, że konflikt jaki toczy się w Libii nie ma charakteru kaźni bezbronnych, lecz jest wymianą ciosów między dwoma narodowymi siłami - i w jednej z nich dziwnym trafem swój interes odnajduje "koalicja pięciu" (USA, Wielka Brytania, Włochy, Francja i Kanada).

Rewolta na Bliskim Wschodzie od samego początku była nie po myśli rządu Obamy. Nim kilka tygodni temu rewolucje w Tunezji, Egipcie wpisały się w krajobraz regionu - sytuacja była całkowicie opanowana i zdominowana przez interes USA. Potencjalnie autonomicznym rządom tychże siłą neoliberalizowanych państw, USA przeciwstawiło swoją mediację i spadochroniarzy, którzy w pozornie demokratycznych rządach odprowadzać będą zysk za granicę. Kiedy na fali tych protestów zawrzało w Libii - powstała doskonała okazja, by zainstalować tam całkowicie posłuszny sobie rząd, który oddałby więcej kontroli nad państwową ropą w ręce amerykańskich koncernów, albowiem Libia magazynuje największe rezerwy tego surowca na całym kontynencie.

Sytuacja jaka ma miejsce wydaje się być całkowitą kalką tego, co wydarzyło się w Iraku, a nawet w Afganistanie. Irak początkowo - komórka amerykańska i strategiczny sojusznik, został zaatakowany, a nagle niewygodny dyktator stracił życie w show pod tytułem: "I ty będziesz mieć amerykańską demokrację", jakim uczyniono kampanię Iracką. Imperializm, jaki przyświeca działaniom USA, nie wytracił nic ze swego Bushowskiego impetu. Mamy ściganie Juliana Assange'a w iście gestapowskim stylu, a następnie piękne sentencje o prawach człowieka w Libii (które w Guantanamo, Arabii Saudyjskiej, w czasie "walki z terroryzmem"... nie obowiązują).

Co znamienne tym razem Unia Europejska (z wyłączeniem Niemiec i sceptycyzmem Donalda Tuska - co warto odnotować), stanęła niemalże murem za tymi imperialnymi dążeniami. Prawicowe rządy nie pozostawiły złudzeń jaką politykę zamierzają stosować względem krajów Trzeciego Świata i jakimi środkami będą zdobywać surowce, byle tylko pozostawać na szczycie hierarchii kapitalistycznego świata. Ten jaskrawy i ewidentnie podzielony interesami świat nie dla wszystkich jest jednak czytelny. Wiele środowisk, w tym w Polsce, z taką lubością walczy o wolność dla Libii, że nie tylko z radością powitałoby nasz udział wojskowy w misji, ale wręcz w ten sposób wyobraża sobie zachodnią misję cywilizacyjną - egzekwowaną przy pomocy wystrzeliwanych pocisków i nalotów.

Uznaję, że naiwność jaką jest wiara w "misję demokratyczną" Zachodu umarła wraz z wojną o Irak, którego demokracja daleka jest od naszych ateńskich wyobrażeń. Należy też szerzej zastanowić się, czy rzeczywiście to demokracja jest osią i standardem porównawczym, który wyznacza linię między dziczą a cywilizacją. Nie można bowiem mówić o demokracji w krajach, gdzie jak w USA 1% społeczeństwa kontroluje 42% narodowego majątku i gdzie pomimo tego, że zwycięża "opozycyjna" partia, wszystko idzie w tym samym militarystycznym i imperialnym kierunku.

Rola i udział ONZ w całym przedsięwzięciu jest dalece niepokojący. Instytucja, która miała być orędownikiem pokoju na świecie, zdaje się być obecnie jarmarkiem sojuszniczych państw, gdzie handluje się rezolucjami w imię partykularnego interesu gospodarczego. Przy głosach wstrzymujących Rosji i Chin (choć Rosja potępiła metody wojskowe) rozpościera się perspektywa świata zdominowanego wizją i interesem USA. To sytuacja dalece odmienna od przeszłości minionej, kiedy przynajmniej częściowo równoważna i antagonistyczna pozycja ZSRR względem Ameryki blokowała i uniemożliwiała tego typu rezolucje i ingerencje. Obecnie od dobrych dwóch dekad bufor ten zniknął, a wojny mogą być już legalnie prowadzone w imię specyficznie rozumianego pokoju na świecie. W tym świecie, gdzie jedne rewolucje są przemilczane, niepokojące i potępiane, a drugie "zbiegiem okoliczności" znajdują entuzjazm u światowych potęg, nie ma już innych reguł niż prawo przewagi liczebnej na polu walki.

poniedziałek, 21 marca 2011

Londyn: nowy numer Kuriera Syndykalistycznego


W Londynie ukazał się trzeci numer Kuriera Syndykalistycznego - ulotnego pisma rozprowadzanego wśród polskojęzycznych imigrantów na terenie Wielkiej Brytanii. Tematem przewodnim jest analiza podsumowanie protestów studentów i uczniów, które swoimi rozmiarami i radykalizmem zaskoczyły społeczeństwo w UK. Oprócz tego w piśmie znaleźć można artykuły dotyczące protestów pracowniczych, walka związkowców z IWW przeciwko deportacji ich członka, podsumowanie z wizyty delegacji OZZ IP na targach anarchistycznych, a także historyczne spojrzenie na robotniczą dzielnicę Spitalfields.

Pismo jest dostępne tutaj:  http://www.ozzip.pl/images/pdf/kurier3.pdf

Holandia: Akcja Vrije Bond i ZSP przeciwko OTTO. Policja zatrzymuje związkowców

 Pikieta pod bramą OTTO Aktualizacja Właśnie otrzymaliśmy informację, że jeden z byłych pracowników OTTO otrzymał 700 euro zaległej pensji dzięki kampanii.

Akcja przeciwko agencji pracy OTTO Workforce zorganizowana przez Vrije Bond oraz ZSP w miejscowości Venrey, gdzie znajduje się główna siedziba firmy rozpoczęła się dziś rano. Od początku narażona była na akcję policyjną. Autokar wiozący aktywistów na miejsce został zatrzymany niedaleko bramy firmy. Wszyscy którzy pojawili się w drzwiach autokaru zostali zatrzymani (siedem osób). Reszcie, ok. dwudziestu osobom, udało się uciec przez okno i rozpocząć pikietę pod bramą OTTO. Na transparentach napisano m.in. "Zatrzymać wyzysk". Związkowcy krzyczeli: "Międzynarodowa solidarność".

Po chwili pojawił się oddział policji, który zaczął znów zatrzymywać ludzi (kolejne dwie osoby). Aktywistom nie udało się zablokować wozu policyjnego i związkowcy zostali wywiezieni w nieznanym kierunku. Wtedy wyszedł przedstawiciel firmy OTTO, który powiedział, że wpuści na rozmowy dwie osoby. Zgromadzeni postawili warunek wypuszczenia zatrzymanych, jeśli rozmowy mają się rozpocząć, bo nie godzą się na dyskusje pod presją policyjnych pał. Aktywiści nie zostali wypuszczeni, więc negocjacje się nie rozpoczęły. Związkowcy powiedzieli, że wrócą i wtedy spotkanie odbędzie na ich warunkach, a nie policji i OTTO.

Pod bramą nadal w chwili pisania tego tekstu trwał impas. Policja nie chciała wypuścić autokaru i nie wiadomo czy będą kolejne zatrzymania. Więcej o procederze oszukiwania pracowników OTTO na stronie: http://otto.zsp.net.pl Poniżej kolejne zdjęcia z akcji.

 Policja zatrzymuje związkowców  Policja  Policja chroni kapitalistów  Organizujcie się!

sobota, 19 marca 2011

Arabskie dyktatury przepuszczają swój największy atak przeciw masom.

 Czołgi na ulicach Bahrajnu

Najnowsze doniesienia syryjskiego anarchisty Mazen’a Kamalmaz’a: sytuacja arabskich ruchów rewolucyjnych wygląda obecnie dość ponuro i nie wróży dobrze na przyszłość. Machiny reżimowych represji osiągają swoje szczyty w wielu państwach regionu, grożąc brutalnym stłumieniem powstań w Libii, Bahrajnie czy Jemenie. Nasza solidarność jest niezmiernie potrzebna z punktu widzenia akcji wspierających powstańców.

Libia

W Libii siły lojalne Kadafiemu, przemieszczają się na wschód kraju, przełamując się przez dzielny opór rebeliantów, stosując przeciwko nim bombardowania z powietrza, ataki artyleryjskimi pociskami ziemia-ziemia oraz atakami ze statków. Rządy USA i kilku państw europejskich, które początkowo entuzjastycznie odnosiły się do bezpośredniej interwencji zbrojnej w Libii, teraz twierdzą, że nałożenie sporej strefy zakazu lotów nad terenami zajętymi przez rebeliantów jest nieosiągalne i niemożliwe. Może być to zrozumiałe w świetle faktu, że libijscy rebelianci odrzucili wszelką wojskową pomoc z zewnątrz. Rządy możnowładców poczuły się odrzucone, więc serwują rewanż. Problemy z ustanowieniem strefy zakazu lotów dają jasno do zrozumienia, że dla polityków wolność, prawdziwa wolność libijskich mas, jest nieistotna, oraz że zbuntowani mieszkańcy muszą polegać wyłącznie na własnej odwadze i determinacji w walce z siłami reżimu Kadafiego.

Kadafi dał Libijczykom do wyboru dwie możliwości: życie w niewoli lub śmierć. USA ze swojej strony dały jasno do zrozumienia, jakie widzą rozwiązanie kryzysu: w Libii będzie albo Kadafi albo USA. Mimo tych nieciekawych faktów pewnym nadal jest, że wśród libijskich rebeliantów morale wciąż jest wysokie, pewnym jednak niestety jest też, że dalszy los zbuntowanych mieszkańców, którzy powstali w walce o wolność, wygląda dość ponuro.

Jemen

W Jemenie, dwa dni temu, siły reżimowe przeprowadziły atak na pełną skalę przeciw zbuntowanym studentom Uniwersytetu w Sanie, na placu Taqeer (Szansa) w pobliżu ich uczelni. 7 demonstrantów straciło życie, wielu innych zostało rannych. Jest wielce znamienne, że tego samego dnia amerykański prezydent- Barack Obama, wezwał jemeńską opozycję do przyjęcia oferty dyktatora Ali Saleh’a, wzywającą do zakończenia walk i akceptacji kosmetycznych zmian w strukturze politycznej reżimu. W tym samym czasie Saleh obiecał dbać o bezpieczeństwo zbuntowanej młodzieży. Niestety, ostatniej nocy znów bandyci na usługach Saleh’a atakowali ludzi. Plac Taqeer wciąż pozostaje pod kontrolą rebelianckiej młodzieży.

Wiele doniesień z rejonu wskazuje na silną mobilizację uzbrojonych oddziałów policyjnych i popleczników Saleh’a, szykujących się do siłowego odbicia placu. Młodzież jednak zdeterminowana jest walczyć o „swoją rewolucję”.

Bahrajn

Najnowsze doniesienia z Bahrajnu mówią o interwencji ok. 1000 żołnierzy z Arabii Saudyjskiej i innych państw Zatoki Perskiej, mających wesprzeć królewski reżim w walce przeciwko powstaniu własnych obywateli. Taki rozwój sytuacji każe spodziewać się jedynie rozlewu krwi. Monarchia saudyjska pełniąc obowiązki najemnika, skutecznie naśladuje najbardziej reakcyjne reżimy, zwłaszcza carską czy pruską tyranię w obliczu XIX-wiecznych rewolucji w Europie. Saudyjski król Al Saud wezwał prezydenta Obamę do wycofania swojej krytyki względem reżimu Mubaraka, sam obiecując Mubarakowi wsparcie do samego końca powstania w Egipcie.

Bahrajn gości jedną z największych amerykańskich baz wojskowych nie tylko w regionie, ale i na świecie. Zatem nie ma co spodziewać się interwencji Arabii bez porozumienia i zgody USA. Oznacza to, ze lokalne reżimy i dyktatury będą stosowały, najgorsze z możliwych, represje wobec buntowników, by ukrócić wystąpienia przeciwko uciskowi, by ubiec kolejne walki w imieniu wolności, równości i godnego życia dla wszystkich.

Brak zaufania zachodnim i wschodnim potęgom.

Nie ma potrzeby wypowiadania się w kwestii stanowisk zachodnich i wschodnich mocarstw odnośnie walk powstańczych na północy Afryki. Większość z nich, jawnie lub skrycie, popiera brutalne represje dyktatury wobec rebeliantów. Oczywistym jest, iż pomimo euforii jaką wywołały skuteczne wstępnie powstania w Tunezji czy Egipcie, pozostałe wystąpienia przeciw władzy mogą lec w gruzach. Ich porażka jest celem i interesem wszystkich elit, władców i wyzyskiwaczy nie tylko na Bliskim Wschodzi i północy Afryki, lecz wszędzie- od USA do Chińskiej Republiki Ludowej.

Oczywistym jest, że czasami ze względu na brutalność państwowych represji bądź ludzkie słabości i strach, ciężko jest wygrać bez silnego międzynarodowego wsparcia. W rzeczywistości jest to więcej niż wezwanie do solidarności czy tymczasowego wsparcia. To jest zaproszenie do wspólnych działań przeciwko tym samym wrogom, Jeśli prawdą jest, że niektóre rewolucje nie są w stanie wygrać jedynie siłą lokalnych społeczności, to prawdą jest również to, że dyktatury nie przetrwają bez wsparcia z zewnątrz od światowych mocarstw, centrów globalnego korporacjonizmu i imperialistycznych potęg. Wszystkie one są sojusznikami, zatem i my musimy być sprzymierzeńcami w naszych zmaganiach, my- wyzyskiwane masy tego świata. Nie ulega wątpliwości, że stajemy w obliczu tych samych wrogów, że nasze zwycięstwo jest też Twoim zwycięstwem a każda nasza porażka, jest również Twoją porażką.

Pamiętamy gwałtowny i szeroki sprzeciw ruchu anty-wojennego przed amerykańsko-brytyjską inwazją na Irak. Wtedy ten ruch nie postawił na swoim i nie zmienił biegu wydarzeń. Stało się tak częściowo ze względu na charakter przeciwnika, jakim byli dwaj imperialistyczni agresorzy. Niestety, oponentem atakujących mocarstw był zbrodniczy reżim, znienawidzony przez ludzi, więc jego porażka dawała pewność, że wśród przeciwników inwazji opór zmaleje. Obecnie, masy walczące o swoją wolność czynią to w sposób wielce odważny i zdecydowany. Musisz wiedzieć o determinacji i odwadze tych, którzy wyszli na ulice, by walczyć przeciw jednym z bardziej brutalnych i krwawych dyktatur na Ziemi. Wszędzie tam, w Egipcie, Tunezji, Libii, Jemenie, Bahrajnie, Iraku, a nawet wschodnich prowincjach Arabii Saudyjskiej, setki osób zmarły w walce (z wyjątkiem Libii, gdzie ofiary są w tysiącach), tysiące zostało rannych. W tej walce, która bezustannie trwa niemal w całym regionie. Ludzie bili się dzielnie na ulicach, gołymi rękami, koktajlami Molotova i swoją determinacją zdobycia upragnionej wolności, stawiając czoła po zęby uzbrojonym policjantom i rządowym bandytom, a miejscami nawet żołnierzom.

Zaproszenie do międzynarodowego wsparcia i pomocy.

Wasza solidarność jest bardzo potrzebna, to na pewno, ale sądzę, że jest to czas by rozpocząć działania na szerszą skalę, manifestacje wspierające rebeliantów na Bliskim Wschodzie i w Afryce Północnej. Demonstracje powinny być kierowane nie tylko przeciwko dyktatorom, lecz również ich poplecznikom. Oznacza to również, by zamanifestować także przeciwko manipulacjom polityków mocarstw imperialistycznych, przeciwko tym samym politykom, którzy zmuszają pracowników do płacenia za kryzys, który wywołała ich chciwość.

Masy na całym świecie gotowe są podjąć większą walkę, o wolność, poprawę bytu, przeciwko wyzyskiwaczom. To motywowało ludzi w Tunezji i Egipcie, to motywuje rebeliantów w Libii i Jemenie. Ludzie mają dosyć i bardziej niż kiedykolwiek są skorzy walczyć. Poza pilnymi działaniami solidarnościowymi, mam nadzieję że będziecie inicjować inne formy działań bezpośrednich na skalę większą, niż dotychczas. Przeciw naszym wspólnym wrogom, w obronie naszych wspólnych interesów.

Jestem wolnościowym lewicowcem i jestem głęboko przekonany, że obecne wydarzenia na Bliskim Wschodzie i w Afryce to walka o wolnościowe cele, lecz nie jest to czas na sekciarstwo lansowane na stronach rewolucyjnej lewicy czy portalach anty-kapitalistycznych. Nie znaczy to bynajmniej, by wolnościowe cele i sposoby walki zastąpić autorytarnymi, lecz by prowadzić walkę na wspólnym anty-kapitalistycznym i anty-autorytarnym gruncie, ramię w ramię, o wspólne wszystkim wyzyskiwanym masom interesy. Rozumiem, ze rewolucja opiera się na walce, którą można wygrać bądź przegrać. Po tym, co wyglądało na łatwe zwycięstwa w Tunezji czy Egipcie (choć oczywiście takimi nie były), teraz jesteśmy w tym trudniejszym momencie walki. Jak w początkach zajść odkrył ruch robotniczy, walka ta może być efektywniej prowadzona jedynie na płaszczyźnie międzynarodowej, przy wspólnym wspieraniu się.

Nieustająca walka nie jest wyjątkiem. Oczywiście nie ma ona zabarwienia czysto proletariackiego, co więcej, robotnicy w wielu miejscach trwających rebelii odgrywali pomniejszą rolę. Lecz prawda jest taka, że walka ta niesie ze sobą ogromny potencjał dla powstania samodzielnego i niezależnego ruchu robotniczego. Właśnie teraz, w obliczu militarnej okupacji saudyjskiej, lokalne związki zawodowe Bahrajnu wezwały do strajku generalnego, protestujący blokują główne drogi w tym małym kraju. Robotnicy w Tunezji, w górniczym mieście Metlaoui, protestują w interesie swoich potrzeb, ścierają się z policją. Dwóch robotników dotychczas zginęło, a lokalne władze wprowadziły w mieście godzinę policyjną. Coraz brzydziej sprawy wyglądają na jemeńskim placu Taqeer w Sanie, gdzie władze szykują się do urządzenia manifestantom krwawej jatki.

Zbuntowani protestanci w Libii, Jemenie czy Bahrajnie będą z pewnością silniejsi i odważniejsi, gdy będą czuli i słyszeli Twoje wsparcie w walce. Tym samym Twoje wsparcie może mieć realny wpływ na dalszą wolę walki o wolność wśród naszych arabskich i afrykańskich braci oraz sióstr.

Mazel Kamalmaz
Syryjski anarchista.

Tekst pochodzi ze strony anarkismo.net
Tłumaczenie: Jaromir

poniedziałek, 14 marca 2011

Noam Chomsky on Education

Sam się zastanów!!! komentarz do dyskusji na temat katastrofy w elektrowni atomowej w Japoni

całą dyskusje możecie przeczytać tutaj:

http://cia.bzzz.net/trzesienie_ziemi_w_japonii_stan_wyjatkowy_w_elektrowni_atomowej

Mama nadzieję, że tym człowiekiem, który zastanowi sie nad twoją wypowiedzią będziesz Ty sam. Wtedy naprawdę mam nadzieję będziesz tym faktem uszczęśliwiony.
Mój nauczyciel pierwszej pomocy i podstaw akupunktury kiedyś powiedział mi anegdotę ze swego życia:
"Kiedyś za czasów Tsunami gdy wróciłem z misji humanitarnej moi znajomi zapytali:
- Jak możesz patrzeć na te setki martwych ciał. - a on im odpowiedział:
- A jak wy możecie patrzeć na to w wiadomościach i mieć tę świadomość, że nic nie robicie ludziom przez to dotkniętym ?"
Wniosek drogi czytelniku zamiast konsumować kolejne wiadomości, które kilka razy dziennie utwierdzają Cię w bierności i niemocy zacznij działać. Nawet na małą skalę. zobaczysz, że twe życie stanie się dużo szczęśliwsze niż dalsze załamywanie rąk.
Ostatnio przeprowadzałem wywiad z Egipcjaninem, który opowiadał, że jego syn prawie do końca nie mógł uwierzyć, że Mubarak odejdzie podczas gdy on(tzn ojciec) wierzył, że przewrót nadejdzie przez cały okres dyktatury. Nadszedł. Zaczęło się od garstki ludzi, którzy odważyli się po pierwsze uwierzyć w zmiany, po drugie zrobić wszystko co w ich mocy by je urzeczywistnić.
Moja ulubiona koszulka mówi: "Bądź realistą-żądaj niemożliwego!"
Mam córkę, już nastolatkę i w moim sercu jest na piuerszym miejscu, jeszcze przede mną. Jej dedykuje mój cały, codzienny, niczym ciężka praca ( lecz szczęśliwa )aktywizm.
"Dlatego będę zawsze walczył do póki starczy mi sił
O wolność, o równośc, o miłość, w obronie Matki Ziemi!"
Twą psychiczną blokadę może odblokować adopcja. Nie tylko nie skażesz na katorgę przyszłe pokolenie ale będziesz miał szansę dać mu szczęście. Po za tym razem z tym życzę Ci też takiej motywacji jaką mi daje dziecko do walczenia o lepszy świat dla jej przyszłości.
To co ją ostatnio uczyłem, to jeśli na samym początku uważasz, że nie masz szans to przegrałeś już na samym starcie. Pozdrawiam i zapraszam do możliwej dalszej inspiracji w mych dłuższych wypocinach na:
http://positi.blogspot.com/search/label/%C5%BBycie%20Aktywisty
lub http://www.bractwotrojka.pl/index.php?option=com_virtuemart&page=shop.pr...

Niemcy: moratorium atomowe po awarii nuklearnej w Japonii


Kanclerz Niemiec- Angela Merkel, zapowiedziała dziś, że Niemcy zawieszą na trzy miesiące realizację ustawy dotyczącej wydłużenia okresu eksploatacji 17 lokalnych elektrowni jądrowych. Cel- wyciągnięcie wniosków z, wciąż nie zażegnanej, awarii nuklearnej w Japonii.

"Wydarzenia w Japonii uczą, że możliwe jest to, co wydaje się nieprawdopodobne z naukowego punktu widzenia. To cezura dla całego świata. Nie przejdziemy nad tym do porządku dziennego"

- powiedziała na dzisiejszej konferencji prasowej Merkel.

Według zapowiedzi Merkel, w trakcie moratorium przeprowadzona zostanie analiza dotycząca bezpieczeństwa elektrowni atomowych, oraz debata na temat przyszłości polityki energetycznej Niemiec.

niedziela, 13 marca 2011

Chomsky w Amsterdamie odpowiada o anarchii


Westerkerk_in_AmsterdamNoam_Chomsky_in_Westerkerk_in_Amsterdam_2011

more info at: http://chomsky.nl

Amsterdam,Saloniki: Demonstracje wsparcia dla imigrantów

Także w Amsterdamie odbyły się w tym dniu demonstracje w solidarności z imigrantami.O to filmowa relacja:

oraz holenderska wersja:

tekst z www.cja.bzzz.net
Grecja, Saloniki: Demonstracja wsparcia dla imigrantów

W czwartek odbyła się kilkusetosobowa demonstracja wsparcia dla wszystkich imigrantów, walczących z rasistowską polityką Unii Europejskiej. Była też świętem sukcesu walki imigrantów prowadzących strajk głodowy. Demonstracja przeszła spod ministerstwa regionu Makedonia, głównymi ulicami centrum Salonik, kończąc pod 7-piętrowym budynkiem, z dachu którego imigranci po głodówce witali radośnie przybyłych. Policja nie prowokowała, raz można było dostrzec oddziały prewencji z dala, w jednej z uliczek.

W piątek oddziały policyjne Dias na motorach, podjechały pod budynek z imigrantami i spod wejścia zabrały dwóch imigrantów. Natychmiast ludzie wybrali się pod komendę policji, domagając się ich uwolnienia. Solidarność przyniosła skutek i zatrzymanych wypuszczono na wolność.

Poniżej film z demonstracji.

http://www.youtube.com/watch?v=VjRLupHRbMk

czwartek, 10 marca 2011

Wenezuela: Wenzuelscy squatersi w centrum Caracas


W centrum Caracas, stolicy Wenezueli, 2,5 tys. squatersów zajęło 45-piętrowy, opuszczony wieżowiec. W związku z dużymi problemami z mieszkaniami wielu ludzi przyłącza się do anarchistów i organizuje sobie życie na własną rękę. Wyjątkowość tego squatu polega na tym, że jest to wieżowiec w samym centrum stolicy. Budynek, zwany Wieżą Dawida (od imienia fundatora), był budowany w latach 90., jednak z powodu kryzysu bankowego nigdy nie został ukończony. Teraz zasiedla go ponad 2,5 tys. "nielegalnych" mieszkańców.

Wysoki budynek, który nie ma windy, części okien, a nawet niektórych ścian, został zaadaptowany przez jego mieszkańców. Własnym wysiłkiem doprowadzili oni prąd i wodę na 28. piętro – wyższe pozostają niezamieszkane. Samodzielnie pobudowali zabezpieczenia i ściany, aby uchronić swoje rodziny przed wypadkami (do których już dochodziło). Budynek ma nawet własnych ochroniarzy, którzy wyposażeni w krótkofalówki, strzegą wejść i bezpieczeństwa mieszkańców. Mieszkańcy Wieży Dawida to w większości ludzie pracujący (wśród nich jest nawet pracownik banku), jednak ich zarobki nie pozwalają na wynajęcie niesamowicie drogich mieszkań.

Grecja: 300 imigrantów wywalczyło swoje żądania!


Prosto z Salonik:
Wczoraj w 44. dniu strajku głodowego 300 emigrantów walczących o wolność wygrało!

Aktualizacja: 250 imigrantów w Atenach oraz 50 imigrantów w Salonikach dzięki swojej determinacji, solidarności ze strony aktywistów/aktywistek oraz swojego negocjatora z rządem greckim, uzyskali wolność, stały pobyt, prawo do ubezpieczenia medycznego oraz prawo do pracy oraz swobodnego poruszania się między Grecją a swoimi krajami pochodzenia.

Kwestia stalego pobytu: Kazdy z 300 imigrantow musi stawiac sie co 6 miesiecy u odpowiednich wladz by aktualizowac swoj legalny pobyt, a po 8 latach otrzymaja staly pobyt w Grecji (kolejny sukces to skrocenie terminu o 4 lata. Wczesniej bylo to 12 lat). Zagwarantowano publicznie imigrantom, ze to kwestia formalnosci i nie beda deportowani oraz beda mogli w miedzyczasie swobodnie podrozowac jak kazdy inny mieszkaniec/mieszkanka Unii Europejskiej.

Imigranci wczoraj wieczorem dziekowali przybylym kilkuset osobom ktorzy swietowali wielki sukces razem z nimi. Imigranci podkreslali, ze nie mieli zamiaru przerywac glodowki do czasu spelninia ich zadan mimo swiadomosci mozliwej smierci, gdyby glodowka trwala kilka dni dluzej. Stwierdzono ze ta wygrana walka jest pierwsza tak znaczaca od czasu kryzysu w Grecji.

Dzis jest demonstracja wsparcia dla wszystkich imigrantow bez papierow oraz swietem sukcesu dla 300 imigrantow prowadzacych zeszla glodowke, co byla najdluzsza w historii protestu glodowego w Grecji.

Atmosfera w budynku w którym imigranci z Maroka (Arabowie oraz Berberzy) prowadzili głodówkę jest bardzo dobra. Imigranci dzwonili do rodzin powiadamiając o sukcesie swojej walki. Wszyscy imigranci protestujący w Salonikach przybyli z Krety.

Wiadomość będzie uaktualniana. Relacja bezpośrednia. Zdjęcia tuz po zakonczeniu glodowki przez imigrantow z Maroka w Salonikach

Londyn: squatowanie posiadłości syna Kadafiego

Kilkuosobowa grupa squatersów występująca pod hasłem "Obalić tyranów" zajęła luksusową posiadłość syna Muammara Kaddafiego - Saifa al-Islama w ekskluzywnej dzielnicy północno-zachodniego Londynu - Hampsteadzie. Według popołudniówki "Evening Standard" uczestnicy dokonali tego, ponieważ nie dają wiary zapewnieniom brytyjskiego rządu, że zamrozi wszystkie aktywa rodziny Kadafiego "tak jak należy".

Rząd brytyjski poinformował przed kilkoma dniami o powołaniu specjalnego zespołu do zidentyfikowania aktywów libijskich i zamroził niektóre z nich. Nie wiadomo jednak, jak się ma zamrożona suma do ogólnej wartości aktywów. Zachodzą też podejrzenia, że część majątku Kadafiego i rodziny mogła zostać ukryta w kontrolowanych przez rząd brytyjski rajach podatkowych.

Squatersi zajęli posiadłość ocenianą na ok. 10 mln funtów, weszli na dach i umieścili na nim transparenty protestujące przeciwko przemocy w Libii. Na jednym z nich widać przekreśloną na ukos podobiznę Kadafiego w czerwonym kółku, tak jak na znaku drogowym oznaczającym zakaz wjazdu.

- Chcemy mieć pewność, że posiadłość trafi do rąk Libijczyków, którym się należy. Nie przyszliśmy tu, by się pławić w luksusie, lecz z powodów pryncypialnych. Nie sądzę, by nasze działania były zgodne z prawem, ale nie są bez znaczenia w tak ważnej kwestii - powiedział dziennikarzom lider dzikich lokatorów używający pseudonimu Montgomery Jones.

Policja zrobiła zdjęcia uczestnikom protestu. Stawiła się na miejscu, gdy rozdzwoniły się alarmy przeciwwłamaniowe. Przybył też zdenerwowany tajemniczy mężczyzna w czarnym Porsche, ale policja uspokoiła go i poleciła mu, by odjechał.

"Evening Standard" twierdzi, że Saif al-Islam usiłował sprzedać posiadłość po tym, gdy w różnych państwach, m.in. w Szwajcarii i USA, zamrożono libijskie aktywa finansowe.

Rzecznik policji poinformował, że sprawa jest traktowana jako spór cywilny, co oznacza, że uczestnicy protestu nie będą przez prokuraturę ścigani z urzędu, a o przywrócenie stanu posiadania musi wystąpić na drogę sądową właściciel nieruchomości bądź jego pełnomocnik.


Holenderska telewizja pokazała reportaż o niewolniczej pracy pracowników z zagranicy

Pracują po kilkanaście godzin dziennie za marne pieniądze, są przymusowo kwaterowani w przeludnionych mieszkaniach, za które muszą słono płacić. "Nowoczesne formy niewolnictwa" - tak holenderska telewizja określiła warunki, na jakich podejmują pracę polscy pracownicy sezonowi w Holandii za pośrednictwem polskich agencji pracy. Reportaż o Polakach pokazała telewizja NOS (czyt. EN-O-ES).

Holenderska dziennikarka Saskia Dekkers odwiedziła z ukrytą kamerą jedną z agencji pośrednictwa pracy w Opolu, która werbuje przede wszystkim kobiety do zbierania pieczarek. Okazało się, że kontrakty, które Polki podpisują, nie zapewniają im ustawowej płacy minimalnej, zmuszają za to do oddania dużej części wynagrodzenia na podróż, ubezpieczenie, miejsce do spania czy posiłek. - Kontrakt był tylko po holendersku. Ja nie znam holenderskiego, tak naprawdę podpisywałam w ciemno, nie wiedząc, co podpisuję - przyznała w reportażu jedna z Polek.

Wcześniej ten sam program "Nieuwsuur" ujawnił zbójeckie metody zatrudniania Polaków przez holenderskie agencje pośrednictwa pracy. Także one zawierają z Polakami umowy niezgodne z obowiązującym w Holandii układem zbiorowym pracy, żądają wysokich kwot za wynajem mieszkania, nie wypłacają dodatku urlopowego, nakładają nielegalne grzywny. Słowem - nowoczesne formy niewolnictwa - konkluduje holenderska telewizja.

http://polonia.wp.pl/title,Oto-biali-niewolnicy-w-Holandii,wid,13208915,...

wtorek, 8 marca 2011

8 marcowy Hip Hop. Międzynarodowy dzień kobiet w Amsterdamie. Częśc pierwsza

Relacja z MANIFY 2011

Relacja z MANIFY 2011 newsyWielka XII Manifa już za nami!

Blisko 6 tysięcy ludzi - kobiet, mężczyzn, osób transpłciowych i queer - przemaszerowało spod Pałacu Kultury i Nauki pod Sejm, żeby wykrzyczeć hasło

"Dość wyzysku!

Wymawiamy służbę!
"





Tegoroczna Manifa dedykowana była Izabeli Jarudze-Nowackiej i bardzo się cieszymy, że jako pierwsza zabrała na niej głos Barbara Nowacka, jej córka. O wyzysku kobiet, o braku sprawiedliwości i prawa do zwykłej ludzkiej godności w szkołach i supermarketach, na uczelniach i w szpitalach mówiły też przedstawicielki związków zawodowych, akademiczki, kobiety pracujące w organizacjach pozarządowych i działające społecznie.

Mówiłyśmy nie tylko o kwestiach ekonomicznych, ale też o dostępie do aborcji, antykoncepcji i in-vitro, o dyskryminacji osób nieheteroseksualnych, o tym, że to kobiety powinny rządzić tym krajem, a minimum 2 miliardy rocznie przekazywane z państwowej kasy na Kościół Katolicki należy przeznaczyć na żłobki i przedszkola.

Zdzierałyśmy gardła przy piosence "Power to the people" i tańczyłyśmy razem w śnieżycy!

Rozdanych rozstało kilka tysięcy gazet i ulotek, a także kilkaset plakatów manifowych (szły jak świeże bułeczki!). Kupiłyście/kupiliście mnóstwo gadżetów - starczyło na opłacenie platform, nagłośnienia, druku i baloników.

Było kolorowo jak zawsze - i radośnie, bo po raz kolejny okazało, że nie jesteśmy wcale bierne/bierni, że chcemy i potrafimy walczyć o swoje prawa. Widać to było w mediach, które wreszcie zauważyły obecność związków zawodowych i to, że najistotniejsze są dziś dla nas postulaty ekonomiczne. To ważne, bo każda rewolucja zaczyna się od zmiany świadomości.

Dziękujemy, że przyszłyście/przyszliście, że byłyśmy/byliśmy razem! Ale nasz marsz nie kończy się w Dniu Kobiet pod Sejmem - on trwa przez cały rok! Już za kilka miesięcy wybory parlamentarne, więc odpytujcie kandydatów i kandydatki, jakie mają plany w kwestiach kobiecych i jak zamierzają je realizować. Patrzcie politykom na ręce w kwestii kwot na listach wyborczych i wspierajcie sensowne kobiety, które kandydują! A przede wszystkim kandydujcie i zmieniajcie świat na bardziej sprawiedliwy i równy! Do zobaczenia za rok!

Elżbieta Korolczuk
Porozumienie Kobiet 8 Marca


FOTORELACJA z tegorocznej Manify, fot. Magdalena Łuczyńska >>>

Lokatorka zamordowana przez system !

Kto jest odpowiedzialny za śmierć Jolanty Brzeskiej?

Spalone ciało 64-letniej Jolanty Brzeskiej zostało znalezione w Lesie Kabackim w Warszawie.

W poniedziałek została zidentyfikowana. Jolanta Brzeska była bardzo aktywną działaczką Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów. Jej śmierci towarzyszą bardzo dziwne okoliczności. Jej koledzy i koleżanki ze stowarzyszeń lokatorskich nie mają wątpliwości: stała się ona ofiarą polityki mieszkaniowej miasta.

Dom, w którym mieszkała Jolanta dostał się w ręce Marka Mossakowskiego, bezwzględnego kamienicznika, który posiada kilkadziesiąt „odzyskanych” budynków w całej Warszawie i który znany jest z brutalnego traktowania lokatorów. Jak wielu innych lokatorów, którzy znaleźli się w kamienicach reprywatyzowanych, Jolanta nie była w stanie spłacać wywindowanych do niebotycznego poziomu czynszów. Toczyła z Mossakowskim boje w sądzie i była ostatnią lokatorką, której kamienicznik nie był w stanie usunąć.

Jola walczyła nie tylko w swojej sprawie, ale także żeby zmienić politykę mieszkaniową Warszawy. Chciała ujawniać sprawy takie, jak jej własna - sprawy lokatorów, którzy dostali się w szpony prywatnych właścicieli kamienic. Jak wielu innym, miasto odmówiło przyznania jej lokalu komunalnego, mimo iż jej skromna emerytura nie wystarczała na najem lokalu na rynku komercyjnym.

Nie wiadomo jeszcze, czy jej śmierć była wynikiem aktu desperacji związanym z jej beznadziejnym zadłużeniem i czekającą ją eksmisją na bruk, czy też została zamordowana. Jednak na pewno była ofiarą bezwzględnego systemu, który stawia lokatorów w sytuacji bez wyjścia, nie oferując żadnej pomocy. Jolanta jest symbolem, gdyż jej los jest losem setek i tysięcy lokatorów, którzy znaleźli się w takiej samej sytuacji jak ona. To ludzie, których życie i zdrowie zniszczyła bezduszna polityka lokalowa miasta i którzy zostali pozbawieni nadziei.

W środę 9 marca, podczas spotkania z miejskimi urzędnikami na Warszawskim Spotkaniu Mieszkaniowym, działacze organizacji lokatorskich skonfrontują władze miasta z tym przypadkiem. Historia Joli zostanie również poruszona na demonstracji pod Urzędem Dzielnicy na Pradze-Północ (w tej dzielnicy też są kamienice przejęte przez Mossakowskiego).

Jolanta była obecna na wielu z tych spotkań i demonstracji i opowiadała o własnej, tragicznej sytuacji. Władze twierdziły, że znają sprawę. Jednak nie zrobiły nic, by jej pomóc.

Jola – nie zapomnimy i nie przebaczymy.

niedziela, 6 marca 2011

Irlandia: Shell nie zarobi na gazie z Corrib


Według informacji opublikowanych dziś na serwisie Workers Solidarity Movement, w związku z wieloletnimi protestami mieszkańców hrabstwa Mayo w Irlandii przeciwko budowanemu tam przez koncern Shell gazociągowi koszt tego projektu wzrósł sześciokrotnie, stawiając opłacalność przedsięwzięcia pod znakiem zapytania.

Informacje, na jakie powołuje się serwis pojawiły się podczas konferencji z udziałem Briana O’Cathaina, dyrektora zarządzającego Enterprise Energy Ireland. Zdaniem O’Cathaina, zamiast planowanych 650 milionów dolarów realizowana przez Shella budowa rurociągu wysokiego ciśnienia, łączącego złoże gazu ziemnego Corrib z instalacjami do jego przerobu w Mayo kosztować będzie koncern ponad 3 miliardy dolarów.

Powodem wieloletnich opóźnień przy realizacji projektu Corrib są protesty okolicznych mieszkańców wspieranych przez aktywistów z wielu krajów Europy. Ich zdaniem eksperymentalna, wysokociśnieniowa instalacja do tłoczenia gazu ze złoża Corrib do rafinerii zagraża bezpieczeństwu mieszkańców wybrzeża, zaś zniszczenia dokonane przez koncern na lądzie i w wodach przybrzeżnych odbiorą mieszkańcom Mayo tradycyjne źródła utrzymania. Starcia ekologów i mieszkańców hrabstwa z pracownikami zakontraktowanych przez Shella firm ochroniarskich i policją trwają z różnym natężeniem od kilku lat, co roku w okresie letnim na wybrzeżu Mayo odbywały się również obozy akcji ekologicznej, których uczestnicy brali udział w akcjach bezpośrednich na lądzie i morzu, wymierzonych w koncern Shell.

Konflikt wokół złoża Corrib będzie miał również swe konsekwencje dla pogrążonej w kryzysie irlandzkiej gospodarki. Ponieważ koncern w swych księgach rachunkowych wykazał straty w związku z eksploatacją złoża, w najbliższych kilku latach nie zapłaci z tego tytułu podatku dochodowego do irlandzkiego budżetu. Tymczasem wartość gazu ziemnego w złożu Corrib szacowana jest na około 600 miliardów euro, zaś jego renacjonalizacja była jednym z postulatów podczas niedawnych protestów przeciwko antyspołecznej polityce władz i finansowemu dyktatowy Unii Europejskiej i Banku Światowego.

Źródło: http://czsz.bzzz.net

sobota, 5 marca 2011

KKO uderzają w Holandii na Rabobank (video)

KKO uderzają w Holandii na Rabobank (video)
www.baader-meinhof.la.org.pl
Ataki Holenderskiej Komórki Konspiracyjnych Komórek Ognia przeciwko Rabobankowi w Utrechcie

VIDEO:

 http://www.youtube.com/watch?v=J0GJzS7vz00&feature=player_embedded

" Z całym zapałem, dedykujemy ataki na faszystów z Rabobanku, naszym braciom i siostrom z więziennej komórki Konspiracyjnych Komórek Ognia oraz uciskanym ludom całego świata. Uczciwa mniejszość szlachetnych rewolucjonistów, mniejszość upolitycznionych i społecznie zaangażowanych Osób, w tym nasi towarzysze, nie stanowią tylko jakiegoś aspektu naszej działalności. Ich wybory, postawy i godność są walką samą w sobie, stanowią jej całość i są jej esencją.

Bierzemy odpowiedzialność za następujące ataki:

Czerwiec 2010 - podpalenie wieży w Utrechcie (Holandia)

Październik 2010 - podpalenie wieży w Utrechcie (Holandia)

Luty 2011 - podpalenie wieży w Utrechcie i ataki na stronę internetową Rabobanku w Utrechcie (Holandia)

Prawo jest pajęczą siecią, chwytającą i pochłaniającą małą zdobycz, siecią którą udaje się przebić i zapanować nad nią, wielkim gadom. Ktokolwiek się z tym nie zgadza, ten może odwiedzić więzienia, by zobaczyć wypełniających je narkomanów i pechowców oraz rozejrzeć się, szukając tam jakiegoś polityka albo biznesmena, odpowiedzialnego za największy rabunek i najbrutalniejszą degradację naszego życia.

Nie wierzymy w system kapitalistyczny, który podbija, kradnie, morduje, przynosi nam nowoczesny faszyzm, przynosi rasizm i zsyła na nas wojnę. Nie wierzymy w system, który ratuje banki, za ich własne błędy, podczas gdy w tym samym czasie z głodu umierają ludzie. Nie wierzymy w polityczny i faszystowski system, który określa się jako reprezentujący ludzi, gdy jednocześnie w tym samym czasie okrada on tych samych ludzi, wbrew ich interesom.


Dlaczego Rabobank?


Faszyści z Rabobanku inwestują w przemysł zbrojeniowy (uzbrojenie to wędruje także do policji oraz wojska w Holandii, Egipcie, Grecji, Izraelu, Libii i w Algierze oraz do innych krajów) Rabobank nazywa to uzasadnionym działaniem, a prócz niego mamy jeszcze Shella, ING, ABN-Amro i Randstad. Wszystkie te faszystowskie firmy systemu podzielają swój punkt widzenia zgodnie z którym uważają własne działanie za usprawiedliwione.

Ataki na Rabobank usprawiedliwiają to co my rozumiemy przez działanie! Oznacza to kolejne ataki na Shell, ABN-Amro i Randstad!

W Egipcie, Tunezji, Algierii i w Libii, firmy te, lub zależne od nich podmioty, zostały zaatakowane przez rozszczepione komórki nazywane Ogniowymi. Przedstawiciele systemu powstrzymali ujawnienie prawdy (informacji) na ten temat. Pokazuje to naszą silną solidarność międzynarodową.

Uznajemy Rabobank winnym śmierci tysięcy ludzi, w tym dzieci. Jak większość faszystowskich firm, uważają oni swoje zachowanie za usprawiedliwione, tam gdzie inwestują. Jednak to nasze akcje przeciwko Rabobank można uznać za uzasadnione.

Kontynuujemy nasze ataki przeciwko bankom, działaniom tzw. przywódców państwowych w Holandii, przeciwko takim faszystowskim partiom jak PVV, VVD, CDA oraz partom lewicy, liżącym systemowi dupe."


Konspiracyjne Komórki Ognia, Komórka Holenderska

WIĘCEJ INFORMACJI O KONSPIRACYJNYCH KOMÓRKACH OGNIA NA STRONIE:

WWW.BAADER-MEINHOF.LA.ORG.PL

tłumaczenie za:
www.actforfreedomnow.blogspot.com

wtorek, 1 marca 2011

Polska burza przed wyborami w Holandii

Polscy imigranci stali się kozłem ofiarnym w kampanii przed dzisiejszymi wyborami lokalnymi w Holandii, mającymi kluczowe znaczenie dla rządu

Holendrzy, którzy idą dziś do urn, wybiorą nie tylko 553 członków rad prowincji, ale zadecydują również o przyszłości koalicji rządzącej krajem. W maju prowincjonalni radni będą bowiem wybierać członków Senatu, którego skład przesądzi o losie obecnego prawicowego gabinetu. Koalicja konserwatywnych liberałów (VVD) i chadeków (CDA) tworzy pierwszy rząd mniejszościowy od czasu II wojny światowej, funkcjonujący tylko dzięki wsparciu w parlamencie antyimigranckiej partii Geerta Wildersa.

Kampanię wyborczą zdominowały więc hasła ogólnokrajowe, na czele z nieoczekiwanym postulatem deportacji „imigrantów ze Wschodu", czyli w rzeczywistości Polaków.

– Bezrobotnych ze wschodniej Europy powinno się zachęcać, żeby wrócili dobrowolnie do swych krajów pochodzenia, a jeśli nie wyjadą, należy ich deportować – powiedział minister spraw wewnętrznych Henk Kamp (VVD) w wywiadzie dla gazety „Telegraaf". Według niego Polacy stanowią nawet do 40 proc. lokatorów przytułków dla bezdomnych finansowanych z kieszeni holenderskiego podatnika. Kamp podkreślił, że imigranci notorycznie powracający do Holandii pomimo wcześniejszych deportacji powinni otrzymywać status „niepożądanych obcych", uniemożliwiający wjazd do tego kraju.

Temat podchwycili politycy chadecji i partii Wildersa. Opozycyjna lewica przestraszyła się, że grając polską kartą, partie prawicowe odbiorą jej wyborców. Jej kandydaci też zaczęli więc mówić o Polakach. Jeden z socjalistycznych posłów wezwał do powstrzymania „tsunami emigrantów ze Wschodu" w miejscowości Zundert, w której przedsiębiorstwach „rzadko można już spotkać jakiegokolwiek Holendra".

– Polacy, z powodu wymogów poprawności politycznej określani tu mianem „wschodnich Europejczyków", stali się nagle problemem numer jeden. Musieliśmy zaprotestować – mówi „Rz" Janusz Wołosz, II sekretarz Ambasady RP w Hadze. W ubiegłym tygodniu minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski interweniował w tej sprawie u komisarz UE Viviane Reding. Prosił ją o unijne wsparcie wobec gróźb holenderskich władz pod adresem polskich obywateli. Reding zgodziła się z Kwiatkowskim, podkreślając, że swobodny przepływ osób jest jednym z filarów funkcjonowania Unii.

Jak się dowiedzieliśmy, Ambasada RP zwróciła się do ministra Kampa z prośbą o konkretne odpowiedzi na kilka ważnych pytań: Ilu dokładnie Polaków żyje obecnie w Holandii, ilu z nich jest bezrobotnych i ilu bezdomnych? Do wczoraj wieczorem odpowiedź wciąż nie nadeszła.

Holenderskie media podają, że w kraju tym przebywa około 200 tys. „wschodnich Europejczyków". Według polskiej dyplomacji Polaków jest mniej – około 130 – 140 tysięcy. Są zatrudniani z reguły na krótkoterminowe kontrakty dzięki pośrednictwu specjalnych agencji, zapewniających im również mieszkanie w – jak się tu mówi – „polskich hotelach". – Większość ma pracę i lokum. Burmistrz Hagi, gdzie przebywa 20 tysięcy Polaków, powiedział, że jest tu 30 – 40 polskich bezdomnych. Podejrzewam, że w całym kraju proporcje kształtują się podobnie. Skąd więc cała ta burza? – pyta Janusz Wołosz.

Według obserwatorów holenderskiej sceny politycznej użycie „polskiej karty" w kampanii to efekt desperacji koalicji rządzącej, która wobec braku większości w 75-osobowym Senacie nie może realizować swojego programu ekonomicznego. – Jeśli będziemy w mniejszości, plany reform zostaną rozwodnione, a to uniemożliwi nam zmniejszenie deficytu budżetowego – mówił premier Mark Rutte, błagając wyborców o poparcie.

Ciekawe że to Polacy są problemem, a nie Marokańczycy. Polacy żyją na skłotach Marokańczycy nie i to ten problem.



Jasna Polana 4 numer


Ukazał się nowy numer Jasnej Polany.

W numerze:
•Słowem wstępu •Patriotyzm i rząd - Lew Tołstoj •Mniejszość kontra większość - Emma Goldman •Tyrania jest tyranią - Howard Zinn •Program wykładów nowej etyki - Edward Abramowski •Wolność i spontaniczność - Erich Fromm •Twarzą w twarz - Peter Nabokov •Wędrowcy 2012 - Marcin Kreczmer

 http://jasna-polana.blogspot.com/2011/02/jasna-polana-4.html

Przydałaby się pomoc w tłumaczeniu tekstów, jakkolwiek niewielka i jednorazowa. Kontakt w stopce redakcyjnej czasopisma. Na ten sam email można zapisać się do elektronicznej prenumeraty. Dzięki.
Marcin