niedziela, 28 października 2012

Uganda: Solidarność w obronie pracownicy zakończona całkowitym sukcesem

Pisalem wczesniej na lamach CIA o sprawie pracownicy o imieniu Jiarida, która była kasjerka restauracji Ponnus znajdującej się w bogatej dzielnicy Muyenga w stolicy Ugandy, Kampali. Po mojej zdecydowanej interwencji solidarnościowej, a po krótkim czasie również wszystkich pozostałych pracowników i pracownic menadżer oddal pieniądze, lecz później okazało się ze tylko cześć. Żądałem razem z personelem pracowniczym oddania należnych zarobionych pieniędzy za wykonana prace, lecz nie zaplaconych za ostatni miesiac. Po tym jak Menadzer uciekl samochodem zapewniając mnie ze zapłacił wszystko Jiarida poinformowała mnie, ze jest to niecała polowa zwróconej należnej wypłaty.

Zaprosilem cale grono pracownikow i pracownic na rozmowe razem z Jiarida i zaproponowalem walke solidarnosciowa do konca za pomoca strajku oraz okupacji restauracji w razie nie otrzymania calkowitej wyplaty dla Jiaridy oraz przyszlych podobnych incydentow w restauracji u innych pracownikow i pracownic. Wszyscy zgodzili sie jednostronnie o podjeciu radykalniejszych dzialan skoro dialog nie dziala, a sam menadzer w chamski bez czacunku sposob traktuje Jiaride i reszte. Ja obiecalem zorganizowanie bojkotu restauracji oraz przylaczenie sie do ich sporu. Dyktator menadzer ugial sie ponownie i zadzwonil do Jiaridy z prosba o spotkanie prywatnie. Jiarida nie miala zamiaru dac za wygrana bedac zdeterminowana i zdesperowana.
Jiarida w mojej rozmowie poinformowala mnie z zadowoleniem, ze na prywatnym spotkaniu menadzer przeprosil za swoje zachownie podnoczac rece z zamiarem pobicia i za wszystko co powiedzial obrazajac Jiaride w wulgarny sposob. Nastepnie zmiekly i skruszony byly dyktator zaplacil pozostala czesc naleznej wyplaty czyli ostateczne 80 tysiecy ugandyjskich szylingow (32 $), wczesniej pod naszym naporem oddal pierwsza czesc wyplaty (70 tys. USH). Miesiac pracy kasjerki pracujacej 12 godzin dziennie 6 dni w tygodni to placa rzedu 60 $.

Jiarida dziekuje za wsparcie i solidarnosc z nia, a pracownicy i pracownice doswiadczyli jak dziala solidarnosc miedzyludzka i pracownicza nie tylko w praktyce, ktora im przedstawilem w rozmowie, ale i w praktyce na przykladzie swojej kolezanki w pracy. Cala zaloga pracujacyh w Restauracji Ponnus jest zgrana i zdecydowanie nie ugnie sie po raz kolejny zostawiajac ktoregos czy ktoras samego/samej sobie bez pomocy wzajemnej. Kolejny etap walki o wyzsze place pozostaje tzn. 2 dni wolnego w tygodniu przy maksimum 8 godzinach pracy bylby w pelni zadawalajacy, a w razie arogancji szefostwa przejecie restauracji i prowadzenie jej wlasnymi solidarnosciowymi silami obecnie ucisnionych, obnizajac drastycznie drogie dania w menu, a zysk dzielac miedzy pracownikow i pracownice rownomiernie (pozwoliloby to na wyzywienie wlasne jak i ich dzieci), gdyz menadzer i wlasciciel najedli sie syto za darmo z pracy nieswojich rak jak i zbili spory kapital na ludzkiej niewolniczej pracy.

Z solidarnosciowymi pozdrowieniami z Ugandy
Wiecej o calej sprawie tu http://cia.media.pl/uganda_solidarnosc_w_obronie_pracownicy_czesciowa_wy...

sobota, 27 października 2012

GMO zabronione w Boliwii

Kolejna dobra wiadomość. Zakaz wprowadzania do obrotu, produkcji, użycia i uwalniania do środowiska oraz komercjalizacji nasion genetycznie modyfikowanych na terenie całego kraju przewiduje ogłoszone przez Prezydenta Boliwii Evo Moralesa Prawo Matki Ziemi i Integralnego Rozwoju dla Dobrego Życia, zakłada ono także eliminację skoncentrowanej własności ziemi i dużych majątków z rąk właścicieli rolnych oraz firm! Brawo Bolivia!

pod tym linkiem możecie posłuchać przemówienia Prezydenta Boliwii Evo Moralesa:
http://www.eldeber.com.bo/audio.php?id=288

niedziela, 21 października 2012

Sąd: Namiotowy protest spacyfikowany bezprawnie?

 Pacyfikacja krakowskich oburzonych

“Przejściowe opuszczenie zgromadzenie [przez część uczestników] nie może przesądzać o jego rozwiązaniu” - uważa Sąd Rejonowy w Krakowie, który nakazał prokuraturze zbadanie zgodności z prawem usunięcia przez władze protestu “Oburzonych” z Rynku Głównego. Wcześniej prokuratura odmawiała wszczęcia śledztwa w tej sprawie.

W uzasadnieniu postanowienia nakazującego wszczęcie śledztwa sąd napisał. “Ustawa Prawo o Zgromadzeniach w sposób ścisły określa przesłanki rozwiązania zgromadzenia. Ponieważ wolność zgromadzeń stanowi wolność konstytucyjną – przesłanki rozwiązania zgromadzenia należy interpretować ściśle. Po pierwsze art. 2 ustawy Prawo o Zgromadzeniach stanowi, że wolność zgromadzeń podlega przewidzianym jedynie przez ustawy, w zakresie niezbędnym do ochrony zdrowia lub moralności publicznej albo wolności i praw innych osób a także ochrony Pomników Zagłady. Powyższa norma zawiera nie tylko treść normatywną wskazującą, że ustawowe ograniczenia co do wolności zgromadzeń powinny być interpretowane ściśle. [...] Z treści konstytucji i normy ustawowej wyraźnie wynika, że nie jest dopuszczalne ograniczanie wolności zgromadzeń w innym celu niż w tym, które ma służyć zapewnieniu wymienionych wartości publicznych.”

“Przejściowe opuszczenie zgromadzenie [przez część uczestników] nie może przesądzać o jego rozwiązaniu”- uważa Sąd Rejonowy w Krakowie, który nakazał prokuraturze zbadanie zgodności z prawem usunięcia przez władze protestu “Oburzonych” z Rynku Głównego. Wcześniej prokuratura odmawiała wszczęcia śledztwa w tej sprawie.

W uzasadnieniu postanowienia nakazującego wszczęcie śledztwa sąd napisał. “Ustawa Prawo o Zgromadzeniach w sposób ścisły określa przesłanki rozwiązania zgromadzenia. Ponieważ wolność zgromadzeń stanowi wolność konstytucyjną – przesłanki rozwiązania zgromadzenia należy interpretować ściśle. Po pierwsze art. 2 ustawy Prawo o Zgromadzeniach stanowi, że wolność zgromadzeń podlega przewidzianym jedynie przez ustawy, w zakresie niezbędnym do ochrony zdrowia lub moralności publicznej albo wolności i praw innych osób a także ochrony Pomników Zagłady. Powyższa norma zawiera nie tylko treść normatywną wskazującą, że ustawowe ograniczenia co do wolności zgromadzeń powinny być interpretowane ściśle. [...] Z treści konstytucji i normy ustawowej wyraźnie wynika, że nie jest dopuszczalne ograniczanie wolności zgromadzeń w innym celu niż w tym, które ma służyć zapewnieniu wymienionych wartości publicznych.”

Dalej sąd wylicza kiedy zgromadzenie może zostać rozwiązane przez przedstawicieli organu gminy. “Jeżeli przebieg zgromadzenia zagraża życiu lub zdrowiu ludzi albo mieniu w znacznych rozmiarach, gdy narusza przepisy ustawy Prawo o Zgromadzeniach albo przypisy ustaw karnych, zaś poinformowany o tym Przewodniczący wzbrania się rozwiązać zgromadzenie” Jak podkreślono żadna z wymienionych sytuacji w przypadku protestu namiotowego na Rynku Głównym nie miała miejsca.

Również argument wysuwany przez miejskich urzędników, na czele z prezydentem Jackiem Majchrowskim, o “samorozwiązaniu” protestu ze względu na okresowo spadającą liczbę uczestników budzi poważne wątpliwości w ocenie sądu. “Nawet jeżeli liczba członków zgromadzenia spadnie poniżej liczby wymaganej dla rozwiązania zgromadzenia (jakkolwiek jest t o pojęcie nie “ustawowe”, ale doktrynalne) – konieczne jest ustalenie, że określona liczba uczestników odeszła z miejsca pikiety z zamiarem trwałego opuszczenia zgromadzenia. Przejściowe opuszczenie zgromadzenia [...] nie może być uznane za zaprzestanie w nim uczestniczenia a w konsekwencji przesądzać samorozwiązaniu zgromadzenia.”

Sąd polecił prokuraturze, ustalenie w jakich porach odbywało się licznie protestujących, przesłuchanie urzędników miejskich i policjantów zajmujących się liczeniem, a także uczestników protestu. Wszystko po to by ustalić czy opuszczający zgromadzenie robili to z zamiarem trwałego opuszczenia protestu czy przejściowo np. idąc do pracy, załatwiając swoje sprawy itp.

Argumentując decyzję o konieczności wszczęcia śledztwa podkreślono fundamentalną rolę prawa do swobodnego organizowania zgromadzeń. “Nie może być tak, że instrumentalne wykorzystanie liczby wymaganych uczestników zgromadzenia służy obejściu normy o możliwości jego rozwiązania lub nawet w celu szykanowania jego członków. Wolność zgromadzeń jest wolnością o charakterze konstytucyjnym. Bezprawne wpływanie na tok zgromadzenia osłabia zaufanie obywatela do państwa a w tym do władzy publicznej. Doprasza się wnikliwego rozpoznania sprawy i ustalenia czy nie doszło do naruszenia prawa.”

Cała treść postanowienia: http://fakrakow.files.wordpress.com/2012/10/postanowienia_sc485du.pdf
Dalej sąd wylicza kiedy zgromadzenie może zostać rozwiązane przez przedstawicieli organu gminy. “Jeżeli przebieg zgromadzenia zagraża życiu lub zdrowiu ludzi albo mieniu w znacznych rozmiarach, gdy narusza przepisy ustawy Prawo o Zgromadzeniach albo przypisy ustaw karnych, zaś poinformowany o tym Przewodniczący wzbrania się rozwiązać zgromadzenie” Jak podkreślono żadna z wymienionych sytuacji w przypadku protestu namiotowego na Rynku Głównym nie miała miejsca.

Również argument wysuwany przez miejskich urzędników, na czele z prezydentem Jackiem Majchrowskim, o “samorozwiązaniu” protestu ze względu na okresowo spadającą liczbę uczestników budzi poważne wątpliwości w ocenie sądu. “Nawet jeżeli liczba członków zgromadzenia spadnie poniżej liczby wymaganej dla rozwiązania zgromadzenia (jakkolwiek jest t o pojęcie nie “ustawowe”, ale doktrynalne) – konieczne jest ustalenie, że określona liczba uczestników odeszła z miejsca pikiety z zamiarem trwałego opuszczenia zgromadzenia. Przejściowe opuszczenie zgromadzenia [...] nie może być uznane za zaprzestanie w nim uczestniczenia a w konsekwencji przesądzać samorozwiązaniu zgromadzenia.”

Sąd polecił prokuraturze, ustalenie w jakich porach odbywało się licznie protestujących, przesłuchanie urzędników miejskich i policjantów zajmujących się liczeniem, a także uczestników protestu. Wszystko po to by ustalić czy opuszczający zgromadzenie robili to z zamiarem trwałego opuszczenia protestu czy przejściowo np. idąc do pracy, załatwiając swoje sprawy itp.

Argumentując decyzję o konieczności wszczęcia śledztwa podkreślono fundamentalną rolę prawa do swobodnego organizowania zgromadzeń. “Nie może być tak, że instrumentalne wykorzystanie liczby wymaganych uczestników zgromadzenia służy obejściu normy o możliwości jego rozwiązania lub nawet w celu szykanowania jego członków. Wolność zgromadzeń jest wolnością o charakterze konstytucyjnym. Bezprawne wpływanie na tok zgromadzenia osłabia zaufanie obywatela do państwa a w tym do władzy publicznej. Doprasza się wnikliwego rozpoznania sprawy i ustalenia czy nie doszło do naruszenia prawa.”

Cała treść postanowienia: http://fakrakow.files.wordpress.com/2012/10/postanowienia_sc485du.pdf

Warszawa: Jak przez pół roku unikać podwyżki cen biletów

Pasażerowie stołecznej komunikacji miejskiej nawet przez blisko pół roku mogą unikać podwyżki cen biletów, która wejdzie w życie 1 stycznia. Aby w ten sposób zaoszczędzić, trzeba wcześniej zakodować na karcie miejskiej dwa bilety 90-dniowe.

Jak wyjaśnił rzecznik ZTM Igor Krajnow na "pustą" kartę miejską można zakodować dwa bilety tego samego rodzaju i typu. Zaznaczył jednak, że przed zakodowaniem drugiego, pierwszy bilet musi być aktywowany. Dlatego też pasażerowie, którzy np. 31 grudnia zakodują na karcie dwa bilety 90-dniowe, przez blisko pół roku będą mogli jeździć komunikacją miejską po starych cenach. Na podstawie biletu kupionego przed 1 stycznia będzie można jeździć do 30 czerwca.

ZTM wyjaśnia także, że jeśli ktoś po 1 stycznia, będzie miał na karcie wciąż aktywny kontrakt np. 90-dniowy ze "starej" taryfy, będzie mógł na niej zakodować bilet 90-dniowy z nowej taryfy bez obawy utraty "starego" kontraktu. Drugi kontrakt zostanie aktywowany automatycznie po wygaśnięciu pierwszego. Jak zaznacza ZTM, ważne jednak by drugi kontrakt był tego samego rodzaju i typu co pierwszy.

W przeciwnym wypadku pierwszy, wciąż aktywny kontrakt, zostanie z karty usunięty, czyli np. jeśli posiadacz aktywnego biletu 30-dniowego ze "starej" taryfy zakoduje na niej bilet 90-dniowy z nowej, straci ten pierwszy bilet. Ponadto, w takiej sytuacji pasażerowi nie przysługuje zwrot pieniędzy za niewykorzystaną część biletu.

Od 1 stycznia jednorazowy bilet na przejazd komunikacją miejską w Warszawie zdrożeje z 3,60 zł do 4,40 zł, imienny bilet 30-dniowy z 90 zł do 100 zł, a 90-dniowy z 220 zł do 250 zł - przypomina w środę Zarząd Transportu Miejskiego.

Wielka Brytania: 150 tys. osób protestowało przeciwko cięciom. Anarchosyndykaliści zablokowali lokale

 Solidarity Federation

Ponad 150 tys. ludzi wzięło w sobotę w Londynie udział w marszu pod hasłem Future That Works zakończonego wiecem w Hyde Parku w celu zaprotestowania przeciwko rządowej polityce cięć. Marsz długości kilku kilometrów prowadzili młodzi bezrobotni.

W proteście brał udział także blok anarchistyczny, silniejszy niż na wcześniejszych marszach (przy jednoczesnym spadku liczby osób maszerujących w głównym bloku). Na Trafalgar Square, blok anarchistyczny zrobił "skok w bok", by przeprowadzić kilka akcji bezpośrednich w okolicach placu. W ramach kampanii prowadzonej przez Solidarity Federation przeciwko tzw. workfare zablokowano trzy okoliczne McDonaldy i lokal Armii Zbawienia korzystające z nieopłaconej pracy. Blok anarchistyczny zrezygnował także z obecności w Hyde Parku, nie chcąc słuchać bzdur wygadywanych przez polityków ("cięcia tak, ale nie za szybko" - jak powiedział Ed Miliband, szef opozycyjnej Partii Pracy).

Niezadowolenie ludzi pracy budzi ogłoszony w czerwcu 2010 r. dwuletni plan zamrożenia płac strefy budżetowej oraz cięć budżetowych, podyktowany dążeniem do zaoszczędzenia 3,3 mld funtów, który w listopadzie ub.r. został wydłużony o dwa lata przez ograniczenie skali podwyżek płac do 1 proc. rocznie. Dzięki temu rząd zaoszczędzi dalsze 1,1 mld funtów.

Na początku października minister finansów George Osborne ogłosił, że wydatki brytyjskiego rządu na świadczenia socjalne zmniejszą się dodatkowo o 10 mld funtów do roku budżetowego 2016/2017. W 2010 roku rząd ogłosił redukcję wydatków na ten cel o 18 mld funtów do 2015 roku. Z kolei premier David Cameron ostrzegł, że gorsze niż oczekiwano prognozy gospodarcze oznaczają więcej "bolesnych decyzji".

Moskwa: Pierwsze zwycięstwo w walce o szpitale


Jak informują rosyjscy anarchosyndykaliści z KRAS Szpital Dziecięcy nr 12 wznowił pracę. Zaczął z powrotem przyjmować dzieci. Do pełnego sukcesu w walce przeciwko cięciom w służbie zdrowia jeszcze daleko niemniej jednak wznowienie pracy tego szpitala z całą pewnością jest zasługą nagłośnienia sprawy.

Gratulujemy uczestnikom walk o szpital jednocześnie prosząc ich o zachowanie czujności. Doświadczenie pokazuje, że nigdy nie należy rezygnować z opozycji do państwa i walki z kapitałem dla naszej ludzkiej godności i życia.

Nie wiadomo jakie są rzeczywiste dalsze działania ze strony władz.

Ateny: anarchiści włamują się i demolują lokal Złotego Świtu

Atak miał miejsce 6 października 2012 w ateńskiej dzielnicy Alimos. Zamaskowani antyfaszyści włamali się do jednego z lokali neonazistowskiej partii „Złoty Świt”, niszcząc znajdujący się tam sprzęt i pozostawiając anarchistyczne graffiti. Był to kolejny atak z całej serii kontrofensywnych działań greckich antyautorytarystów, wymierzonych w neonazistów i powiązaną z nimi policję.

Video z akcji:
http://www.youtube.com/watch?v=qrA7UhKodYQ

Relacja z poznańskiej demonstracji w obronie lokatorów

 Kamienica, która już dwa lata stoi pusta

Dziś po godz. 13 rozpoczęła się demonstracja w obronie lokatorów, o której pisaliśmy tutaj: http://cia.media.pl/poznan_demonstracja_lokatorska

Ponad 200 osób maszerowało ulicami jednej z dzielnic - Łazarza. Przy ulicy Stolarskiej 2, gdzie rozpoczęła się demonstracja przemawiali lokatorzy i aktywiści. Po 13 rozpoczął się przemarsz. Skandowano m.in. hasła "Lokatorzy to nie towar!" , "Eksmisje stop!" , "Śruba przykręcony, a lokator wyzwolony!" . Mówiono o sytuacji mieszkaniowej. Lokatorzy kolejno mijanych kamienic z zaciekawieniem przypatrywali się pochodowi, wielu przyjaźnie machało. Rozdawano ulotki informacyjne.

Niektórzy ludzie skorzystali z zaproszeń demonstrantów, którzy wołali "Chodźcie z nami!". Skandowano "Wolność, równość, pomoc wzajemna!". Na ul. Kanałowej przemawiała lokatorka, która zmuszona była opuścić lokal półtora tygodnia temu - nie wytrzymała. Ostrzegano przed czyścicielami, bardzo wielu ludzi z okien z zaciekawieniem przysłuchiwało się. Mówiono o antyspołecznej polityce rządu.

Krzyczano "Najpierw ludzie,potem zyski!" , "Nie zaciskaj pasa, zaciśnij pięść!". Na skrzyżowaniu ulic Strusia i Małeckiego przemawiała kolejna lokatorka. Opowiadała o tym, jak Śruba odłączył im wodę, gaz, kanalizacje itd. Demolował klatkę schodową - zmusił ją do wyprowadzenia się wraz z kilkuletnim dzieckiem. Nie wytrzymała przywołania do siebie tych strasznych wspomnień - nie mogła dalej przemawiać. Aktywiści mówili o milionach zł., które zainwestowano w organizację EURO podczas fatalnej sytuacji mieszkaniowej, gdzie brakuje mieszkań, a czynsze są podnoszone. "Więcej mieszkań, nie stadionów!" - skandowano. Na Rynku Łazarskim podziękowano WSL ( Wielkopolskiemu Stowarzyszeniu Lokatorów) i Rozbratowi wręczając upominek. Zwrócono uwagę na ilość pustostanów w Poznaniu, które niszczeją, a tymczasem ludzie nie mają gdzie mieszkać. "Puste domy umierają".

Skrytykowano wysyłanie ludzi do kontenerów socjalnych. Na ul. Niegolewskich eksmitowana lokatorka mówiła: "Nie mogę uwierzyć w takie bezprawie. Wierzyłam, że miasto z prokuraturą coś zrobią. Ja i większość lokatorów mieszkaliśmy tam całe życie. Wszyscy płaciliśmy regularnie czynsz. Obrażano nas wyzywając od meneli i pijaków" - opisując proces przejmowania jednej z kamienic i pozbywania się lokatorów. Przechodziliśmy ulicą Matejki, gdzie mijaliśmy budynek, z którego pozbyto się mieszkańców. Już kilka lat stoi pusty. Przechodząc obok jednego z poznańskich żłobków mówiono o sytuacji, jaka ma teraz miejsce w tych placówkach. Tłumaczono, iż rządzący robią wszystko, aby napuszczać ludzi nawzajem na siebie w myśl zasady "Dziel i rządź". Krytykowano ZKZL. "Pucek do kontenera!" - krzyczano. Ostrzegano przed firmą znajdującą sie na ul. Matejki 55. Skandowano "Neo bank - neo gang".

Zakończenie trasy przemarszu miało miejsce pod siedzibą ZKZL przy ul.Matejki 57, gdzie dzielni "stróże porządku" pilnowali wejścia do budynku. Ludzie krzyczeli "Wstydźcie się". Jedna z lokatorek mowiła "Mamy tylko siebie". Przemawiał także mieszkaniec ul. Stolarskiej, mowiąc m.in. "Zrobię wszystko, żeby moja córka wyjechała z tego kraju. [...] Jeżeli prawo jest takie do dupy, to zmieńmy prawo!" Zgromadzeni skandowali"Władza precz!". Pod koniec przemawiał uczestnik, który jeszcze raz przywołał temat pustostanów. Mówił też, ze kiedy lokatorzy są terroryzowani, policja jest bierna, a kiedy ludzie chcą zagospodarować niszczejący budynek - wysyła się oddziały szturmowe z długą bronią (http://cia.media.pl/policja_pacyfikuje_nowy_sklot_w_poznaniu). Organizatorzy podziękowali za udział jednocześnie zapowiadając, że nie jest to ostatni protest. Podczas protestu było widać sporo czarno - czerwonych i kilka czarnych flag.

Solidarność naszą bronią!

poniedziałek, 15 października 2012

IMIGRANCI Z SOMALI W AMSTERDAMIE.

Wczoraj dowiedzielismy sie, ze w centrum dzielnicy OSDORP w Amsterdamie przebywaja uchodzcy z krajow afrykanskich objetych wojna i przesladowaniami. Spodziewalismy sie kilku rodzin(okolo 25 osob), przygotowalismy dla nich cieple jedzenie karimaty itp... Kiedy dojechalismy na miejsce okazalo sie, ze 65 osob mieszka w namiotach wojskowych od 3 miesiecy, bez wody, pradu i ogrzewania.
Jedyna pomoc w postaci jedzenia, cieplej herbaty, odziezy, kolder jest dostarczana od lo

kalnej spolecznosci(sasiedzi).
"WLADZA" nie zrobila NIC do tej pory aby zmienic ich sytuacje. Policja bacznie partoluje teren obozowiska, kiedy ludzie proboja rozpalic ogien w beczkach, policja wkracza i zabrania nawet zapalania malych swieczek w namiotach tlumaczac to "ZAGROZENIEM POZARU".

Powody pozostawania ich w tym miejscu staly sie dla nas jasne po rozmowie z Tulu, mlodym mezczyzna z Etiopi., Opowiedzial nam ich historie. Wszyscy ludzie ktorzy tam przebywaja uciekli z krajow objetych wojna i przekraczali granice bez zadnych dokumentow, az dotarli do Holandii liczac na azyl. Okazalo sie, ze holenderski rzad najchetniej przeniosl by ich do osrodka z ktoreo zostana -------- DEPORTOWANI, PRZETRANSPORTOWANI DO WIEZIENIA OCZEKUJAC NA WYKONANIE KARY SMIERCI!!!!!! -----------

Tulu i reszta ludzi przebywajacych w obozie zdaja sobie sprawe, ze jezeli uda sie ich rozproszyc, rozdzielic i przeniesc do osobnych miejsc ich szanse na otrzymanie PASZPORTU beda ZADNE!
WŁADZE I POLICJA CHCA ICH STAMTĄD WYRZUCIĆ! Obrali strategie" nie robimy nic, czekamy az sami sobie pojda, zmarzna, zaczna chorowac..."

Jezeli problem zniknie z ulicy, a sprawa ucichnie nie osiagniemy NIC. Teraz chcemy zrobic wszystko zeby mieszkanie w namiotach stalo sie dla nich jak najbardziej znosne a przedewszystkim CIEPLE!

NASZ CEL: POMOC W OTRZYMANIU PASZPORTOW!
NASZA Strategia dzialania jest nastepujaca:


Przede wszystkim prosimy was o rozpowszechnianie informacji. Dorazna pomoc organizujemy na miejscu w Amsterdamie i okolicznych miastach. Pozostajemy w stalym kontakcie z prawnikiem, kotory specjalizuje sie w prawie miedzynarodowym i obronie praw czlowieka. Zalezy nam zeby w Polsce ludzie wiedzieli o tym co tu sie dzieje i wspierali nas swoim protestem. Chcemy was uczulic, ze to nie sa sceny z wiadomosci przedstawiane przez obcych ludzi w politycznie poprawny sposob, to my wasi znajomi jestesmy TU I TERAZ i chcemu cos zmienic. O rozwoju spraw i potrzebach tych ludzi bedziemy was informowac na bierzaco.

Na pozegnanie Tulu powiedzial nam: " Jestem w stanie zrobic wszystko bo nie mam juz nic do stracenia."

Postarajmy sie wiec zrobic wszystko bo my naprawde nie mamy nic do stracenia.

JEST WIELE SPOSOBOW POMOCY NAWET NA ODLEGLOSC, ZASTANOW SIE JAKI MOZE BYC TWOJ WKLAD W ROZWIAZANIU TEJ SYTUACJI. PISZCIE, PYTAJCIE.

KOPIUJCIE, ZAPRASZAJCIE ZNAJOMYCH DO WYDARZENIA, TRZEBA TO ROZPOWSZECHNIĆ ABY ZWIĘKSZYĆ SZANSE NA POMOC!

Dołącz do akcji na fejsbuku:
http://www.facebook.com/events/298970950217846/permalink/299034130211528/

Przepraszam za brak polskich znakow. Gosia

czwartek, 11 października 2012

12 października - Dzień Solidarności z Tubylczymi/Pierwszymi Narodami Ameryki

Dzień Solidarności z Tubylczymi/Pierwszymi Narodami Ameryki
12 października 1492 – 12 października 2012

Indianie powiadają, że to 520 lat holokaustu….

Dzień Solidarności z Tubylczymi/Pierwszymi Amerykanami
Mija 520 lat od czasu pierwszego kontaktu Tubylczych Amerykanów z przybyszami z wyłaniającej się ze średniowiecza, Europy…. Targana wojnami, zepsuciem, chorobami i głodem Europa, pogrążona w ciemnościach wieków….

Dzień Solidarności z Tubylczymi/Pierwszymi Narodami Ameryki
12 października 1492 – 12 października 2012


Warszawa, Plac Zamkowy, godz. 15-20

12go października 2012 roku w Warszawie na Placu Zamkowym od godz. 17:30, odbędzie się happening z okazji 520 rocznicy kontaktu Pierwszych Narodów Ameryki z przybyszami z Europy. Wydarzenie to przeszło do historii Europy pod nazwą „odkrycia Ameryki”, choć dla ludów tubylczych ma ono znaczenie symboliczne, a często bardzo tragiczne.

Współczesna aranżacja historycznych wydarzeń przedstawi w wielkim skrócie 520 lat udokumentowanych relacji pomiędzy dwoma zupełnie innymi światami. Historyczne bitwy, przywódcy indiańscy i amerykańscy, obalanie stereotypów, niezwykłe relacje pogranicza Dzikiego Do Dziś Zachodu; największy z indiańskich problemów – cywilizacja Zachodu; nastrój tajemniczości i indiański obrzęd….

Zachwycasz się indiańską muzyką, w młodości byłeś dzielnym Indianinem lub piękną Pocahontas, ważne są dla Ciebie indiańskie wartości i Matka Ziemia? Zajadasz się chipsami, kroisz na kanapkę pomidora popijając kakao? Od 520 lat to my, Europejczycy, czerpiemy z indiańskich kultur.

12 października dajmy wyraz naszej wdzięczności za to wszystko, co ONI ofiarowali nam.

Ramowy program wydarzenia:

15-20 – akcja ulotkowa na Placu Zamkowym

Od 17:30 - ceremonia odymiania szałwią
oficjalne powitanie uczestników happeningu
inscenizacja pierwszego kontaktu Amerykanów z Europejczykami
520 lat relacji amerykańsko-europejskich
współczesne problemy indiańskie
„Honor the First Nations” – Krąg Pamięci*

Na wydarzenie zapraszają:
Dariusz Robert Kachlak oraz Jacek Piętka (Polskie Stowarzyszenie i Polski Ruch Przyjaciół Indian)
Goście i współorganizatorzy: Amnesty International Polska; Warszawska Drużyna Lacrosse GROM
*Choć dla Europejczyków „odkrycie Ameryki” było świętem, dla Indian stało się pasmem często tragicznych wydarzeń. Dlatego też prosimy o przyjście w stonowanych kolorach oraz przyniesienie zniczy.

Dariusz R. Kachlak 691326312 mail:  dariusz@indianie.eco.pl; Jacek Piętka 608 834 594

wtorek, 9 października 2012

Shell przegrał sprawę w sądzie w Amsterdamie

DOSKONAŁA WIADOMOŚĆ! Shell przegrał sprawę w sądzie w Amsterdamie, w której próbował nam zabronić pokojowych akcji, w których mówiliśmy o planach koncernu, dotyczących niezwykle niebezpiecznych wierceń w Arktyce. Sędzie jednoznacznie stanął w obronie wolności słowa i demokracji!

Takimi wiadomościami uwielbiamy się dzielić. Nie można nas zakneblować, nie zrobi tego nawet ogromny koncern naftowy. Jest nas ponad dwa miliony osob! Dołącz do nas i namawiaj znajomych: http://uratujarktyke.pl/


poniedziałek, 8 października 2012

Elektrownię w Gąskach "trzeba sobie odpuścić"


Zdaniem wicepremiera Waldemara Pawlaka lokalizację elektrowni jądrowej w Gąskach „trzeba będzie chyba sobie odpuścić”. W jego opinii lokalizację tą wskazano zbyt pochopnie – bez uzgodnień z lokalną społecznością.
W lutym br. w gminie Mielno przeprowadzono referendum w sprawie lokalizacji elektrowni. Przy frekwencji wynoszącej 57 proc. aż 94 proc. mieszkańców opowiedziało się przeciw takiej inwestycji.

„PGE trochę zbyt pochopnie przedstawiło trzy propozycje, bez uzgodnienia jeśli chodzi o słynne Gąski. Tam ludzie się zbuntowali i tam już chyba trzeba sobie odpuścić” – powiedział minister gospodarki Waldemar Pawlak.

Podkreśli, że przy wyborze miejsca, w którym ma powstać elektrownia atomowa, bardzo ważna jest komunikacja między inwestorem a lokalną społecznością. Jak powiedział, w przypadku Gąsek „nastąpiły błędy” w tej komunikacji. „Tam trudno byłoby zawrócić teraz” – powiedział Pawlak.

Według planów rządu ostateczna decyzja co do lokalizacji elektrowni jądrowej ma zapaść do końca 2013 r.

NL:Nijmegen ewikcja sklotu



150 policjantow w tym 70 agentow do tlumienia zamieszek i helikkopter, brało udzial w ewikcji skłotu w holenderskim miescie Nijmegen.
Potym jak w ostatni czwartek grupa okolo 30-50 sklotrsow zabarykadowała sie w budynku by nie dopuscic do przejecia budynku przez wlasciciela ktory chcial oddac go w rece anty-kraak (anty-squat) company. wg jego planu bubynek miał zostac pusty(..) a rola antykraak miala polegac na dogladaniau posesji od czasu do czasu.

wtorek rano policja w sile 150 agentow dokonala ewikcji, aresztowano okolo 10 osob ktore w trybie przyspieszonym w piatek stana przed sadem..
Policja mowi tez o kosztach ktore beda musieli poniesc ktore wstepnie szacowane sa na okolo 1 000 000 euro ( 1 milion euro) jednak jak sie wydaje to tylko propagandowe mrzonki by odstraszyc potencjalnych sympatykow ruchu skłoterskiego. suma jest nie realna do zaplaty poza tym od poczatku anty-kraak ban (1 pazdziernik 2010) kary za nielegalna okupacje i ewikcje wygladaja smiesznie ( przewaznie jest to okolo 20-50 godzin pracy dla miasta.

Budynek znajduje sie w centrum miasta w dzielnicy ktora w latach 80 byla miejscem jednych z najciezszych zamieszk w obronie okupowanych miejsc.
W budynku zamieszkiwalo okolo 30 osob, głownie studentow.

KRAKEN GAAT DOOR!!!!!!!!!!!!!!!!!
SQUATING BEDZIE KONTYNUOWANY!!!!!!!

video z ewikcji

 http://www.youtube.com/watch?v=9919sdcDdS4


VIDEO Z 1981 ROKU

 http://www.youtube.com/watch?v=Zhfe_nVTXrc

polecam od 02;47

Dlaczego 11 listopada warto spędzić na ulicach

W ostatnich dnia na Centrum Informacji Anarchistycznej ukazało się kilka tekstów krytykujących Koalicję Antyfaszystowską oraz, w niektórych przypadkach, nawołujących do zrezygnowania z jakiejkolwiek aktywności w dniu 11 listopada. Osobiście uważam, że istnieją poważne przesłanki, by twierdzić, iż są to po prostu nacjonalistyczne prowokacje. Aczkolwiek jako stały czytelnik CIA ufam też, że redaktorzy wiedzą co robią dopuszczając do ich publikacji. Jeśli jednak założymy, że są to głosy z antyfaszystowskiego środowiska, sytuacja jest o wiele gorsza. Oznacza to bowiem, że część z nas przejęła retorykę narzuconą w ubiegłym roku przez mainstreamowe i prawicowe media.

Celem tego tekstu nie jest wskazywanie winnych dlaczego tak się stało – zapewne wina leży częściowo w działaniach Porozumienia 11 Listopada, które, przytłoczone medialną dominacją prawicy, nie zdołało klarownie sformułować swojego przekazu i wyjaśnić wszelkich wątpliwości co do wydarzeń z ubiegłego roku. Jednak brak jasnej wizji ruchu nie zwalnia to antyfaszystów i antyfaszystek od samodzielnej refleksji, analizy sytuacji i wyciągnięcia wniosków. Skoro na razie jedynym wnioskiem wydaje się być wskazywanie na rzekomo (neo)liberalny charakter Koalicji Antyfaszystowskiej, pozostaje chyba tylko czekać, aż czytelnicy CIA zaczną nadsyłać teksty oskarżające niemiecką Antifę o napaść na kombatantów. Dlatego chciałbym zadać kłam kilku poważnym mitom, które narosły wokół Porozumienia 11 Listopada i wyjaśnić dlaczego tegoroczne święto niepodległości spędzę naprzeciw neofaszystowskiego marszu. Dla wyjaśnienia dodam, że jest tylko prywatna opinia i wielu punktach może rozbiegać się z oficjalnym stanowiskiem Porozumienia. Jednak jako uczestnik wielu antyfaszystowskich blokad, nie mogę dłużej spokojnie patrzeć jak część antyfaszystów powtarza bajki wykreowane przez skrajną prawicę i wierzę, że wynikają one ze zwykłej niewiedzy.

Mit nr 1 – Porozumienie 11 Listopada reprezentuje dyskurs (neo)liberalny

By podważyć tą krzywdzącą opinię warto zajrzeć do składu Koalicji, by ujrzeć w nim szereg grup anarchistycznych, lewicowych, związków zawodowych, fundacji przeciw wykluczeniu ekonomicznemu etc. Ktoś powie, że to jeszcze niczego nie oznacza i ma dużo racji. Rzeczywiście, w ubiegłym roku protest został zdominowany przez tzw. Kolorową Niepodległą, która miała przekaz czysto kulturowy, antydyskryminacyjny i nie skupiała się na prawach socjalnych, którym faszyzm zagraża, być może w pierwszej kolejności. Jednak ten fakt nie oznacza, że było to zamierzone. Jak widział każdy uczestnik 11.11.11, wydarzenie miało składać się z dwóch części – blokady, przyciągającej radykalnych antyfaszystów oraz wspomnianej powyżej imprezy ze znanymi osobami, gdzie miejsce dla siebie znalazłyby osoby niemające doświadczenia w ostrych protestach, obawiające się przemocy nacjonalistów lub po prostu nie uznające przemocy, nawet biernej. Jednak z powodu trwających od rana ataków sił policyjnych, faszystów i kibiców, znaczna część radykalnych działaczy nie zdołała dostać się na miejsce, więc większość zgromadzonych stanowiły osoby nie przygotowane i nie chcące konfrontacji.

Siłą rzeczy, prasa i telewizja również skupiły się na tym, co działo się na głośnej i kolorowej platformie, takimi prawami rządzą się media i wszelkim niezadowolonym należałoby odpowiedzieć „deal with it”. Ale to, że o czymś trąbią na ekranie niczego nie przesądza. Na blokadzie były organizacje z hasłami pro-pracowniczymi i antykapitalistycznymi i nikt ich stamtąd nie przeganiał. Błędem było rzeczywiście nie wprowadzenie ich na platformę, ale jak już zostało powiedziane, wynikało to z braku technicznych możliwości związanych z nie dotarciem na blokadę wielu osób i własnego sprzętu nagłośnieniowego. W tym roku błąd ten zostanie zapewne naprawiony. W swoim pierwszym oświadczeniu Porozumienie 11 Listopada pisze zarówno o walce z wykluczeniem z powodów kulturowych, jak też materialnych.

Mit nr 2 – Liberałowie nie mogą protestować przeciwko faszyzmowi

Mam nadzieję, że powyższy fragment choć trochę rozjaśnił, dlaczego w mediach było słychać głównie o „Kolorowej”, a niewiele o blokadzie. Jednak wśród anarchistów nie brakuje osób wskazujących, że sam pomysł koalicji z tzw. „liberałami” jest taktycznym błędem. Wynika to z twierdzenia, iż w ostatecznym rozrachunku faszyzm jest ostatnim kołem ratunkowym kapitalizmu, a czasem jedną z najwyższych faz jego rozwoju. Jestem skłonny zgodzić się z tym stanowiskiem. Ponownie trzeba jednak wyjaśnić sobie kilka kwestii.

Po pierwsze, środowiska uznawane często przez anarchistów za kapitalistyczne, nie są wcale apologetami kapitalizmu, tylko zwyczajnie go nie kwestionują, jak zdecydowana większość społeczeństwa. Nie możemy wymagać, by każdy przeciwnik faszyzmu był klasowo uświadomionym antykapitalistą, bo to zakrawa o ideologiczną cenzurę. Ze strategicznego punktu widzenia, lepiej zjednoczyć się w antyfaszystowskim sprzeciwie z tymi, z którymi nam nie po drodze i forsować w ramach koalicji swoje ekonomiczne tłumaczenie fundamentów faszyzmu niż zamknąć się w czarno-czerwonym getcie i ograniczyć do zera szansę przepływ idei. Po drugie, nie można zapominać o pojęciu „mniejszego zła”. Jest zasadnicza różnica pomiędzy najbardziej fikcyjną demokracją parlamentarną, a totalitaryzmem, pomiędzy sporadycznymi represjami, a wywózkami do obozów, pomiędzy najbardziej bezwzględnym wyścigiem szczurów, a planowaną eksterminacją. Jeśli ktoś tych różnic nie dostrzega, wykazuje się najwyższą ignorancją. Na co dzień możemy ze wszystkich stron bombardować fikcję demokracji rynkowej, ale w obliczu zagrożenia faszyzmem, rozsądnym działaniem jest zawieszenie podziałów i wyeliminowanie największego dla społeczeństwa zagrożenia, brunatnej wizji silnego, zunifikowanego państwa „prawdziwych Polaków-katolików”, forsowanej przez Młodzież Wszechpolską i ONR, a pod ich skrzydłami również przez Autonomistów i neonazistowskie bojówki.

Stanie w jednym szeregu ze znienawidzonymi liberałami nie musi oznaczać, że akceptujemy ich wizję rzeczywistości, cała sztuka w odpowiednim wyważeniu akcentów. Na pewno wiele nie zwojujemy obrażając się święcie na nieczyste ideologie. Warto spojrzeć na przykład niemiecki, gdzie silny i radykalny ruch antyfaszystowski nie widzi problemu w organizowaniu wspólnych blokad z szerokim frontem lewicy, a nawet prawicy. Dzięki temu jest w stanie narzucić mainstreamowi antyfaszystowską retorykę, ograniczyć aktywność faszystów i prowadzić owocną działalność na froncie społecznym.

Mit nr 3 – Porozumienie 11 Listopada działa na pasku Gazety Wyborczej i TVNu

Trzeba przyznać, że w 2010 roku to stołeczna Gazeta Wyborcza zapraszała do udziału w blokadzie i wygwizdania faszystów. Jednak tu kończą się dowody na rzekomą zależność Koalicji od neoliberalnych mediów. Zastanawia mnie czego oczekują krytycy rzekomej współpracy z GazWybem, publicznego oświadczenia Porozumienia, że nie jest finansowane przez Michnika? Samobójczego odcięcia się od jakiegokolwiek mainstreamu? Być może. Jednak nawet te wybujane żądania są nieaktualne, bo ani Gazeta Wyborcza ani TVN ani inne „liberalne” media nie wspierają działalności antyfaszystów, a nawet dominuje w nich negatywny wizerunek blokady. Po ostatnim roku została ona błędnie ukazana jako starcie dwóch ekstremów. Dwa lata wcześniej, po spontanicznej blokadzie Marszu Niepodległości, Gazeta Wyborcza opublikowała teksty nawołujące do „wygwizdania” Antify i oskarżające ją o tchórzostwo, co oczywiście było szczytem ignorancji, gdyż gdyby nie aktywność bojowych antyfaszystów, redaktorzy Gazety mogliby nie opuścić blokady w całości.

Sami neofaszyści, ubolewający jak bardzo są prześladowani, funkcjonują tylko dzięki poparciu masowych mediów, jak Rzeczpospolita, Uważam Rze czy Gość Niedzielny, które zawodowo zajmują się fałszowaniem rzeczywistości. Nie przeszkadza im to w ciągłych prowokacjach i zajmowaniu anarchistów bajkami o rzekomej współpracy z Wyborczą.

Mit nr 4 – Porozumienie 11 Listopada jest ciągle przeciw, ale nic nie proponuje w zamian

Jak zostało wcześniej powiedziane, dla wielu wolnościowych organizacji uczestnictwo w Porozumieniu 11 Listopada jest wyborem mniejszego zła, logiczną kalkulacją, że lepiej budować szeroki front antyfaszystowski, nawet z klasowymi wrogami, niż w swoich małych sektach zwalczać coraz potężniejszy i bardziej masowy ruch nacjonalistyczny. Taki stan rzeczy wymaga pewnym poświęceń, a należy do nich zawieszenie części swoich haseł, by zjednoczyć się w antyfaszystowskim sprzeciwie. Stworzenie ruchu skupiającego tak szeroki przekrój grup, od tych zajmujących się prawami zwierząt po związki zawodowe, jest samo w sobie pozytywne.

Sam sprzeciw wobec faszyzmu jest afirmacją wielu cennych wartości, które faszyzm tłumi. Tworzenie dodatkowej nadbudowy ideologicznej, szczegółowego programu „za czymś”, w przypadku tak zróżnicowanej koalicji jak Porozumienie 11 Listopada mogłoby być tylko destruktywne, gdyż w wielu kwestiach koalicjanci nigdy się nie zgodzą. Nie wolno jednak zapominać, że antyfaszyzm jest sam w sobie pozytywnym programem i afirmacją wielu cennych wartości, które nacjonalizm i neofaszyzm wyklucza. 11 listopada najważniejsze jest wyrażenie sprzeciwu, pokazanie, że mimo niezliczonych różnic wewnętrznych, nigdy nie będzie zgody na prześladowania za kolor skóry, orientację seksualną, miejsce urodzenia czy religię. Na własny, szczegółowy, pozytywny program mamy pozostałe 364 dni w roku.

Mit nr 5 – Politycy na blokadach przynoszą tylko szkodę

Czasem warto opuścić okowy ideologii, by spojrzeć na sprawę pragmatycznie. Porozumienie 11 Listopada zrobiło wszystko, by nie dopuścić, aby blokady były miejscem promocji polityki parlamentarnej. Jego statut mówi o zakazie przyjmowania partii politycznych, na protestach obowiązuje zasada no logo, nawet na Facebooku kasowane są posty młodzieżówek partyjnych. Pozostaje tylko rozważyć zakaz przychodzenia polityków na blokady, ale to dość wątpliwe rozwiązanie. Po pierwsze, wracamy do dylematu opisanego w punkcie „Mit nr 2”, a mianowicie o tym, że jako anarchiści nie możemy stwarzać monopolu na działalność antyfaszystowską. Tysiące ludzi chcących zablokować faszystów popiera jakieś partie i oddaje na nie swój głos. Blokada nie jest miejscem na dyskusje czy głosowanie jest naiwne czy nie. Te tysiące ludzi mogłoby poczuć się zniesmaczonymi gdybyśmy fizycznie oddelegowali politycznych celebrytów z miejsca protestu.

Ponadto, ich obecność jest czysto praktyczna. Wiadomo, że antyfaszyści muszą zmagać się zarówno z atakami narodowców, jak też sił policyjnych. Tymczasem w sytuacji, gdy w pobliżu stoją ludzie władzy, jednego wroga mamy z głowy, gdyż siły nieporządku zastanowią się kilka razy zanim wypuszczą na nas gaz łzawiący czy potraktują pałami. Możemy więc wykorzystać to do skuteczniejszego radzenia sobie z głównymi bohaterami tego dnia. Każdy, kto kiedykolwiek brał udział przy organizowaniu masowych protestów, wie, że jedną z kluczowych kwestii jest zapewnienie uczestnikom bezpieczeństwa, szczególnie gdy mają to być tzw. „normalsi”, nie wiedzący jak zachować się w przypadku ataku policji czy faszystów. Zapraszając ich do tak ryzykownego działania jak blokada czy demonstracja naprzeciw kilku tysięcom agresywnych bojówkarzy, pośrednio bierzemy na siebie odpowiedzialność za ich zdrowie i życie. Jestem pewny, że nadejdzie taki dzień, gdy własnymi siłami będziemy w stanie zapewnić im ochronę. Na razie jednak możemy chronić tylko własne grupy, a bezpieczeństwo tysięcy ludzi „z zewnątrz” w dużej mierze zapewnia obecność polityków, co nie oznacza, że w jakiejkolwiek mierze ich popieramy.

Mit nr 6 – Gdyby nie blokady, o Marszu Niepodległości nikt by nie usłyszał

To jeden z najbardziej naiwnych mitów, od 2008 rok powielany również przez media głównego nurtu. By go wyjaśnić, trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie, co przyczyniło się do nagłego wzrostu popularności neofaszystów. Blokady na pewno ich rozwścieczyły, na pewno wpłynęły na zmianę ich taktyki, ale znacznym uproszczeniem jest twierdzenie, że wpłynęły na rozrost ich ruchu. Po jego stłamszeniu przez bojowych antyfaszystów w latach 90, aż do roku 2011 był on marginalny. Jednak rok wcześniej doszło do szeregu nieprzewidzianych wydarzeń, które faszyści bezwzględnie wykorzystali.

Po pierwsze, umocnił się trwający od 2008 roku kryzys gospodarczy. Coraz więcej ekonomistów, jak również media, zaczęło informować o możliwym załamaniu, nadchodzącym bezrobociu, spadających obligacjach etc. Perspektywa nędzy zawsze spycha społeczeństwo w stronę radykalizmów. Ktoś może spytać, dlaczego w takim razie ludzie nie wybrali radykalizmów lewicowych, tylko prawicowe. Pomijając ultrakatolicką retorykę kraju, jakim jest Polska, nie stało się tak dlatego, że w tym samym czasie doszło do innego nieprzewidzianego zdarzenia, a mianowicie tzw. „katastrofy smoleńskiej”. By dobrze wykorzystać kryzys trzeba wskazać winnych. Nacjonaliści zaczęli wskazywać na rząd Platformy Obywatelskiej, co doskonale wpisało się w teorie spiskowe powstałego właśnie ruchu smoleńskiego. Oba środowiska, wcześniej słabo lub wcale ze sobą związane, wpadły w sobie w ramiona, gdyż uzyskały wspólnego wroga. W międzyczasie, chcąc ratować nadszarpnięty wizerunek, premier wydał wojnę kibicom piłkarskim. Była to prawdopodobnie jedna z najbardziej fatalnych decyzji w jego rządach, gdyż zepchnęła wielotysięczne masy fanów futbolu prosto w ramiona nacjonalistów, którzy mieli już gotową retorykę antyrządową. Wystarczyło włączyć się w protesty, dodrukować krzyże celtyckie obok herbów klubowych, wprowadzić na trybuny propagandowe gazetki w stylu Drogi Legionisty i gotowe. W ciągu kilku miesięcy środowisko zainteresowane zabawą i ustawkami zmieniło się w nacjonalistyczną armię na zawołanie. Oczywiście nie bez znaczenia pozostaje tu powstanie nieco wcześniej Autonomicznych Nacjonalistów, czyli nowego odłamu ruchu narodowego. W przeciwieństwie do starszych braci z ONRu, nie skupia się on na krytyce narkotyków, promuje własną scenę rapową, „wyluzowany” styl ubierania, graffiti etc. Kibicom o wiele łatwiej było identyfikować się z nimi niż sztywnymi, smutnymi panami w mundurkach, którzy jeszcze do niedawna organizowali kontry wobec Marszu Wyzwolenia Konopi.

Podsumowując, same blokady miały nikły udział w nagłym wzroście popularności narodowców. To prawda, że znaczna część kibiców mobilizuje się po to, by „napierdalać lewaków”, ale gdyby nie stadionowa ofensywa rządu i kampania propagandowa Autonomicznych Nacjonalistów, nigdy nie byliby zainteresowani marnowaniem 11 listopada na podróże do stolicy. Poza tym, nie trzeba być kibicem, by znać specyfikę tego środowiska – a jest ona taka, że wśród najciekawszych rozrywek uplasowuje „zadymę”, a to czy będzie to zadyma przeciwko „komuchom”, „ruskim” czy psom, nie odgrywa większego znaczenia. Dopóki Marsz Niepodległości daje im obietnicę zadymy, dopóki będą brali w nim udział. Być może rozsądnie byłoby więc zrezygnować z blokowania, by bywalcy stadionów poczuli się rozczarowani, że tym razem nie ma na co liczyć?

Mit nr 7 – Porozumienie 11 Listopada poniosło porażkę

Takie wnioskowanie bierze się z faktu, że liczebność blokady spadła w porównaniu do 2010 roku, podczas gdy neofaszystowski marsz zwiększył się wielokrotnie i przyciąga kilkanaście tysięcy ludzi. To wszystko prawda, ale znowu wymaga szerszego spojrzenia na sytuację, a nie bezmyślnego podawania cyferek. Po pierwsze, jak zostało wspomniane w poprzednim akapicie, na wzrost popularności nacjonalistów wpłynął szereg zbiegów okoliczności, które zaskoczyły ich samych, ale które skrzętnie wykorzystali. Być może prawdą jest, że Koalicja Antyfaszystowska nie zareagowała na czas lub, że reagowała skutecznie, ale nie można głosić, że jest jej porażką coś, na co miała nikły wpływ.

Po drugie, w zeszłym roku na blokadzie pojawiło się dwa tysiące ludzi. W porównaniu do Marszu Niepodległości ta liczba wydaje się mała, ale gdy tylko weźmiemy pod uwagę brak jakiegokolwiek poparcia w mediach (podczas gdy przeciwnicy reklamowali swoje wydarzenie na miesiąc wcześniej w wielonakładowej, ogólnopolskiej prasie), a wręcz atmosferę paranoi wytworzoną przez telewizję, gdy weźmiemy pod uwagę jawne groźby pobicia i śmierci ze strony nacjonalistów, gdy weźmiemy pod uwagę policyjne represje, zatrzymania i paraliż miasta, gdy weźmiemy to wszystko pod uwagę, dojdziemy do wniosku, że 2 tysiące wcale nie było małą liczbą.

Jest duża szansa, że w tym roku, kiedy forma akcji zapowiada się inaczej, będzie nas więcej. Stanie się tak jednak tylko wtedy, kiedy sprzeciw wobec faszyzmu nadal będziemy wyrażali solidarnie, nie dając się nabierać na internetowe prowokacje nacjonalistów i nie rzucając bezrefleksyjnie oskarżeń, wobec tych, którzy próbują coś robić.

Warszawa: Zablokowana eksmisja na bruk rodziny z 4-letnią córką


Działacze lokatorscy zablokowali dziś kolejną eksmisję na bruk. Komornik Aleksander Pardus na polecenie burmistrza Dzielnicy Warszawa Praga Południe chciał eksmitować do noclegowni młode małżeństwo wraz z 4-letnią córką Sandrą z mieszkania na ul. Nasielskiej. Determinacji komornika nie zmienił fakt, że wskazana noclegownia wydała na piśmie oświadczenie, że nie przyjmuje pod swój dach osób małoletnich. Miała to być zatem eksmisja na bruk.

Kancelaria Sprawiedliwości Społecznej złożyła w tej sprawie skargę do sądu, jednak przewodnicząca I wydziału cywilnego na Pradze Południe odmówiła, argumentując: "i sąd miałby zrezygnować z procedury tylko dlatego, że jakieś dziecko ma się znaleźć w noclegowni?".

Komornik oświadczył, że wszystko będzie zależało od tego, "co się okaże w dniu czynności, co zastanie na miejscu". Komornik jednak nie zjawił się wcale, prawdopodobnie mając świadomość obecności blokady, oraz w wyniku licznych skarg do Izby Komorniczej na jego działania. Niedoszła eksmitowana pojechała do kancelarii komornika, by uzyskać pisemną decyzję o odstąpieniu od eksmisji na czas nieokreślony.

Ostatnie artykuły powiązane z hasłem "Warszawa"